Eksperyment – część druga
Włochy, niewielka miejscowość Mantova. Publiczność, miejscowa telewizja i dwie nieobliczalne reprezentacje. I wielka zagadka – na ile piętnaście dni wspólnej pracy zżyło naszych chłopaków.
Po spotkaniu z Włochami siatkarze oczekiwali głównie jednego – wreszcie się sprawdzić. - Jedziemy tam po to, żeby się zgrywać. Wynik jest sprawą drugorzędną – mówił kapitan młodej, ale jednak seniorskiej kadry Michał Bąkiewicz.– Potrzeba nam zgrania i sprawdzenia się w sytuacjach boiskowych. Trening to nie wszystko. Trzeba stanąć naprzeciw rywala i zobaczyć, jakie jeszcze mamy mankamenty. Wtedy dopiero się okaże, czego nam brakuje – to słowa atakującego Jakuba Jarosza.
A skoro już o treningach mowa, to te były długie i męczące – przyznał nowy zawodnik kędzierzyńskiej ZAKSY. – Ale dawaliśmy z siebie wszystko. Wiedzieliśmy, że to są dwa ważne tygodnie, żeby przygotować się fizycznie i zgrać. I z rozgrywającymi i każdy ze sobą. Poczuć się jak drużyna.
Bo choć trener ten sam, co w dotychczasowej drużynie, to cały system pracy inny. Tylko ten uśmiech się nie zmienia…. – Zawsze uśmiechnięty i przede wszystkim pracowity – trener Castellani jest cały czas takim samym człowiekiem. W tej roli też się sprawdzi – zakłada Jarosz.
O tym nie przekonamy się ani po dzisiejszym meczu, ani po powrocie Polaków do kraju. Ani może nawet nie po zakończeniu całej Ligi Światowej, na która zespół jest budowany. Bo budowany jest tak naprawdę na następne lata.
I nie tylko u nas nadszedł czas na „wietrzenie szafy”. Andrea Anastasi, choć kadrze przewodzi ani nie od wczoraj, ani nie po raz pierwszy (zdobył z nią ME w 1999), również dokonuje zmiany warty. Wygląda to niczym na kalce odbite od naszego planu przygotowawczego. Na Ligę Światową nie powołał ani Bovolenty, ani Masterangelo, ani Fei. Ani Meoni, ani Zlatanova, ani… (tak można jeszcze trochę). Ci ostatni ledwo co wywalczyli pierwsze w historii klubu scudetto (oczywiście – dla Copry). Najwyraźniej wzorem Wlazłego czy Plińskiego mają wolne. – To jest reprezentacja Włoch – nie ważne czy podstawowy skład czy nie. To na pewno bardzo dobry zespół – mówił jeszcze przed poznaniem rywali Jarosz.
Jak dobry okaże się już wkrótce. Jutro Polacy ponownie spotkają się z Włochami – albo na wspólnym treningu, albo na kolejnym meczu. W sobotę – to już pewne – ostatnie włosko – polskie starcie. A raczej dotarcie się – obu eksperymentalnych składów samych ze sobą. Powrót do listy