Gdańska bryza
- Morze możliwości – taki napis na spodenkach gdańskiego Trefla zamieścił sponsor drużyny. Jak dotąd – cisza na morzu. Zresztą martwym. W piątkowym spotkaniu z warszawskim AZ Politechniką powiało trochę mocniej. O sytuacji w ekipie w trójmiasta rozmawialiśmy z przyjmującym Trefla – Wojciechem Serafinem.
W stolicy śnieżyło od rana. Białego puchu nikt się w Warszawie nie spodziewał. Po niemal wiosennych temperaturach wszyscy zapomnieli już o sankach i zimowych oponach. Jednak niekończące się opady śniegu nie były jedyną meteorologicznaą niespodzianką. Na dotąd cichym i spokojnym gdańskim „morzu możliwości” powiało wreszcie nieco mocniej. Bryza jakiej Trefl doczekał się w pojedynku z Politechniką przywiała do Gdańska ciężko wywalczony punkt. A o mały włos goście nie zdmuchnęli AZS-owi sprzed nosa kolejnego oczka.
- Dzisiejszy mecz dobrze nam wyszedł. Nie liczyliśmy na taka dobrą grę. – przyznał przyjmujący gdańszczan – Wojciech Serafin. - Pierwsze dwie partie to było takie delikatne dotykanie się. Gra zaczęła się po drugim secie. W trzecim zaczęliśmy grać troszkę ostrzej. I my, i Warszawa. Brakło troszkę szczęścia, koncentracji do końca i zimnej krwi. Zawiodły nas głowy - dawno nic nie wygraliśmy i bardzo chcieliśmy żeby tym razem się udało.
Piątkowy mecz był trzecim jaki Trefl rozegrał pod wodzą Jerzego Strumiłły. Obok Waldemara Wspaniałego i Jana Sucha był to kolejny w tym sezonie szkoleniowiec, który zasilił jedną ze słabiej radzących sobie ekip PlusLigi. W Delekcie i Jadarze sztuczka się udała – zespoły dostały kopa i przełamały złą passę. Dla Trefla „zmiana warty” oznaczała nie nowy początek, ale nowe cele.
Jak przyznaje Serafin drużyna odpuściła już walkę o play offy. Przed potyczką w stolicy szanse na ósemkę hipotetycznie jeszcze istniały. Porażka z AZS-em postawiła kropką nad „i” – będą baraże.
- Rozpoczęliśmy już kolejny obóz przed play offami. Nastawiamy się na to, żeby się utrzymać. Ciężko pracujemy od 2–3 tygodni. Myśleliśmy, że będzie dużo ciężej, ale okazuje się że to, co robimy, przynosi skutki. Jesteśmy zmęczeni, ale coraz lepiej nam to wychodzi. Myślimy, że za 3 – 4 tygodnie, kiedy będziemy grali już o założone cele, będziemy w optymalnej formie i nasza gra będzie wyglądać dużo lepiej – mówi z nadzieją Serafin.
Na czele I-ligowych zmagań, z największą szansą na walkę o PlusLigę są: Avia Świdnik, Siatkarz Wieluń i BBTS Bielsko-Biała. Jeszcze rok temu z tymi zespołami Trefl zmagał się na zapleczu ekstraklasy. Bynajmniej nie jak równy z równym. Dawid z Goliatem wydaje się trafniejszym porównaniem.
- Chcemy się utrzymać w PlusLidze. Nie boimy się zespołów z I ligi. Myślę, że nie mogą nam zagrozić. Każdy w nas wierzy. Widzimy na co dzień, że coraz lepiej się czujemy, coraz lepiej nam ta gra wychodzi. Coraz lepiej dogadujemy się na boisku. Jest mniej bałaganu, eliminujemy proste błędy. I wszyscy chcą. To jest najważniejsze, że wszyscy chcą. Głęboko wierzymy w to, że się utrzymamy – nie powinniśmy w to wątpić. Ale szanujemy wszystkich, wychodzimy na boisko po to, żeby grać. Jeśli wygramy baraże z drużyną z PlusLigi, to myślę, że z zespołem z pierwszej ligi będzie łatwiej – mówi gdańszczanin.
Bo wiadomo – że różnica między ekstraklasą, a jej zapleczem jest.
- Jest różnica organizacyjna. Bardzo duża. W konfrontacjach drużyn pierwszoligowych z ekipami ekstraklasy jest jakiś strach przed silniejszym, lepiej zorganizowanym zespołem. Wychodzą chłopcy ładnie ubrani, w takich samych butach. Pod tym względem pierwsza liga kuleje i w takich momentach budzi się respekt przed zawodnikami PlusLigi. Jeśli chodzi o samą ligę, to nie ma o czym mówić. Różnica jest bardzo duża. Ale w play-downach – jeśli porównamy poziom gry, te różnice nie są aż tak wyraźne – stwierdza Serafin.
Przyjmujący Gdańska został wybrany przez warszawskich kibiców najlepszym zawodnikiem meczu.
- To bardzo mi miło, że kibice głosowali na mnie tak licznie. Trzeba przyznać, że stolica jest bardzo gościnna. Lubię tu przyjeżdżać. U nas w Gdańsku brakuje takiej hali, jak tu. Obiekt bardzo przyjemny, ciepły, fajnie się tutaj gra. Mecze są bardzo dobrze zorganizowane – komplementuje gospodarzy.
Dla organizatorów najważniejsze, że mecze wygrane. Po szesnastu kolejkach AZS ma na koncie 21 punktów i sen spokojny. Zespół, który przed rokiem musiał walczyć o byt w najwyższej klasie rozgrywkowej teraz – na 2 mecze przed końcem fazy zasadniczej ma pewne miejsce w pierwszej ósemce. Aktualnie Politechnika zajmuje 6. miejsce w tabeli. Wyprzedzić ją może tylko Częstochowa. W niedzielę zespół spod Jasnej Góry zmierzy się z Delectą Bydgoszcz. Zatem emocji 17. kolejki ciąg dalszy.