Gdański sentyment Wojciecha Winnika
Wojciech Winnik spędzi w Olsztynie swój drugi sezon. Po tym jak nie udało mu się utrzymać z Treflem w PlusLidze zdecydował się na przeprowadzkę w rodzinne strony. W tym roku znów będzie musiał jednak walczyć o grę w „szóstce”, jako że do Olsztyna przeszedł Marcel Gromadowski. - Nasza rywalizacja jest czysta i sportowa – mówi w rozmowie z PlusLigą atakujący Indykpolu.
Plusliga: Olsztyn w tym sezonie się zbroi, w składzie jest wielu nowych, silnych zawodników. Ale chyba forma jeszcze nie ta?
Wojciech Winnik: Dokładnie, ale spodziewaliśmy się takiego występu. Może to brzmi źle, ale taka jest prawda. To były nasze pierwsze sety, spotkania w takim zestawieniu, gdyż wszyscy spotkaliśmy się dopiero kilka dni temu. Tak to musiało wyglądać po prostu. Dopiero teraz zaczynamy prawdziwe przygotowania. Forma ma przyjść za 1,5 miesiąca, dlatego teraz znajdujemy się na etapie budowy siły, jesteśmy w treningu wytrzymałościowym. Typowe siatkarskie treningi dopiero przed nami. Mamy jeszcze czas, dlatego nie bardzo nie przejmujemy się wynikami z Gdańska.
- Macie wyznaczony cel na ten sezon?
- Tak, oczywiście. Naszym zadaniem jest zajęcie miejsca przynajmniej jednego wyżej niż w zeszłym sezonie, a najlepiej byłoby uplasować się w „piątce”, co dałoby nam awans do europejskich pucharów. Cele celami, a wiadomo, że nie zawsze wszystko wychodzi po myśli. Musimy po prostu grać z meczu na mecz i wszystko powinno się ułożyć po naszej myśli.
- Jakie jeszcze turnieje zekają was przed sezonem?
- Za dwa tygodnie gramy w Ełku, gdzie spotkamy się już wyłącznie z zespołami z PlusLigi. Na pewno będzie tam Bydgoszcz i Jastrzębski Węgiel. Natomiast potem gramy międzynarodowy turniej u siebie, w Olsztynie, w którym zagrają drużyny z Kaliningradu, Izmiru i Bydgoszczy.
- Zostałeś w Olsztynie, gdzie w zeszłym sezonie musiałeś mocno rywalizować z Tomaszem Józefackim o wyjściowy skład. Pod koniec rozgrywek wydawało się, że przekonałeś do siebie trenera Mariusza Sordyla. Teraz jednak znów musisz walczyć o „szóstkę”, tym razem z Marcelem Gromadowskim. Jaka wygląda ta rywalizacja?
- Na razie na pewno jest to zdrowa rywalizacja i mam nadzieję, że taka pozostanie. Trener chciał mieć po prostu w swojej drużynie mocnych zawodników, trudno mu się dziwić. Sprowadzał zawodników jakich uważał za wartościowych dla powstającego zespołu. Ja jestem jego częścią. Na pewno nie składam broni. Będę starał się przekonać trenera w tym sezonie, że to ja powinienem wyjść w „szóstce” na mecz, ale jak nie stanie się to w tym sezonie to może uda mi się przekonać Mariusza w kolejnym. Ale na pewno będę walczył i będę starał się pokazać, że można na mnie postawić, że można mi zaufać.
- Zawsze lubiłeś grać w Gdańsku, mówisz, że bardzo lubisz to miejsce. Twój powrót jest możliwy w przyszłości?
- Ja bym sobie tego bardzo życzył. Do Gdańska zawsze wracam z sentymentem. W tym roku spędziłem tutaj wakacje, dlatego mam nadzieję, że kiedyś tutaj wrócę. Ale to wszystko zależy od sytuacji w klubie, mojej gry, od zarządu, czy będą mnie chcieli. Zobaczymy, jak losy się potoczą. Problem ten pozostawiam jednak otwarty i do rozważenia.