Fabian Drzyzga: wyłączamy się od siatkówki
W tym sezonie zdobył już cztery nagrody dla najlepszego zawodnika spotkania. W sobotnie popołudnie zagrał przeciwko klubowi, w którym spędził cztery sezony. Fabian Drzyzga, bo o nim mowa, w derbach AZS-ów poprowadził zespół z Warszawy, który dopisuje w tabeli kolejne trzy punkty.
PlusLiga: Gratuluję nagrody dla najlepszego spotkania. Jest to już Twoja czwarta statuetka. Czy postanowiłeś zebrać ich w tym sezonie jak najwięcej? Czym dla Ciebie są takie wyróżnienia?
Fabian Drzyzga: To jest tylko super dodatek do meczu. Myślę, że po meczu w Częstochowie tę statuetkę powinien dostać Maciek Zajder, który rozegrał kapitalne spotkanie. Nie będziemy się na tym rozwodzić… Najważniejsze są kolejne trzy punkty do tabeli.
- Pierwszy raz wróciłeś do Częstochowy, w której spędziłeś ostatnie cztery sezony. Czy przyjechałeś tutaj z sentymentem?
- Myślałem, że nie będzie żadnych większych emocji. Serduszko jednak chyba troszkę mocniej zabiło, kiedy przyjechałem do Częstochowy. Generalnie pojawiły się emocje, które udało mi się opanować. Może jednak nie do końca. Bardzo miło wspominam ten czas czterech lat spędzonych w AZSie Częstochowa, chociaż nie grałem wtedy w tej nowej hali, tylko w Hali Polonia.
- Właśnie, to nowa hala na mapie polskiej siatkówki. Kibice siedzą dalej niż w Hali Polonia, siatkarze mają więcej miejsca na obronę. Jak Ci się w niej grało?
- Hala jest bardzo dobra, moim zdaniem także dla kibiców. Ogólnie to najdalej od boiska kibice siedzą chyba tylko w hali w Bydgoszczy. Także lokalizacja nowej hali w Częstochowie jest jej atutem. Wielkie brawa dla tego, kto zaprojektował tę halę.
- Po trzech porażkach wygrywacie spotkanie, zdobywając trzy punkty. W dwóch setach pozbawiliście częstochowian złudzeń, ale pierwszy i trzeci graliście na przewagi. Czym te sety się różniły?
- Ten pierwszy set, może nie ułożył całego spotkania, ale dał nam lekkość głowy, odświeżył ją. Łatwiej nam się później grało. Mecz nie stał na wysokim poziomie – może poza premierową odsłoną, ale o tym nie będziemy pamiętać. Najważniejsze są dla nas te trzy punkty i będę to powtarzał jak mantrę.
- Czy zmiany wprowadzone przez trenera Marka Kardoša – Marcina Janusza oraz Michała Kaczyńskiego - pokrzyżowały Wam nieco plany taktyczne?
- Na pewno troszkę zmienił się styl gry Częstochowy, ale myślę, że u nich problem nie leży w rozegraniu, tylko w ilości popełnianych błędów. Gdy zszedł z boiska Dawid Murek, od razu „siadło” im przyjęcie i nie mieli takiego oparcia. Wiemy, kim dla tego klubu jest Dawid. On trzyma tę ekipę. Mimo wygranego seta, to bez Dawida na boisku zabrakło wiary i ilość popełnionych błędów wzrosła.
- Przed Wami kilka świątecznych dni wolnego, ale niedługo po nich mecz w Pucharze Polski z Delectą Bydgoszcz. Myślicie o tym co Was czeka?
- Nie, nie. Teraz na razie wyłączamy się od siatkówki. Taki „rozkaz” dostaliśmy od trenera i tego będziemy się trzymać (śmiech).