Georg Grozer nie może się doczekać
Przymiarkę do nowego klubowego kostiumu odbył podczas meczów LŚ w Katowicach, gdzie dumnie paradował w podarowanej przez fanów koszulce Asseco Resovii. Georg Grozer, nowy nabytek Rzeszowa już zaciera ręce na to wszystko, co czeka go w PlusLidze - świetnych kibiców, ciekawą rywalizację i medal, jaki zamierza zdobyć z nową drużyną, najlepiej złoty.
PlusLiga: Zakończyliście właśnie, pierwszy po sześciu latach przerwy udział w Lidze Światowej. Proszę krótko podsumować występy reprezentacji Niemiec.
Georg Grozer: Na dziesięć meczów siedem zagraliśmy dobrze, w trzech nie pokazaliśmy naszej prawdziwej wartości. Niemniej bilans spotkań z mistrzami Europy, Polakami w Lidze Światowej bardzo nas satysfakcjonuje - na cztery pojedynki wygraliśmy przecież aż trzy. To był bardzo dobry powrót do LŚ i cieszymy się, że będziemy w niej grać również za rok. Wtedy postaramy się awansować do turnieju finałowego. Nie ma nic lepszego, niż budowanie formy w rywalizacji z mocnymi rywalami. Jeśli chcemy być coraz lepsi, musisz mierzyć swoje siły z najsilniejszymi - Polską, Kubą, Brazylią, Rosją.
- Mecze LŚ z Polską były szczególne dla waszego szkoleniowca, Raula Lozano. Motywował was przed nimi jakoś inaczej?
- Przede wszystkim, było bardzo miło zagrać przed tak wspaniałą publicznością, jak ta w Katowicach. Przed tak wyśmienitą publiką nawet porażka boli trochę mniej. Oczywiście wiedzieliśmy jak bardzo ważne są te mecze dla Raula Lozano i tym bardziej zależało nam na dobrym wyniku. Lozano mówił o polskiej drużynie same dobre rzeczy. Ale powiedział też, że nie mamy najmniejszych powodów, by się was obawiać, bo jesteśmy równie mocni, a w niektórych elementach nawet lepsi. On naprawdę potrafi zmotywować nas do walki. Mam nadzieję, że nasz trener jest zadowolony nie tylko z wyników konfrontacji z Polską, ale ogólnie z naszej postawy w LŚ.
- A pan jest zadowolony ze współpracy z Raulem Lozano?
- To świetny fachowiec, jeden z najlepszych na świecie. Dla mnie jest trenerem szczególnym, bo rozumiemy się wyśmienicie. Kiedy Lozano rozpoczął pracę z kadrą Niemiec nie było dla niego istotne kto jakie ma nazwisko, w jakim grał klubie i ile zdobył medali. Wszyscy zaczynaliśmy od zera i każdy jednakowo pracował na swoją opinię i miejsce w wyjściowym składzie. Każdy z nas dostał taką samą szansę. Wygrałem rywalizację z Jochanem Schoepsem w czysto sportowej rywalizacji, choć to przecież wyśmienity zawodnik.
- Jakim szkoleniowcem jest Argentyńczyk?
- Lozano jest bardzo wymagającym trenerem, a niemieccy zawodnicy czasami bywają trochę leniwi na treningach. Na początku dał nam niezły wycisk, ale postawił sprawę jasno: dobre wyniki osiąga tylko ten, kto ciężko pracuje. Myślę, że nasza młoda drużyna potrzebowała takiej silnej ręki, potrzebowała dokładnie kogoś takiego jak Raul. To wielki fachowiec także w kwestiach technicznych. Zmienił sposób atakowania, blokowania czy nawet zagrywania niektórych z nas. Mnie osobiście nauczył zmienności rytmu ataku i zagrywki, a to bardzo cenne.
- Największy pozytyw współpracy z Lozano?
- Jesteśmy bardzo młodą drużyną i naszym głównym problemem jest mentalność. Nie mamy (albo raczej nie mieliśmy) pełnego przekonania, że możemy wygrywać z lepszymi czy bardziej doświadczonymi od siebie. Proszę sobie przypomnieć jak wyglądał nasz mecz z Polakami podczas mistrzostw Europy w Izmirze...teraz jesteśmy zupełnie inną drużyną. Nabraliśmy wiary we własne możliwości i nie złamał nas nawet ten ogromny, biało-czerwony tłum w Katowicach. Niektórzy z nas nigdy wcześniej nie mieli okazji grać w takich okolicznościach. Cała Liga Światowa dodała nam wiary, a zwycięstwa nad Polską umocniły nas w przekonaniu, że idziemy właściwą drogą.
- Jak czuł się pan w Katowicach, przed publicznością która niedługo będzie pana wielkim sprzymierzeńcem?
- Dla mnie mecze w Polsce były szczególnie ważne. Cała rodzina przyjechała tutaj by mnie wspierać, nawet dziadkowie. W nowym sezonie będę zawodnikiem Resovii, chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Z miejsca poczułem wsparcie kibiców, fani Resovii dali mi nawet klubową koszulkę. Nie mogę się już doczekać rozpoczęcia nowego sezonu, jestem bardzo szczęśliwy, że zdecydowałem się na grę w PlusLidze. Oczekiwania są wielkie, ale czuję że możemy coś wygrać w tym sezonie. Rzeszów ma bardzo dobry skład.
- Dlaczego wybrał pan ofertę Asseco Resovii, trzeciej ekipy PlusLigi?
- Miałem też propozycję z Rosji, ale różnica w sumie kontraktu nie była aż tak duża. Poza tym, pieniądze nie są najważniejsze. W październiku po raz drugi zostanę ojcem i taka decyzja jest najlepsza dla mojej rodziny. Dodatkowo, nigdzie nie gra się tak dobrze, jak w Polsce, a ja jestem z tych, którzy uwielbiają grać dla publiczności i przy jej wydatnym wsparciu.
- Za ponad dwa miesiące rozpocznie się najważniejsza impreza sezonu - mistrzostwa świata. O co będzie walczyła we Włoszech reprezentacja Niemiec?
- Na razie skupiamy się na wakacjach i wypoczynku, za trzy tygodnie zaczniemy myśleć o Mundialu. A mówiąc poważnie, te mistrzostwa świata będą bardzo ważne. Federacja nie narzuca wprawdzie konkretnych celów, nie mówi też że musimy stanąć na podium, więc nie ma presji. My sami również nie chcemy obiecywać za wiele, chcemy skupiać się na każdym kolejnym meczu, żeby zagrać jak najlepiej. Wynik będzie wypadkową różnych czynników, nie tylko naszej dobrej lub złej formy. Ważna będzie też dyspozycja innych, hale w których zagramy, kibice. Będziemy walczyć!