Gdy byłem małym chłopcem... Daniel Pliński
Dzieciństwo to jeden z najwspanialszych okresów w życiu, każdy z nas wspomina je z nostalgią, każdy w jakimś stopniu tęskni za dziecięcymi latami… A jak pamięcią wracają do nich zawodnicy PlusLigi - w co lubili się bawić, przy jakich bajkach usypiali, czy rodzice mieli z nimi sporo kłopotów? Rąbek tajemnicy o swoim dzieciństwie uchyla Daniel Pliński. Wszystkim dzieciom - małym i dużym - z okazji Dnia Dziecka życzymy samych radości i dużo słońca w wakacje.
1. Byłem grzecznym chłopcem/małym rozrabiaką…
Myślę, że na pewno było mnie wszędzie dużo. Byłem takim małym żywym chłopcem, którego często można było widzieć - po prostu zawsze rzucałem się w oczy. Jednak z tego co pamiętam i się orientuję, to w podstawówce nauczyciele mnie chwalili i na ogół nie mieli ze mną problemów. Uważam, że mam wspaniałych rodziców, którzy wychowali mnie na dobrego człowieka, za co bardzo jestem im wdzięczny. Nigdy jednak nie trzymałem się kurczowo mamusinej spódnicy i maminsynkiem nie byłem.
2. Największa psota, jaką zrobiłem to…?
Było to w czwartej klasie podstawówki, podczas ZPT-ów (zajęć praktyczno-technicznych - przyp. red.), które mieliśmy zawsze we wtorki rano dwie godziny z rzędu. Chcieliśmy z kolegami wyjść na boisko i pograć podczas tych lekcji w piłkę nożną, ale nasz nauczyciel się nie zgodził. Klasa mnie namówiła, żebym coś wykombinował, no to wykombinowałem… Użyłem zapałki, którą włożyłem do zamka i nauczyciel nie mógł otworzyć drzwi. ZPT trzeba było odwołać. Dzięki temu nasz chytry plan wypalił i mogliśmy iść na dwór pokopać piłkę. W pierwszym tygodniu nic się nie wydało, ale za tydzień koledzy znów namówili mnie na ten sam numer, a ja, „głupi”, oczywiście dałem się namówić. Tym razem jednak nauczyciel zorientował się już, że musiał go wywinąć ktoś z naszej klasy, no i mieliśmy przechlapane, zwłaszcza ja, bo po jakimś czasie do wszystkiego się przyznałem. Teraz jak to wspominam, to jest zabawne, ale proszę mi wierzyć, że wtedy byłem bardzo zestresowany i miałem niezłego stracha.
3. Najbardziej lubiłem się bawić w…
W kapsle. Często graliśmy sobie z chłopakami właśnie w kapsle, tworząc swego rodzaju wyścig Tour de Pologne. Na piasku robiliśmy różne przeszkody i każdy utożsamiał się ze sławnymi kolarzami - ja zazwyczaj bywałem Joachimem Halupczokiem. To sprawiało nam dużą frajdę. Poza tym bawiliśmy się po całym mieście w podchody i robiliśmy masę innych ciekawych rzeczy. Jestem pewny, że nie zamieniłbym dzieciństwa z tamtych czasów na te, które dzieciaki mają obecnie.
4. Moją ulubioną bajką była…
Jak byłem mały to najbardziej lubiłem oglądać „Smerfy” oraz „Wilka i Zająca” - według mnie to były i są kultowe dobranocki.
5. Strasznie nie lubiłem jeść…
Kiedyś bardzo nie lubiłem zup. Pamiętam, że jak przychodziłem ze szkoły do domu i tylko poczułem sam zapach zupy, to od razu mówiłem, że jej nie zjem. Akurat te nawyki z dzieciństwa nie przetrwały, w pewnym momencie po prostu z nich wyrosłem i teraz wręcz uwielbiam jeść zupy.
6. O dziewczynach myślałem – co to za dziwne stwory/świetnie się z nimi dogadywałem…
Raczej komunikowałem się z płcią przeciwną bez problemu. Nie zdarzało mi się ciągać dziewczyn za włosy czy płatać im figli, byłem w stosunku do nich grzeczny, miły i uprzejmy. Zostało mi to do dziś, bo z moją żoną wciąż idealnie się dogaduję.
7. Z tego okresu najbardziej tęsknię za…
W dzieciństwie żyło się tak beztrosko. Wszystkie problemy były na głowie rodziców, człowiek nie musiał się niczym przejmować, wystarczyło po prostu chodzić do szkoły. Chyba właśnie takiej wolności najbardziej mi brakuje, ale też mojego miasta, w którym się wychowałem. Do Pucka jednak już niedługo wrócę na stałe, więc chociaż ta tęsknota zostanie zaspokojona.