Final Six Ligi Światowej: o brąz ze starymi, dobrymi znajomymi
Biało-czerwoni o brązowe medale Ligi Światowej powalczą z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, z którą rywalizowali już w tej edycji „światówki” w fazie interkontynentalnej. Ostatnio bilans był korzystny dla rywali, jednak już raz w Krakowie udało się ich przełamać.
Na zwycięstwo z reprezentacją USA zespół trenera Antigi czekał najdłużej spośród całej światowej czołówki. Wcześniej biało-czerwoni pod wodzą Francuza pokonywali Rosjan, Brazylijczyków, Włochów czy Serbów, jednak to ekipa Stanów Zjednoczonych była tą jedyną, która pokonała Polaków w trakcie mistrzostw świata w naszym kraju. Udało się ich pobić dopiero w Krakowie, a to spotkanie przesądziło o tym, że Polacy wywalczyli awans do turnieju finałowego Ligi Światowej. – Wykonaliśmy plan minimum, który mieliśmy założony przed meczem, przerwaliśmy tę fatalną serię porażek z Amerykanami i mamy już spokojne głowy, bo zapewniliśmy sobie awans do turnieju finałowego Ligi Światowej – cieszył się po tamtym spotkaniu środkowy Mateusz Bieniek, a Michał Kubiak dodał: – Jedziemy do Rio – to był nasz cel przed rozpoczęciem rozgrywek. Jesteśmy dumni, że udało nam się awansować z tak trudnej grupy.
W Rio de Janeiro oba zespoły czekał podobny los – w półfinale Amerykanie przegrali 2:3 z Serbami, biało-czerwoni w takim samym stosunku z Francją. Oba zespoły goniły rywali, a ekipa USA prowadziła nawet w tie-breaku 9:7, jednak w końcówce popełniła masę błędów i do finału awansowali gracze Nikoli Grbicia. Podobną pogoń przeprowadziła polska reprezentacja, jednak w kluczowym piątym secie Francuzów do sukcesu poprowadził Earvin Ngapeth. Najlepiej mecz podsumował kapitan biało-czerwonych: – Przez dwa sety nas nie było - rywale zagrali świetną siatkówkę, a my popełnialiśmy za dużo błędów. W trzecim secie się odrodziliśmy, mieliśmy swoje szanse na wygranie tego meczu, ale nie udało się. Myślę, że jutro jest jeszcze o co grać i trzeba ten medal przywieźć do Polski, bo medal to medal. Może i trzeba docenić, że jesteśmy piąty raz w finale Ligi Światowej, ale jak mamy szansę wygrywać z przeciwnikami, to trzeba to zrobić – podkreślił Michał Kubiak.
W niedzielnym starciu kluczowe może okazać się zdrowie zawodników i to, jak zniosą trudy turnieju – Polacy grają czwarty dzień z rzędu. – Wczoraj też graliśmy późno i nie mieliśmy czasu na odpoczynek. Jutro będzie podobnie – wychodzimy na boisko walczyć, bo nic nam innego nie pozostało. Walka o brązowy medal jest otwarta – zapewnia libero Paweł Zatorski.
Dla biało-czerwonych to szansa na zdobycie trzeciego medalu Ligi Światowej, po brązie w 2011 roku i złotych krążkach z 2012 z Sofii. Wtedy zespół Andrei Anastasiego w wielkim finale ograł właśnie Stany Zjednoczone, z którymi w historii Ligi Światowej mamy w tej chwili remisowy bilans 11 zwycięstw i 11 porażek. Kto będzie górą i wyjedzie z Rio de Janeiro z medalem, który może mocno podbudować przed kluczowym w tym sezonie Pucharem Świata?