Efekty ich pracy widać na boisku
AZS Częstochowa po trzech porażkach z rzędu przełamał złą passę i pokonał na wyjeździe LOTOS Trefl Gdańsk w 5. - kolejce PlusLigi. - W sobotę nie grały indywidualności, zagrał zespół - powiedział Michał Kaczyński, najlepszy zawodnik spotkania.
PlusLiga: Pokonaliście LOTOS Trefl Gdańsk 3:0 w 5. kolejce PlusLigi. To zwycięstwo dodało wam chyba skrzydeł?
Michał Kaczyński: Myślę, że naszym sympatykom spadł kamień z serca, bo po trzech porażkach z rzędu udało się nam wygrać. Byliśmy trochę w dołku, kibice pomału przestawali w nas wierzyć. Osobiście bardzo się cieszę, że potrafiliśmy się podnieść, po mimo kontuzji, które trapią naszą drużynę. Wygraliśmy dosyć pewnie 3:0, pomimo problemów w pierwszym i trzecim secie. Tak jak trener Kardos powiedział - graliśmy bardzo rozsądnie i nie popełnialiśmy prostych błędów, które przytrafiały się nam we wcześniejszych spotkaniach. Myślę, że to zaważyło na tym, że udało się nam zwyciężyć bez straty punktów. Do tego doszła pewność, że tworzymy naprawdę zgraną drużynę, w której każdy gra dla zespołu, a nie tylko dla siebie. Nie grały indywidualności, zagrał zespół! Przywieźliśmy do Częstochowy trzy punkty. Teraz jedziemy do Bielska-Białej po kolejne.
- W sobotnim meczu oprócz wysokiej skuteczności w ataku i przyjęciu, dobrze zagraliście zagrywką. Gdańszczanie mieli spore problemy z dokładnym przyjęciem.
- Mieli rzeczywiście problemy z przyjęciem naszej zagrywki. Z drugiej strony Trefl Gdańsk w ogóle nie ryzykował na zagrywce, co było dla nas dużym zaskoczeniem. Nasz sobotni przeciwnik ma w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią bardzo mocno zagrywać, chociażby Maciej Zajder, Jakub Jarosz, Krzysztof Wierzbowski, Paweł Mikołajczak czy Wojciech Żaliński. Wspomniani siatkarze posyłali na naszą stronę łatwe piłki. Może liczyli, że to my będziemy popełniać błędy. Niestety na ich niekorzyść my mieliśmy dobre przyjęcie i wysoką skuteczność na skrzydłach. Do tego świetnie na środku zagrał Jakub Vesely.
- Może po prostu LOTOS Trefl Gdańsk was zlekceważył?
- Wydaje mi się, że teraz w PlusLidze nie ma drużyny, która lekceważyłaby przeciwnika. Dotychczasowe mecze pokazały, że każdy może wygrać z każdym. Wątpię w to, że gdańszczanie nas zlekceważyli. Po prostu przydarzył im się słabszy mecz, a my z kolei zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Teraz musimy ciężko przepracować tydzień, żeby z drużyną z Bielska-Białej powalczyć o trzy punkty.
- Potwierdzają się też słowa trenera Marka Kardosa, który zapowiadał że wasze ciężkie treningi w końcu przyniosą efekt. Cierpliwość popłaca.
- Efekty naszej pracy widać na boisku. Jeśli będziemy dalej tak dobrze przyjmować to jestem spokojny o nasze wyniki. Powtórzę, że Dawid Murek i Michał Bąkiewicz to doświadczeni zawodnicy, uspokajają naszą grę. Tego brakowało nam w zeszłym sezonie. Podczas kontuzji Dawida Murka grałem ja z Miłoszem Hebdą i nie ma co ukrywać, że nie jesteśmy tak ograni jak nasz kapitan. Rok temu nasza gra falowała. Teraz mamy drużynę składającą się z młodych, a także doświadczonych zawodników. Oni doskonale wiedzą, kiedy trzeba nam przykręcić śrubę, a kiedy pozwolić chwilę odpocząć. Cieszymy się, że mamy zespół, który gra coraz lepiej. Osobiście bardzo żałuję meczu z Effectorem Kielce, który powinniśmy wygrać, a jeśli nie wygrać to chociaż zdobyć jeden albo dwa punkty. Podczas tego spotkania kontuzji doznał Miłosz Hebda, na szczęście nasz przyjmujący pomału wraca do zdrowia.
