Fabian Drzyzga: zawiodła zagrywka
- Myślałem tylko o tym, żeby wygrać ze Słowenią i zostać w turnieju. Nawet nie mam pojęcie co będę robił w czwartek - powiedział zawiedziony Fabian Drzyzga po porażce 0:3 ze Słowenią. Biało-czerwoni odpadli z LOTTO EUROVOLLEY Polska 2017 już na etapie baraży.
Po spotkaniu nasi siatkarze schodzili z boiska mocno przybici, wielu ze łzami w oczach. Nawet w najczarniejszych snach nie wyobrażali sobie, że nie dotrą na polskim Euro nawet do ćwierćfinału. - Myślałem tylko o tym, żeby wygrać ze Słowenią i zostać w turnieju. Nawet nie mam pojęcie co będę robił w czwartek - cedził słowa zawiedziony Fabian Drzyzga.
Pytany, czy jest zadowolony ze swojej postawy w spotkaniu ze Słowenią, odpowiedział krótko: - Tak, jestem zadowolony z tego jak rozgrywam. Były zawodnik Asseco Resovii Rzeszów rozegrał cały mecz, Grzegorz Łomacz wchodził tylko na podwójne zmiany.
Co w takim razie zawiodło w starciu z podopiecznymi Slobodana Kovaca?
- Zagrywka, tylko i wyłącznie zdecydowała o tym, że przegraliśmy ze Słowenią - nie miał wątpliwości Drzyzga. - Serwowaliśmy albo słabo, albo psuliśmy, w ogóle nie robiliśmy rywalom krzywdy, a to nie jest drużyna słaba w ataku. Wręcz przeciwnie. Na tym poziomie jest to niedopuszczalne. Moc zagrywki pokazali w środę Słoweńcy. Alen Pajenk bardzo dobrze serwował, strzelił nam kilka asów. Nie tylko on zresztą - kontynuował nasz rozgrywający.
- Męska siatkówka opiera się na sile zagrywki. Ona musi być agresywna, musi odrzucać przeciwnika od siatki, wtedy gra się znacznie łatwiej - podkreślił raz jeszcze. Tymczasem Słoweńcy punktowali tym elementem 5 razy, polscy siatkarze tylko raz.
Opisując grę zaznaczył, że Polacy dobrze rozpoczęli rywalizację. - Mecz nie zaczął się od jakiegoś lania. Początkowo graliśmy dobrze, ale błędy własne w końcówce pierwszego seta zdecydowały, że go przegraliśmy. Druga partia do pewnego momentu też była wyrównana. Problem polegał na tym, że nie potrafiliśmy ich ustrzelić na przyjęciu. Mieli bardzo dobry odbiór, ich rozgrywający prawie nie ruszał się z miejsca.
Z czego wynikała słabość biało-czerwonych w polu serwisowym? - Nie mam pojęcia. Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, to próbowałbym pomóc drużynie w trakcie meczu - skwitował 27-letni siatkarz.
- Ja osobiście wierzyłem, że uda nam się awansować do czwórki. Wiedzieliśmy, że w turnieju biorą udział zespoły, które są na naszym poziomie, że nie jesteśmy nad nimi, ale na równi. Jak sobie przypomnę kiedy rozpoczęliśmy przygotowania i jaki kawał pracy wykonaliśmy, to aż mnie ściska za gardło, że to nie wypaliło - zakończył mocno przybity Drzyzga.
Powrót do listy