Effector wyrównał stan rywalizacji
Effector Kielce pokonał Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:22, 25:21, 25:18) w czwartym meczu fazy play-off PlusLigi o miejsca 1-8. MVP spotkania został Michał Kozłowski. W serii do trzech zwycięstw jest 2-2. Piąte spotkanie odbędzie się w Jastrzębiu.
Czwarte spotkanie ćwierćfinału play off rozpoczęło się tak, jak skończył się trzeci mecz w tej rywalizacji, czyli znakomicie dla Effectora. Gospodarze szybko objęli prowadzenie 4:1, a kiedy Michał Kubiak został zablokowany przez Nikolaya Penczeva i na tablicy wyników wyświetlił się rezultat 6:2, trener Lorenzo Bernardi poprosił o pierwszą przerwę na żądanie. Przerwa dobrze zrobiła jastrzębskim zawodnikom, bowiem po niej zaczęli oni systematycznie odrabiać straty punktowe. Po ataku z prawego skrzydła Michała Łaski jastrzębianie doprowadzili do wyrównania (po 6). Na pierwszej przerwie technicznej jednak to kielczanie cieszyli się z prowadzenia (8:7). Nieudana zagrywka Penczeva dała jastrzębskim siatkarzom ósmy punkt, ale po serii świetnych zagrywek Grzegorza Kokocińskiego Effector wyszedł na prowadzenie 11:8.
Po chwili goście byli w jeszcze większych tarapatach (14:9) i trener Jastrzębskiego Węgla znowu musiał prosić o przerwę na żądanie. Za drugim razem pauza także podziała ożywczo na jastrzębskich graczy. Jastrzębianie poprawili grę w bloku, a po asie serwisowym Simona Tischera różnica punktowa na korzyść rywali wynosiła już tylko jedno „oczko” (15:14). Przeciwnicy zachowali prowadzenie również na drugiej przerwie technicznej (16:14). W tym fragmencie seta zespół gości miał kłopot z powstrzymaniem kieleckich skrzydłowych (Penczev oraz Armando Danger). Po ataku Kubańczyka kielecka drużyna zyskała trzypunktową przewagę (18:15). Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wziął kapitan Jastrzębskiego Węgla, a skuteczny blok na Dangerze pozwolił wyrównać stan seta (19:19). Po tej akcji to trener Effectora poprosił o czas. Manewr ten opłacił się rywalom, bowiem po przerwie ponownie objęli oni prowadzenie (21:19). Jastrzębianie nie zwiesili głów i zdołali dojść kielczan (po 21). Jeszcze jedna przerwa na żądanie, a po niej znów kielczanie w natarciu, głównie za sprawą bohatera niedzielnego spotkania, Dangera (23:21). On też dał swojej drużynie pierwsze w meczu setbole (24:22). Wykorzystany został już pierwszy z nich po bloku na naszym kapitanie.
Drugą partię jastrzębscy gracze zaczęli równie źle, jak pierwszą. Najpierw Miłosz Zniszczoł wyprowadził swój zespół na prowadzenie 5:3, a po chwili kielecka drużyna cieszyła się już z pięciu punktów w zapasie (8:3). Duża w tym zasługa świetnie funkcjonującego bloku kielczan. Przy stanie 9:4 szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla zdecydował się na wzięcie przerwy na żądanie. Dzięki Łasce jastrzębski zespół zdołał zmniejszyć różnicę punktową do trzech „oczek” (9:6), ale gospodarze w dalszym ciągu utrzymywali swój dobry rytm gry i identycznie jak w premierowej odsłonie wyszli na prowadzenie 14:9. Nie do zatrzymania był w tym momencie Kubańczyk Danger. Podwójny blok w wykonaniu Kokocińskiego i Penczeva na Michale Kubiaku oznaczał drugą przerwę techniczną w tym secie przy prowadzeniu 16:10 dla Effectora.
Seria błędów w ataku Bułgara Penczeva umożliwiła „pomarańczowym” odrobić nieco straty (od stanu 17:12 do 17:14), ale chwilowy przestój w grze kielczan przerwał Danger (18:14). W jastrzębskim zespole na boisko zostali wprowadzeni w tym secie Matteo Martino oraz Łukasz Polański. Po ataku Łaski, po którym po bloku rywali piłka wyszła w aut, wynik brzmiał 21:18. Ale za chwilę Robert Milczarek przedarł się przez jastrzębski blok i ponownie dał swojemu zespołowi cztery punkty zapasu (23:19). Autowa zagrywka Tischera oznaczała cztery piłki setowe dla gospodarzy (24:20). W pierwszej z nich jastrzębianom udało się wybronić dzięki skutecznej akcji Martino, ale wobec ataku Kokocińskiego z drugiej piłki podopieczni Bernardiego byli już bezradni.
Początek trzeciego seta miał bardziej wyrównany przebieg niż w poprzednich partiach. Dzięki skuteczności Łaski i Martino Jastrzębski Węgiel objął prowadzenie 6:5, ale na pierwszej przerwie technicznej po raz trzeci w tym dniu z prowadzenia cieszyli się kielczanie (8:7). Punktowy blok na Penczevie w dalszym ciągu utrzymywał jednopunktowy dystans na korzyść kieleckiego zespołu (11:10), ale za chwilę Bułgar do spółki z Kubańczykiem Dangerem zabrali się ostro do roboty i ponownie zaczęli nękać ekipę trenera Bernardiego w ataku, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 14:11. Niekorzystną sytuację próbował odwrócić Martino (15:13), ale drużyna Effectora wciąż była w natarciu (17:14). Autowy atak Roba Bontjego zwiększył przewagę kielczan do czterech punktów (19:15). Po przerwie na żądanie dla Jastrzębskiego Węgla Holender zrehabilitował się, ale gospodarze szybko odbudowali swoje bezpieczne prowadzenie. Po asie serwisowym Dangera Effector wygrywał już 22:16. Od tego stanu jastrzębianie zdołali zdobyć jeszcze tylko dwa punkty, a grający jak natchnieni podopieczni Dariusza Daszkiewicza doprowadzili seta i mecz do szczęśliwego dla siebie finału. To oznacza, że o awansie do półfinału play off zdecyduje piąty mecz, do którego dojdzie w sobotę w Jastrzębiu-Zdroju.