Georg Grozer: nie jesteśmy uzależnieni od jednego gracza
Biełogorie Biełgorod od początku sezonu znajduje się w wyśmienitej formie i jest jednym z głównych faworytów Final Four Ligi Mistrzów. W rozgrywkach rosyjskiej Superligi zespół Georga Grozera jak do tej pory przegrał tylko jeden mecz.
- To był mecz z Dynamem Moskwa, który rozgrywaliśmy tuż po tym, jak wróciłem z turnieju kwalifikacyjnego do MŚ – mówi GEORG GROZER, atakujący mistrza Rosji. - Wtedy mieliśmy słabszy dzień, ale w pozostałych spotkaniach graliśmy całkiem dobrze. Cóż, cały czas jesteśmy mocno zdeterminowani i ciężko pracujemy. Wiemy, że zarówno w lidze rosyjskiej, jak i Champions League, nie możemy sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji jeśli chcemy wygrywać. Dajemy z siebie wszystko i bardzo ciężko pracujemy na treningach. Proszę mi jednak wierzyć, że te zwycięstwa, nawet po 3-0, czy 3-1, nie przychodzą nam łatwo, bo liga rosyjska jest naprawdę wymagająca. To jest dla nas trudny sezon, ale staramy się wszyscy wzajemnie motywować i pomagać sobie na boisku. Na szczęście mamy na tyle mocny zespół, że nie jesteśmy uzależnieni od dobrej gry jednego, czy dwóch zawodników. Każdy z nas jest w stanie w danym meczu pociągnąć zespół i odciążyć kolegę, który ma akurat słabszy dzień. Na przykład w turnieju o Puchar Rosji tylko w meczu z Zenitem Kazań grałem na dobrym poziomie, a w pozostałych spotkaniach ten ciężar gry wzięli na siebie moi koledzy. Poza tym nawet gdy mam słabszy dzień w ataku, to staram się pomóc drużynie w zagrywce i w bloku. Każdy z nas stara się robić wszystko dla zespołu. Także Dima Muserski miał w tym sezonie słabsze chwile, kiedy odczuwał bardzo duże zmęczenie, ale wtedy mógł liczyć na naszą pomoc. Często wygrywamy też naszą zespołowością, a nie świetną postawą jednego, czy dwóch zawodników i to jest nasza siła. Kluczem do naszych sukcesów w tym sezonie jest naprawdę duże zaangażowanie i ciężka praca wszystkich zawodników.
- Jak się pan czuje w swoim drugim sezonie w lidze rosyjskiej? Jest panu nieco łatwiej przez to już przystosował się pan do warunków w Rosji?
- Czuję się rzeczywiście nieco lepiej. Przed tym sezonem przyjechałem do Biełgorodu z innym nastawieniem. Przede wszystkim wiedziałem, czego się spodziewać. Znałem już miasto, kolegów z drużyny, przyzwyczaiłem się do mieszkania itd. W tamtym roku poznałem w Biełgorodzie kilku przyjaciół, którzy czekali na mój przyjazd i to było bardzo miłe. W ogóle klub potraktował mnie bardzo dobrze. Działacze dali mi do zrozumienia, że są zadowoleni z mojej postawy i z niecierpliwością czekają na mój przyjazd. Okazało się, że po kontuzji barku, którą leczyłem latem, nie odczuwałem praktycznie żadnych dolegliwości i nie miałem problemu z grą. Kiedy przyjechałem więc do klubu na ten sezon, byłem bardzo zadowolony. Jedynym problemem jest brak mojej rodziny, która została w domu w Niemczech, ale taka była nasza wspólna decyzja. Moją rodzinę zastępują mi za to koledzy z drużyny, z którymi i tak w trakcie sezonu spędzam najwięcej czasu. W Rosji przed każdym meczem jesteśmy razem w hotelu, więc właściwie spędzamy ze sobą więcej czasu niż z naszymi rodzinami. Plusem jest to, że w naszej drużynie panuje naprawdę fajna atmosfera. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt i przez to łatwiej jest nam znieść trudy tego sezonu. W przeciągu tygodnia, w którym rozgrywamy mecze, średnio tylko jeden dzień spędzamy w naszych mieszkaniach klubowych, dlatego znamy spędzamy ze sobą mnóstwo czasu i wiemy o sobie praktycznie wszystko. Ja dzielę pokój hotelowy z Draganem Travicą, z którym mamy bardzo dobry kontakt. Sam byłem zaskoczony tym, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni jeśli chodzi o charaktery. Dogadujemy się ze sobą nie tylko na boisku, ale można powiedzieć, że zaprzyjaźniliśmy się i spędzamy razem dużo czasu wspólnie chodząc na posiłki, czy grając na playstation. Nie znaliśmy się wcześniej, a okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego i jesteśmy przede wszystkimi dużymi walczakami.
- Jak Dragan Travica radzi sobie w swoim pierwszym sezonie poza Włochami?
- Staram się mu jak najwięcej pomagać i wdrożyć go w specyfikę ligi rosyjskiej. On również był na początku bardzo zdziwiony tym, że tak wiele czasu musimy spędzać w hotelach, także przed meczami w swojej hali. Jest mu o tyle łatwiej niż mi, że on jeszcze nie założył rodziny. Nie ma dziewczyny ani dzieci, dlatego aż tak bardzo nie przeżywa pobytu poza domem. Na pewno przeżywał też tutaj ciężkie chwile i miał poczucie, jakby zostawił gdzieś indziej ważną część swojego życia, ale ma na szczęście mocny charakter i potrafi sobie radzić w trudnych momentach. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy i staramy się wzajemnie wspierać. Możemy też liczyć na pomoc naszych rosyjskich kolegów z zespołu. Mamy bardzo dobry kontakt z Dmitrijem Ilinychem, Dmitrijem Muserskim czy Siergiejem Tietiuchinem. Atmosfera w naszym zespole jest świetna i to sprzyja ciężkiej pracy na treningach. Dzięki temu ten sezon w Biełgorodzie jest dla mnie nieco łatwiejszy niż poprzedni i bardzo szybko mija. Wynika to również z tego że ze względu na występy w Lidze Mistrzów rozegraliśmy do tej pory sporo meczów, cały czas koncentrowaliśmy się na każdym kolejnym spotkaniu i teraz właściwie zostało nam już do końca sezonu około dwa miesiące. Czas biegnie więc bardzo szybko, a kiedy po zakończeniu rozgrywek wrócę do domu, to będę miał 2,5 miesiące wakacji, które poświęcę wyłącznie mojej rodzinie.
- Czy na turnieju Final Four Ligi Mistrzów w Ankarze będziecie mieli do dyspozycji wszystkich zawodników? Nikt z was nie boryka się aktualnie z jakąś kontuzją?
- Tak i każdy z nas mocno przygotowuje się do Final Four. Wiemy, że ciąży na nas duża presja i wszyscy oczekują od nas bardzo dobrej gry na tym turnieju. Myślę jednak, że taka sama presja towarzyszy również zespołom z Kazania i Ankary. Być może Jastrzębie nie będzie postrzegane jako faworyt do wygrania Ligi Mistrzów, ale to wcale nie znaczy, że ma mniejsze szanse na zwycięstwo niż inne zespoły, bo wszystko jest możliwe. Presja jest zresztą czymś normalnym w profesjonalnym sporcie, gdzie walczy się o najwyższe cele. Ja również narzucam sobie presję w stosunku do siebie i muszę przyznać, że martwi mnie nieco moja słabsza dyspozycja na zagrywce. Robię jednak wszystko, żeby ten serwis był moim atutem na turnieju w Ankarze.