Gheorghe Cretu: chcę, aby zawodnicy podążali za „moją” siatkówką
- Ja tylko powtarzam chłopakom, że są bardzo dobrymi zawodnikami i muszą demonstrować to na boisku, muszą pokazywać ten swój charakter - mówi o podopiecznych z Asseco Resovii Rzeszów rumuński trener. W Klubowych Mistrzostwach Świata zespół zajął 4. miejsce, ale pokazał spory potencjał, walkę i ambicję, a doświadczenia zebrane podczas turnieju z pewnością zaprocentują w PlusLidze.
PLUSLIGA.PL: Udział w Klubowych Mistrzostwach Świata pozwolił wam chyba odbudować pewność siebie, ale też sprawdzić swoje możliwości w konfrontacji z bardzo wymagającymi rywalami?
GHEORGHE CRETU: Nie muszę testować możliwości, czy też umiejętności swoich podopiecznych, bo dobrze je znam i wiem, że są spore, zawodnicy są w dobrej dyspozycji. Bardzo ciężko pracujemy nad systemem gry, w których chcemy się poruszać, udoskonalamy go. Mogliśmy natomiast popracować nad tym, by grać spokojnie, nie popadać w panikę w trudniejszych momentach, żeby nie tracić wiary we własne możliwości i korzystny wynik. Na przykład wtedy, gdy przeciwnik zdobywa kilka punktów z rzędu. Nasze umiejętności pozwalają na to, by niwelować takie straty. System blok- obrona też mamy niezły, bo dotykamy sporo piłek w obronie, ale bywa że, nie chcę powiedzieć tracimy nerwy, ale nie czujemy się na boisku komfortowo. Niemniej cieszę się, że cały czas realizujemy swoje założenia.
W półfinale z Cucine Lube Civitanovą chyba jednak trochę zabrakło wiary w końcowy sukces, szczególnie po serii zagrywek Stankovica w 2. secie?
GHEORGHE CRETU: To była sytuacja, nazwijmy to taktyczna. Uciekł nam pierwszy side out i trochę się tym zestresowaliśmy. Ale w polu serwisowym stanął zawodnik, który posyłał na naszą stronę zagrywki z prędkością 120-125 km na godzinę. Proszę mi pokazać zespół w PlusLidze, który ma w składzie czterech graczy serwujących tak mocno, a przy tym tak regularnie, jak ci z Lube? Moim zdaniem, nie ma takiego. Podobnie było, gdy z Lube grał Bełchatów - cały mecz dzielnie z nimi walczyli, ale w samych końcówkach o wyniku rozstrzygały indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników.
- Nie zabrakło nam wiary, ani pewności siebie. Wręcz przeciwnie, jestem dumny z chłopaków, że nawet przez moment nie zwątpili i do końca walczyli o zwycięstwo. Jesteśmy na dobrej drodze w budowaniu naszego systemu. Nawet jeśli rywale grają tak dobrze, jak ci, z którymi mierzyliśmy się w Częstochowie, potrafimy się z nimi bić.
Jak bardzo zmieniła się Asseco Resovia odkąd został pan trenerem?
GHEORGHE CRETU: Nie odpowiem na to pytanie, bo pewnie nie do końca byłbym obiektywny. Patrzę na to wszystko od środka i moje spojrzenie jest inne. Myślę, że najlepiej zapytać samych zawodników, albo ludzi, którzy przychodzą oglądać nasze mecze.
- Ja tylko cały czas powtarzam chłopakom, że są bardzo dobrymi zawodnikami i muszą demonstrować to na boisku, muszą pokazywać ten swój charakter.
Taka jest pana filozofia pracy? Mam na myśli to „budowanie” zawodników?
GHEORGHE CRETU: Tak, oczywiście. Ale też potrafię powiedzieć prosto w twarz, że coś mi się podoba, albo nie. Nigdy natomiast nie zrzucam odpowiedzialności na kogoś innego, zawsze biorę ją na swoje barki.
Wiem, że odkąd przyszedł pan do Resovii, treningi są dłuższe.
GHEORGHE CRETU: Treningi nie są dłuższe. Są krótsze, ale bardziej intensywne. Taki mam system pracy, ale też opieram go na możliwościach siatkarzy. Nie mogę wymagać od nich czegoś, czego nie są w stanie zrobić. Chcę natomiast, aby zawodnicy podążali za „moją” siatkówką, jest to dla mnie niezwykle istotne.
Mam wrażenie, że bardzo dużą wagę przykłada pan do psychologicznego aspektu siatkówki?
GHEORGHE CRETU: Szczególnie, gdy po drugiej stronie boiska stoją takie siatkarskie „potwory”, z jakimi mierzyliśmy się podczas KMŚ. Wtedy najważniejsze jest nastawienie do rywalizacji, zachowanie zimnej krwi i ogromna wiara w swoje możliwości oraz w szansę pokonania rywali.
- W dzisiejszej siatkówce jakieś 30% sukcesu stanowią typowo siatkarskie aspekty - taktyka, technika, umiejętności. Cała reszta to siła fizyczna oraz właśnie psychologia, czy inaczej mówiąc, siła mentalna. Mocno wierzę, że jeśli zawodnik jest w dobrej dyspozycji fizycznej, to czuje się mocny w każdej inne sferze, jest bardziej pewny swego. A co więcej, ma przekonanie, że nawet jeśli oponent gra bardzo dobrze, można z nim walczyć, pozostać w grze. Dzisiejszy sport jako całość bardzo się zmienił. Coraz częściej widzimy, że nie zawsze wygrywa ten, który jest najbardziej utalentowany, ale ten, kto jest mocny fizycznie i mentalnie.
W Resovii Rzeszów ostatnio wiele się dzieje. Jak zareagował pan na informację, że nowym prezesem został Krzysztof Ignaczak?
GHEORGHE CRETU: Cóż, takie ruchy zawsze powodują, że komuś jest smutno, ale tak zdecydowali włodarze, sponsorzy. Ja zostałem sprowadzony do klubu po to, by popracować w trwającym sezonie, z konkretnymi zawodnikami i skupiam się wyłącznie na swoich obowiązkach. Jasne, że zawsze gdy pojawia się w klubie nowa osoba, trener czy prezes, coś się zmienia, są jakieś oczekiwania. Tak będzie zapewne i w tym przypadku, ale mówiąc szczerze, ta decyzja nie ma nic wspólnego z moją pracą, więc podszedłem do niej bardzo spokojnie. Krzysztof Ignaczak ma ogromne doświadczenie przede wszystkim na boisku, ale także w życiu profesjonalnego sportowca i to doświadczenie z pewnością wniesie ze sobą. Sporo osiągnął i jest szanowaną postacią. Teraz jednak musi skupić się na zupełnie nowych działaniach, będzie miał zupełnie nowe obowiązki. Niemniej jestem przekonany, że pozostanie blisko zawodników. Jak pani doskonale wie, jako siatkarz był ogromnie pozytywną osobą i taką też pewnie będzie teraz. Asseco Resovia to klub niesamowicie stabilny, sponsor to szalony człowiek, który kocha to, co robi i my wszyscy chcielibyśmy odwdzięczyć się dobrą grą i wynikami.