Georg Grozer: liczyłem na spotkanie z Resovia
Mistrz Rosji, Biełogorie Biełgorod jest jednym z głównych faworytów rozpoczynającego się w sobotę w Ankarze Final Four Ligi Mistrzów. Od dwóch sezonów kluczową postacią w tym zespole jest bardzo dobrze znany w polsce, Georg Grozer. Marzenie niemieckiego atakującego o triumfie w LM jest w tym roku bardzo realne do osiągnięcia.
- Taki był cel naszego klubu i tuż po wywalczeniu awansu do turnieju finałowego w Ankarze rozpoczęliśmy przygotowania do Final Four – mówi GEORG GROZER. - Staraliśmy się robić wszystko, żeby przygotować optymalną formę na tę imprezę. Pracowaliśmy ciężko i każdy mecz, który rozgrywaliśmy w ostatnim czasie, wykorzystywaliśmy do tego, żeby jak najlepiej przygotować się do Final Four. Już od dłuższego czasu myślimy o półfinałowym meczu z Kazaniem. Każdy z nas chce być w Ankarze w swojej najlepszej formie. Ja również robię wszystko żeby przygotować swoje ciało na maksymalny wysiłek.
- Czego spodziewa się pan po półfinale z Zenitem Kazaniem - chyba największym rywalem Biełogorie Biełgorod o wszystkie cele, zarówno w Rosji, jak i w Europie…
- Zenit, to niewątpliwie znakomity zespół. W lidze rosyjskiej w tym sezonie Kazań przegrał zaledwie jeden mecz, z nami. Nasze pojedynki z Zenitem są zwykle bardzo ciężkie i zacięte do samego końca. Myślę, że jeśli chodzi o potencjał, to nasze drużyny są właściwe na takim samym poziomie. Oni mają mnóstwo świetnych zawodników na każdej pozycji. Moim zdaniem oba zespoły mają równe szanse na zwycięstwo, a o wyniku zadecyduje to, kto będzie się prezentował w Ankarze w lepszej formie.
- W półfinale Pucharu Rosji uporaliście się z Zenitem bardzo gładko…
- Oni mieli wtedy akurat słabszy dzień, ale jestem przekonany, że w Ankarze walka będzie znów na całego. Wtedy graliśmy u siebie i mogliśmy liczyć na atut własnej hali. W Ankarze wszystko będzie inne i zobaczymy, kto lepiej będzie się czuł w Turcji. Zenit jest tak klasowym zespołem, że potrafi wyjść z opresji nawet w bardzo trudnej sytuacji. Przekonaliśmy się o tym w zeszłorocznych play-offach, kiedy prowadziliśmy już 3-0, a Zenit potrafił wyrównać stan rywalizacji. Bardzo zacięty był też nasz pojedynek na początku sezonu, a Superpuchar Rosji, kiedy przegrywaliśmy 0-2, ale zdołaliśmy wygrać 3-2. W naszej rywalizacji każdy scenariusz jest możliwy i można się spodziewać naprawdę dużych emocji. Myślę, że każdy z zespołów, który przyjedzie do Ankary, marzy o tym, żeby sięgnąć po puchar Europy. Uważam, że każdy z tych zespołów jest w stanie wygrać ten turniej i nie można przewidzieć wyników poszczególnych meczów.
- Mówił pan przed sezonem o tym, że chciałby się spotkać w Lidze Mistrzów z Asseco Resovią. Mistrzowie Polski mieli dużą szansę, żeby awansować do Final Four, ale nie sprostali świetnie dysponowanemu zespołowi z Jastrzębia. Był pan zaskoczony wynikiem tej konfrontacji pomiędzy polskimi zespołami?
- Oglądałem te mecze, podobnie jak kilka wcześniejszych pojedynków tych zespołów jeszcze z fazy grupowej LM i muszę przyznać, że Jastrzębie zaimponowało mi swoją dyspozycją, bo mniej więcej od grudnia znajdują się naprawdę w dobrej formie. W pojedynkach z Resovią mogli już zagrać w pełnym składzie, łącznie z Michałem Łasko, który miał swój wkład w te zwycięstwa. Michał Kubiak jest bardzo mocnym ogniwem Jastrzębia, również inni zawodnicy czują się mocni. Nie wiem jednak co stało się z Resovią, bo zagrała poniżej swoich możliwości. Być może trafiła na jakiś słabszy moment w sezonie, a wiadomo, że takie sytuacje mogą się przydarzyć każdemu zespołowi walczącemu na wielu frontach. W takich rozgrywkach, jak faza play-off Ligi Mistrzów, nie można już sobie pozwolić na błędy i jeśli trafia się na słabszy moment, to odpada się z rywalizacji. Mam wrażenie, że w tych pojedynkach Jastrzębie grało z większą pewnością siebie. Dużo dało im zwycięstwo w pierwszym meczu u siebie. W rewanżu widać było, że wierzą w pokonanie Resovii i są silni mentalnie. Resovia była pod dużą presją i nie była w stanie przeciwstawić się tak pewnie grającemu przeciwnikowi, jakim było Jastrzębie. Szkoda mi moich byłych kolegów klubowych z Asseco Resovii. Bardzo chciałem spotkać się z Resovią w turnieju finałowego. Wiem, że do Ankary przyjechałoby wtedy sporo kibiców i moich znajomych z Rzeszowa. Taki jest jednak sport.
- Uważa pan, że Jastrzębie jest w stanie po raz drugi w tym sezonie pokonać naszpikowany gwiazdami Halkbank Ankara i zagrać w finale FF?
- Dlaczego nie? Każdy scenariusz jest możliwy. Tak jak w naszym pojedynku z Zenitem Kazań nie można niczego wykluczyć, tak również półfinał Halkbanku z Jastrzębiem może się zakończyć każdym wynikiem. To jest Final Four, dlatego wszystkie drużyny dadzą z siebie maksa i przyjadą do Ankary z nastawieniem na zwycięstwo. Jeśli Jastrzębie będzie w stanie utrzymać tak dobrą dyspozycję, jak w ostatnich miesiącach, to może pokonać Ankarę, która grając u siebie będzie pod dużą presją i wcale nie musi być przez to w lepszej sytuacji.
- Jastrzębie może być rywalem pańskiej drużyny w walce o puchar...
- Może się tak zdarzyć, ale na razie koncentrujemy się wyłącznie na półfinale z Zenitem Kazań. Nie ma sensu wybiegać w przyszłość i zastanawiać się z kim zagramy w drugim dniu turnieju finałowego. Zawsze wychodzę z założenia, że liczy się tylko ten najbliższy, a nie kolejny rywal. W takich turniejach trzeba koncentrować się krok po kroku na każdym kolejnym meczu, a nie zastanawiać się nad tym, co się stanie w następnych dniach.