Ferens: cieszę się, że utrzymaliśmy koncentrację
Sobotnie spotkanie z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle z pewnością zostanie w głowach kibiców i drużyny Cuprum Lubin na długo. O tym zaciętym meczu mówi kapitan Wojciech Ferens.
Wygrana z liderem tabeli i w takim stylu nie zdarza się często. Jak skomentowałbyś to, co się wydarzyło?
WOJCIECH FERENS: Bardzo się cieszę, że tak świetny mecz, ze zwrotami akcji i ogromnymi emocjami przytrafił się z tak wymagającym przeciwnikiem jak ZAKSA. Jedynie jest mi troszkę smutno, że pokazujemy nasz potencjał w momencie, kiedy tak na dobrą sprawę jest nam już daleko do play-offów i nie będzie nas w tej najlepszej ósemce. Ale wygraliśmy i ten mecz mógł się podobać, moim zdaniem stał na wysokim poziomie sportowym. Mamy jeszcze o co grać, teraz dążymy do tego, by zająć jak najwyższe miejsce w ligowej tabeli i o to będziemy walczyć.
Co poszło nie tak w drugim secie, dość wysoko przegranym?
ZAKSA to świetny zespół, bardzo solidna drużyna. Pokazał to m.in. ten drugi set. Jeśli nie wykorzystuje się swoich szans, to z nimi kolejnych się już nie dostaje. Na szczęście zagraliśmy mądrze w przyjęciu, choć przy dobrej dyspozycji przeciwnika w polu serwisowym. Ukłony dla Grzesia Boćka, który wytrzymał dziś w wielu końcówkach w ataku i zagrywce. Ale tak prawdę mówiąc cały zespół zagrał świetnie, co mnie bardzo cieszy.
Co czułeś, gdy po zawirowaniach w czwartym secie padło zdanie, że jednak wracacie na parkiet?
Szczerze powiedziawszy spotkałem się z czymś takim pierwszy raz w życiu. W pewnym momencie decyzje sędziów mogły skrzywdzić zarówno ZAKSĘ jak i nas, później po zmianie decyzji. Gdybyśmy wrócili do zmiany, którą przeoczyli sędziowie, przegrywalibyśmy w tym secie 23:24. Mediowaliśmy bardzo długo i z kapitanem ZAKSY, i z obsadą sędziowską. Ostatecznie ustaliliśmy, że najsprawiedliwiej dla wszystkich będzie, jeśli wrócimy do momentu 26:25 dla nas, bo przewagę w tej partii wywalczyliśmy sportowo. Jako siatkarz nie dziwię się kędzierzynianom, że protestowali, na ich miejscu też nie chciałbym kończyć tak seta. Wróciliśmy, daliśmy z siebie maksa i cieszę się, że utrzymaliśmy koncentrację w tie-breaku do końca.
Ostatni punkt w czwartym secie spowodował prawdziwy wybuch radości.
Dla nas czas wtedy zatrzymał się w miejscu. Można powiedzieć, że o godzinę wcześniej zmieniliśmy czas na letni. To było wspaniałe. Takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Wspomnę też, że oprawa tego meczu była fantastyczna. Wielu kibiców, dużo dzieciaków na trybunach. Jestem szczęśliwy, że sprawiliśmy tyle radości kibicom, którzy tak licznie przyszli nas wspierać.