Fart Kielce znów lepszy od Jastrzębskiego
Nie udał się jastrzębianom rewanż za dwie poniesione wcześniej porażki z Fartem Kielce. Beniaminek PlusLigi po raz kolejny sprawił dużą niespodziankę i pokonał Jastrzębski Węgiel 3:0 (26:24, 25:23, 25:22). MVP spotkania został wybrany Maciej Dobrowolski.
Gospodarze rozpoczęli spotkanie w najmocniejszym składzie. Jedyną zmianą był Adam Kamiński, który na boisku zastąpił Roberta Szczerbaniuka. Środkowy w ostatnich dniach narzekał na ból w łokciu i trener postanowił go oszczędzać. W Jastrzębiu w wyjściowej szóstce zabrakło Benjamina Hardy. W jego miejsce na parkiet wybiegł Marcin Wika.
Początek spotkania był nerwowy po obu stronach boiska. Szybciej odnaleźli się jednak gospodarze, którzy bardzo dobrze przyjmowali, a w obronie dwoił się i troił Richard Lambourne. Jastrzębianie mieli duże problemy ze skończeniem akcji – z dobrym blokiem Farta nie radził sobie Igor Yudin. Kielczanie grali konsekwentnie prowadząc 14:11, a później 18:16. Końcówka partii otwarcia zrobiła się bardzo wyrównana. Podopieczni Lorenzo Bernardiego doprowadzili do remisu 24:24, ale ostatecznie przegrali po nieudanym ataku Yudina.
- W pierwszym secie było trochę niedokładności, również z mojej strony i to miało wpływ na to, że ta walka była taka zacięta. Mieliśmy chyba cztery szanse, żeby tego seta skończyć spokojnie – przyznał Maciej Dobrowolski.
W kolejnej odłonie meczu aż do stanu 12:12 oba zespoły grały punkt za punkt. Potem kilka „oczek” z rzędu zdobył Jastrzębski, ale po drugiej przerwie technicznej jego gra zupełnie się posypała (13:16). Z boiska zszedł Yudin, którego zastąpił Gasparini, a w miejsce Wiki pojawił się Hardy. W tej fazie seta Fart dzięki skutecznej grze zdobył siedem punktów z rzędu, a jastrzębianie tylko jeden (20:17). Przyjezdni doprowadzili jednak do remisu, ale zwycięstwo znów przypadło kielczanom.
Połowa trzeciej partii przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy szybko wypracowali sobie znaczącą przewagę (13:8). Udane zagrywki Macieja Pawlińskiego sprawiły, że w szeregi jastrzębian powróciła jednak nadzieja na wygranie tego seta. Jastrzębski doprowadził do remisu 15:15, ale w końcówce znów zabrakło konsekwencji. Fart wygrał pewnie 25:22.
- Były momenty „falującej” gry, ale cieszę się, że nie były one długie. Przyjęcie było bardzo dobre, ale tak naprawdę zadziałały wszystkie elementy – mówił Dobrowolski. Na uwagę zasluguje świetna gra blokiem – kielczanie zdobyli aż 11 punktów w tym elemencie, a Jastrzębski tylko 5. - Po dłuższej przerwie wygraliśmy we własnej hali i to nas najbardziej cieszy – przyznał Dariusz Daszkiewicz. – Bardzo fajnie, że potrafiliśmy utrzymać koncentrację przez cały mecz. W trzecim secie był taki moment kiedy straciliśmy kilka punktów z rzędu, ale potrafiliśmy wrócić do własnej gry. Słowa uznania dla chłopaków i mam nadzieję, że tak będziemy grać do końca sezonu – mówił zadowolony szkoleniowiec Farta.
W zgoła innych nastrojach była ekipa z Jastrzębia. Po meczu Lorenzo Bernardi nie miał wiele do powiedzenia: - Zagraliśmy bardzo źle. Już dwa dni temu miałem sygnały, że w mojej drużynie dzieje się coś niedobrego. Mamy wiele do poprawienia – przyznał Włoch. Czy zdążą przed meczem z Noliko Maaseik?