Fart odczarował
Pamapol Wielton Wieluń przegrał z Fartem Kielce 1:3 (18:25, 19:25, 25:20, 23:25). MVP meczu Robert Szczerbaniuk.
Fart Kielce odczarował w końcu Siatkarza Wieluń. Kielczanie wygrali na boisku rywala 3:1 po trzech porażkach z tym zespołem w obecnym sezonie. Zwycięstwo gości jest tym bardziej cenne, iż praktycznie przesądza już chyba, że Fart w play-outach wystartuje z zaliczką własnej hali.
Już pierwsze piłki meczu pokazały, że kielczanie przyjechali z mocną wolą zwycięstwa. Siatkarz tradycyjnie już w pierwszym secie "spał". Nic więc dziwnego, że goście od początku budowali sobie przewagę. Po żółtej kartce Martina Blanco Costy było 12:8 dla gości, a chwilę później 17:11. Do końca partii Fart nie oddał już inicjatywy, a seta zakończył atakiem w aut Dmytro Babkov.
Wielunianie nie przebudzili się także w drugiej odsłonie. Co prawda na początku dotrzymywali kroku rywalowi, ale po asie seriwsowym Xaviera Kapfera zrobiło się 14:11 dla przyjezdnych, którzy nie oddali prowadzenia do końca. Siatkarz jeszcze sprówał dogonić przeciwnika, ale zmniejszył dystans po kontrze Siergieja Kapelusa do dwóch oczek (16:18) wyciągając wynik z 11:16 jednak to było wszystko na co stać było podopiecznych Schuichi Mizuno. Na parkiecie brylowali za to kielczanie. Gwoździem do trumny był kolejny as Kapfera kończący seta. Goście musieli grać osłabieni brakiem Sławomira Jungiewicza, który nabawił się kontuzji.
Partia trzecia to zupelnie inny Siatkarz. Wielunianie zaczęli w końcu walczyć. Prowadzili 13:9 po tym jak żółtą kartkę ujrzał jeden z kielczan, ale pozwolili się rywalowi dogonić na 18:18. Tym razem jednak zimna krew była atutem gospodarzy, a dwa asy z rzędu Siergieja Kapelusa dały pewną wygraną.
Czwarty set zaczął się po myśli wielunian. Radosław Rybak grał skutecznie na kontrach i było 9:5. Fart jednak się pozbierał szybko doprowadzając do remisu, a po asie Ludovica Castarda wyszedł na prowadzenie 16:15. Zagrywka była bardzo mocnym elementem w wykonaniu podopiecznych Dariusza Daszkiewicza, więc kiedy asa zaserwowal Miłosz Zniszczoł, a na tablicy było 17:20 wydawało się, że emocje się skończyły. Nic bardziej mylnego. Siatkarz straty odrobił po kontrze Michała Błońskiego (23:23). Dwa ostatnie punkty to udana kontra Castarda i atak w antenkę Antanowicza. Fart wygrał zasłużenie za trzy punkty i dzięki temu odskoczył Siatkarzowi w tabeli.
Powiedzieli po meczu
Maciej Dobrowolski: Strasznie mnie cieszy to zwycięstwo i punkty, a jeszcze bardziej gra i to, że grali dzisiaj wszyscy i każdy coś drużynie dawał. Matematycznie Siatkarz może nas jeszcze wyprzedzić w tabeli, ale wszystko na to wskazuje, że to my będziemy wyżej po tych dwóch spotkaniach, które jeszcze zostały. Postaramy się utrzymać tą siódmą lokatę, a czy w play-outach będziemy grali z Wieluniem czy Olsztynem to wszystko jedno. To są porównywalne zespoły, z którymi i wygrywaliśmy i przegrywaliśmy.
Andrzej Stelmach: Patrząc na statystyki to mamy wszystko porównywalne z Fartem. Na pewno przegraliśmy błędami własnymi. Mieliśmy dużo zepsutych zagrywek zwłaszcza tych nie ryzykujących i to chyba najbardziej boli, bo jak ktoś ryzykuje to można jeszcze wybaczyć. Fart zagrał dzisiaj lepiej, chociaż w czwartym secie mieliśmy swoją szansę i można było doprowadzić do stanu 2:2, a tie break to zawsze loteria, ale się nie udało.
Dariusz Daszkiewicz: Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania i takie ono właśnie było. Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za te trzy porażki i to nam się udało, chociaż w trzecim secie zaczęła się sytuacja odwracać. Zapowiadało się, że będzie jak zawsze, ale tym razem wytrzymaliśmy nerwowo. Każdy z zawodników wniósł dzisiaj cegiełkę do tego zwycięstwa.
Schuichi Mizuno: To już nasz czwarty mecz kiedy zaczynamy od 0:2. Patrząc na statystyki widać wyraźnie, że popełniliśmy za dużo błędów w każdym elemencie. Musimy się nad tym skupić w pracy, wtedy nasza gra będzie lepsza. Cały czas szukamy przyczyn tego późnego wchodzenia w mecz, bo to nie jest wina ani zawodników ani złej rozgrzewki. Tłumaczymy zawodnikom, że trzeba zacząć od 0:0, ale czasami tak jest, że wkradają się nerwowe chwile i później musimy odrabiać straty.