- Czy po trzech porażkach z rzędu już na początku rozgrywek nie wróciły wspomnienia minionego sezonu, kiedy porażka pociągała za sobą kolejną?
- Absolutnie nie. Znamy swoją wartość w tym sezonie. W tym roku nie jesteśmy chłopcami do bicia. Uważam, że nasz zespół jest bardzo dobrze zbudowany. Drużyna stanowi mieszankę młodości z doświadczeniem. Mam nadzieję, że będziemy kibicom dostarczać wiele radości. Liczę, że w końcu odczarujemy halę na Zawodziu i zaczniemy tu wygrywać. Chciałbym, żebyśmy zagrali w Częstochowie chociażby taki mecz jak w play-outach z Indykpolem AZS Olsztyn rok temu. Najwyższy czas zdobyć na własnym terenie punkty, ponieważ kibice słyszą tylko, że dobrze gramy na wyjazdach. Czas to zmienić.
- Wniosek z tego, że ubiegły sezon nie był sezonem straconym. To była dobra lekcja życia i czas na zebranie cennego doświadczenia. Was młodych zawodników ten rok nie zablokował?
- Patrząc na to z perspektywy czasu myślę, że nie był to stracony rok. W naszych głowa jest jednak myśl, że potrafimy grać w siatkówkę, możemy wygrywać. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że po drugiej stronie siatki stoją zawodnicy, którzy mają duże osiągnięcia na swoim koncie. Jednak kiedy przychodzi mecz, zapominamy o tym wszystkim. Każdy zaczyna od zera i każdy ma szansę na zwycięstwo. Może rok, dwa lata temu pojawiał się lekki strach i obawa, kiedy wychodziliśmy na boisko. Wydawało się nam, że jesteśmy szaraczkami. Na szczęście to minęło. Przepracowaliśmy ciężko ubiegły sezon. Zdobyliśmy wiele cennego doświadczenia, które zaczyna procentować.
- Do tej pory w drużynie grałeś jako przyjmujący. W nowym sezonie trener przestawił cię na atak. Jak odnajdujesz się w nowej roli?
- W rozgrywkach juniorskich grałem jako atakujący w związku, z czym nie jest to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie. W tym sezonie wyniknęła taka sytuacja, że nie mamy nominalnie drugiego atakującego, więc trener zdecydował, że to ja będę tym drugim. Osobiście cieszę się, że mogę grać, pomagać zespołowi i wnosić coś do niego. W dużej mierze nasze sobotnie zwycięstwo to zasługa bardzo dobrego przyjęcia Dawida Murka i Michała Bąkiewicza, którzy uspokoili przyjęcie i świetnie bronili piłkę w polu. Dzięki temu Michałowi Kozłowskiemu było łatwiej rozgrywać, a ja tylko kończyłem piłki, które dostałem. To była wielka przyjemność grać w takim meczu. A co do zmiany mojej pozycji to przyznam, że dobrze się czuję na ataku, nie dostrzegam wielkich różnic między tymi pozycjami. Wydaje mi się, że z meczu na meczu gram co raz lepiej.
- W 6. kolejce PlusLigi zagracie z beniaminkiem ligi BBTS-em Bielsko-Biała. Będzie to kolejna szansa na dopisanie trzech punktów.
- Od poniedziałku koncentrujemy się na drużynie z Bielska-Białej. Jeśli uda się nam wygrać za trzy punkty to będziemy bardzo szczęśliwi. Potem czeka nas ciężki mecz z Indykpolem AZS Olsztyn przed własną publicznością. Nic nam nie pozostaje jak ciężko pracować. Liga jest wyrównana, każdy może wygrać z każdym.