Georgi Bratojew: musimy wygrywać takie spotkania
Bułgaria wywalczyła awans do Mistrzostw Świata Polska 2014, wygrywając turniej kwalifikacyjny w Opavie. Jednak ostatni mecz przegrała z Czechami. - Taki zespół jak nasz powinien wygrywać każde takie spotkanie - mówi rozgrywający czwartej drużyny ostatnich mistrzostw Europy, Georgi Bratojew.
- plusliga.pl: Mimo przegranej ostatniego meczu w Opavie, po pierwszym wygranym secie, zapewniliście sobie awans do mistrzostwa świata w Polsce. Taki był plan na to spotkanie?
- Georgi Bratojew: Nie wiem. To jest pytanie do trenera. Myślę, że reprezentacja Czech zagrała w ostatnim spotkaniu bardzo dobrze i dlatego wygrali mecz. Z kolei z naszej strony nie był to dobry występ, ale to, że jeden wygrany set gwarantował nam kwalifikacje, nie może być wytłumaczeniem naszej słabszej postawy. Zespół taki, jak nasz, powinien wygrywać każdy mecz.
- Jak podsumowałby Pan cały kwalifikacyjny turniej?
- To były dla nas bardzo dobre zawody, ponieważ udało nam się zrealizować cel i zakwalifikować się na mistrzostwa świata w Polsce. Z tego powodu jesteśmy bardzo szczęśliwi.
- A jak Pan sobie wyobraża te zawody?
- Przede wszystkim musimy zobaczyć, z kim będziemy grali w grupie. Na pewno przy pełnej widowni będzie nam się bardzo dobrze grało, ale to jest tak odległe, że na razie o tym nie myślę. Cieszę się z tego, że zaliczamy się do grona tych drużyn, które będą walczyć o mistrzostwo globu.
- Tuż przed rozpoczęciem tego turnieju powrócił do zespołu Andriej Żekow. Czy nie obawiał się Pan, że może stracić miejsce w wyjściowym składzie?
- Wiele osób się mnie o to pyta, ale myślę, że w drużynie narodowej nie ma miejsca na jakikolwiek strach czy obawę. Po drugie, sądzę, że Andriej jest jednym z najlepszych rozgrywających na świecie i wielokrotnie to pokazał. Dla bułgarskiej reprezentacji to jest krok na przód, ponieważ jeśli Pani zauważy, to w ostatnich czterech imprezach zajmowaliśmy czwarte miejsce. Może gdybyśmy mieli w drużynie Andrieja, to zajęlibyśmy lepsze pozycje i zdobyli medale. Jego powrót do drużyny to dla nas coś dobrego.
- W ciągu ostatnich czterech lat zrobił Pan duże postępy. Pamiętam jak na mistrzostwach Europy w Izmirze powoli wchodził Pan do reprezentacji. Jaki moment był dla Pana w tym czasie najważniejszy?
- Myślę, że dla zawodnika, który gra na mojej pozycji – rozgrywającego – najważniejsze jest to, aby mieć jak najwięcej okazji do gry, ponieważ bez doświadczenia z boiska, rozgrywający niewiele może wnieść do drużyny. Najlepszy wiek dla rozgrywającego to okolice trzydziestki. Jest wielu dobrych zawodników poniżej 30. roku życia, ale najważniejsze jest jednak doświadczenie i obycie na boisku. Dzięki temu wystawiający może stać się rozgrywającym.
- Jaki był najważniejszy moment w dotychczasowej Pańskiej karierze?
- Mam nadzieję, że ten najważniejszy moment jeszcze przede mną. Robiąc małe kroczki zbliżam się do tego, aby zagrać w finale ważnej siatkarskiej imprezy – albo z reprezentacją, albo z klubem.
- Rok 2012 nie był najszczęśliwszy dla bułgarskiej federacji i reprezentacji. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?
- To już jest zamknięty rozdział. Nie ma powodu, aby do tego wracać.
- W tym sezonie grasz w Lokomotiwie Charków, który oprócz walki w rodzimej lidze, gra również w Superlidze rosyjskiej. Jak się tam Pan odnajduje?
- Walka o mistrzostwo Rosji, to gra z najsilniejszymi obecnie zespołami. Superliga jest najmocniejszą w świecie. Moim zdaniem wyprzedza o rok inne w Europie. Dla mnie to jest bardzo dobre i ważne doświadczenie. Pierwszy raz gram w tak mocnej lidze i bardzo się z tego cieszę. Oprócz rywalizacji w Superlidze, graliśmy w Pucharze CEV oraz gramy także o mistrzostwo Ukrainy. Jest wiele wymagających spotkań i do każdego musimy przystępować w pełni skoncentrowani.
- Czy jest szansa, że zobaczymy Pana na parkietach PlusLigi?
- Bardzo chciałbym zagrać w polskiej lidze. Jak tylko mam możliwość i czas mi na to pozwala, oglądam PlusLigę. To bardzo interesujące rozgrywki i chętnie powalczyłbym o mistrzostwo Polski, jeśli tylko nadarzyłaby się taka możliwość.
- W drużynie narodowej gra Pan razem ze swoim bratem bliźniakiem Walentinem, który jest przyjmującym. Czy to Panu pomaga czy raczej przeszkadza?
- Dla mnie to jest jak spełnienie marzenia, ponieważ każdego dnia zgrupowania czy turnieju jestem z członkiem swojej rodziny. Zawsze mieszkamy w jednym pokoju. To jest wspaniałe grać z nim w jednym zespole, ponieważ między bliźniakami istnieje pewna nierozerwalna więź i mojej perspektywy jest ona bardzo silna. Nie wiem, jak to jest między innymi bliźniakami – sportowcami. Kiedy nie możemy być razem często ze sobą rozmawiamy.