Elitarna trybuna honorowa
Bułgarzy - którzy dotąd spisywali się w Lidze Światowej średnio - pokonali w świetnie dotąd grających Kubańczyków 3:2. Być może stało się tak za sprawą "kibiców” z najwyższej światowej półki, którzy w sobotę zasiedli na trybunach w Warnie....
Goście honorowi pojedynku V kolejki Ligi Światowej grupy C byli bowiem wyjątkowi. Na trybunach Pałacu Sportu w Warnie zasiadło aż trzech prezydentów - Bułgarii Georgi Pyrwanow, Czech Vaclav Klaus oraz FIVB (światowej federacji siatkówki) Jizhong Wei wraz z małżonką. W tym jakże elitarnym gronie znaleźli się też prezes bułgarskiej federacji Danczo Lazarow oraz prezes włoskiej Serie A1 i Itasu Diatec Trentino Diego Mosna.
Dla tak zacnych kibiców nie wypadało zagrać źle. Nie wypadało też przegrać. Dlatego Bułgarzy, w szeregach których pojawił się, po krótkiej (nieudanej) przygodzie z polityką kapitan i mentor Plamen Konstantinow, zwarli szeregi, wznieśli się na wyżyny i udowodnili, że wciąż potrafią grać w siatkówkę.
W pierwszym pojedynku V rundy LŚ pokonali Kubę 3:2. W niedzielę druga odsłona rywalizacji. Gdyby i tym razem udało się zabrać punkty Kubańczykom, z pewnością odżyłyby marzenia o drugiej pozycji w grupie C i ubieganiu się o jakże pożądaną w tym roku "dziką kartę”.
- To było najważniejsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Zmieniliśmy nasze oblicze - z przegranych staliśmy się zwycięzcami. Nawet jeśli szanse na wyjazd do Belgradu są bardzo małe, chcemy zakończyć Ligę Światową w dobrym stylu - zadeklarował na konferencji prasowej Plamen Konstantinow.