Enea Cup 2014 Finał PP: awans ZAKSY do finału
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała PGE Skrę Bełchatów 3:2 (23:25, 25:21, 26:28, 25:23, 15:8) w półfinałowym meczu Enea Cup 2014 Pucharu Polski w piłce siatkowej mężczyzn. MVP Łukasz Wiśniewski.
Spotkanie lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy swoją zagrywką sprawiali rywalom wiele problemów. Świetnie wyglądał też blok. Holender Dick Kooy został zatrzymany aż trzykrotnie. Niestety siatkarze z Bełchatowa zaczęli popełniać błędy, zwłaszcza na przyjęciu i kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 11:10. Jednopunktową przewagę utrzymali do drugiej przerwy technicznej. Chwila odpoczynku lepiej podziałała na siatkarzy PGE Skry. Po dwóch asach serwisowych bełchatowianie ponownie wyszli na prowadzenie. Do tego doszła jeszcze skuteczna gra na bloku, dzięki czemu przewaga szybko wzrosła do trzech punktów. Ostatni punkt w tej partii zdobył bardzo dobrze grający Karol Kłos i bełchatowianie zrobili pierwszy krok w drodze do finału. Ten set mógł się podobać.
Drugi set ZAKSA rozpoczęła z mocnym postanowieniem wyrównania stanu tego meczu. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziła 8:5. Przewaga zmalała po asie serwisowym Nicolasa Uriarte. Niewiele to jednak pomogło, bo kędzierzynianie znów odskoczyli. W drugiej partii grali niemal bezbłędnie. Na zagrywce świetnie spisywał się Holender Kooy. Bełchatowianie mieli ogromne problemy z przyjęciem jego serwisu. Na tablicy zrobiło się 18:13 i Miguel Falaska poprosił o czas. Opłaciło się, bo jego zawodnicy po zdobyciu czterech punktów szybko odrobili straty. Dobrą zmianę dał Stephane Antiga, który zastąpił Facundo Conte. Po chwili mieliśmy jedną z najładniejszych akcji w tym meczu. Atak za atakiem, piękne obrony i finał z happy endem dla PGE Skry, która jednak krótko miała powody do radości, bo po chwili ZAKSA znów odskoczyła na trzy punkty. Tej przewagi już kędzierzynianie nie roztrwonili.
Obrońca Pucharu Polski poszedł za ciosem i bardzo dobrze rozpoczął trzecią partią od prowadzenia 3:0. Sygnał do odrabia strat dał Conte, który skutecznie kończył podania od Uriarte. Siatkarze zeszli na pierwszą przerwę przy prowadzeniu ZAKSY 8:7. W szeregach kędzierzynian nie do zatrzymania był Łukasz Wiśniewski, który miał kapitalną skuteczność. Ale bełchatowianie też mieli swoje atuty. Ile znaczy dobra zagrywka? Pokazał to po raz kolejny Mariusz Wlazły. Po serii silnych serwisów PGE Skra wyszła na prowadzenie 14:12. Siatkarze z Bełchatowa poprawili też blok co dało im czteropunktową przewagę. ZAKSA nie poddała się i doprowadziła do remisu 22:22. Nerwy w końcówce lepiej opanowali bełchatowianie i wygrali tego seta na przewagi 28:26.
W czwartym secie obraz gry nie uległ zmianie. Obie drużyny prezentowały bardzo dobrą siatkówkę, choć kędzierzynianom przytrafiło się kilka błędów na przyjęciu. Wykorzystał to Bełchatów, który objął prowadzenie 10:7. To prowadzenie jeszcze się powiększyło, ale ZAKSA znów włączyła szósty bieg i wyrównała stan meczu na 20:20. Bełchatowianie zaczęli się gubić, a kędzierzynianie kontynuowali świetną grę i doprowadzili do tie-breaka.
PGE Skra wypuściła z rąk niemal pewne zwycięstwo co fatalnie podziałało na podopiecznych Miguela Falaski. Piąty, decydujący set przebiegał już pod dyktando ZAKSY. Wielki finał bez udziału bełchatowian.
PGE Skra: Uriarte, Antiga, Conte, Wlazły, Kłos, Wrona, Zatorski (libero) oraz Tuia, Maćkowiak, Brdjović.
ZAKSA: Zagumny, Ruciak, Kooy, Możdżonek, Wiśniewski, Witczak, Gacek (libero) oraz Ferens, Bociek.
Powrót do listy