Fart Kielce „urwał” punkt Skrze Bełchatów
Miało być jednostronne widowisko, a tymczasem kibice zgromadzeni w Hali Legionów w Kielcach zobaczyli pięciosetowy pojedynek. Fart Kielce przegrał z PGE Skrą Bełchatów 2:3 (25:23, 21:25, 25:19, 13:25, 11:15). MVP spotkania został wybrany Michał Winiarski.
Fart Kielce po słabym meczu w Gdańsku nie był faworytem konfrontacji z PGE Skrą Bełchatów. Bełchatowianie do Kielc przyjechali bez Marcina Możdżonka – na środku siatki zastąpił go Karol Kłos, a na przyjęciu Jacek Nawrocki do gry w pierwszej szóstce desygnował Konstantina Cupkovicia w miejsce Bartosza Kurka. - Przed meczem mieliśmy tylko jedno założenie – chcieliśmy pokazać się z dobrej strony, chcieliśmy walczyć. Wiedzieliśmy, że przyjdzie bardzo dużo kibiców, więc zależało nam na tym aby to było dobre widowisko – przyznał kapitan kieleckiej drużyny, Maciej Pawliński.
Kielczanie zaczęli bardzo skoncentrowani. Do pierwszej przerwy technicznej trwała walka punkt za punkt. Później świetne zagrywki Marcusa Nilssona sprawiły, że Fart wyszedł na czteropunktowe prowadzenie (18:14). W szeregach bełchatowian widać było coraz większe zdenerwowanie – przyjezdni bardzo często negowali decyzje sędziów wykłócając się przy siatce. Jacek Nawrocki próbował coś zmieniać w swojej drużynie – na boisku pojawił się Bartosz Kurek, który zastąpił Konstantina Cupkovicia. Jego wejście nieco uspokoiło grę Bełchatowa, który doprowadził do remisu 20:20, ale w końcówce jednak lepsi byli kielczanie.
Druga partia do pierwszej przerwy technicznej przypominała seta otwarcia. Potem gospodarze zaczęli popełniać coraz więcej błędów – ataków nie kończył Nilsson, na blok coraz częściej nadziewali się Buszek i Kapfer. W rezultacie tego seta wygrali bełchatowianie. W kolejnej odsłonie meczu znów błysnęli zawodnicy Fartu. Świetna gra blokiem, dobre zagrywki i błędy rywali sprawiły, że kielczanie pewnie wygrali tą partię do 19, zdobywając ostatni punkt dzięki żółtej kartce, która przypadła w udziale Danielowi Plińskiemu.
Podrażnieni porażką w trzecim secie czwartą partię bełchatowianie zaczęli z wysokiego C. W polu zagrywki pojawił się Michał Winiarski i kielczanie stracili cztery punkty z rzędu, których nie byli w stanie odrobić aż do końca tej partii. Podopieczni Jacka Nawrockiego zaczęli kontrolować grę, a kielczanie robili coraz więcej błędów. Podobna sytuacja miała miejsce w tie-breaku. Przyjezdni świetnie radzili sobie w polu zagrywki – tym razem postrach w przyjęciu kieleckiego zespołu siał Bartosz Kurek i Skra Bełchatów zwyciężyła do 11, a w całym spotkaniu 3:2.
- Cieszymy się, że mamy te dwa punkty i to jest dla nas najważniejsze. W setach, które przegraliśmy popełnialiśmy za dużo błędów, które przeciwnik bezwzględnie wykorzystywał. Sytuacja zmieniała się dynamicznie – w wygranych przez nas partiach to rywale mylili się więcej – analizował kapitan bełchatowian, Mariusz Wlazły. - Cieszy zwycięstwo 3:2, bo ten mecz mógłby się różnie potoczyć. Natomiast rzuca się w oczy nastawienie z jakim wychodzimy na boisko w pierwszym secie i tu nie chodzi o lekceważenie rywali czy myślenie, że to spotkanie zakończymy wywożąc stąd trzy punkty, tylko o nastawienie do walki. Myślę, że tego brakowało na początku, ale w miarę postępowania spotkania budziliśmy się – dodał szkoleniowiec przyjezdnych, Jacek Nawrocki.
Mimo przegranej w dobrym nastroju był trener kieleckiej drużyny. - Generalnie jestem zadowolony z tego punktu. Można powiedzieć, że kto zagrywał, ten wygrywał. My dobrze zagrywaliśmy w dwóch setach, a Skra w trzech, zwłaszcza w czwartej partii, kiedy to Michał Winiarski zaprezentował się świetnie w tym elemencie i ustawił czwartego oraz piątego seta. Mieliśmy problemy z przyjęciem i wtedy w ataku na dwubloku lub trójbloku były trudności ze skończeniem akcji – tłumaczył Grzegorz Wagner.