Giampaolo Medei: W Kędzierzynie-Koźlu może być nam łatwiej, bo nie mamy już nic do stracenia
- Jak pokazał to chociażby sobotni mecz w Rzeszowie, ale też wiele innych spotkań w play-off w PlusLidze czy w półfinałach ligi włoskiej, powroty i zwroty akcji są możliwe także przy stanie 0:2 w meczach - mówi Giampaolo Medei, trener Asseco Resovii Rzeszów, która w półfinale PlusLigi przegrywa z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
PLUSLIGA.PL: Czy słaby początek Asseco Resovii w niedzielnym meczu był konsekwencją tego, co wydarzyło się w sobotę, i niewykorzystanej szansy na wygranie spotkania mimo prowadzenia 2:0?
Giampaolo Medei, szkoleniowiec Asseco Resovii: Uważam, że to były dwa różne spotkania i nie ma ich co porównywać. W play-offach każdy mecz ma swoją historię. Na pewno gdzieś w głowach żałowaliśmy tego, co się stało w sobotę, bo mieliśmy mecz w swoich rękach i nie byliśmy w stanie go sfinalizować. W niedzielę było już inaczej. Rywale zaczęli od mocnego uderzenia, my z kolei nie weszliśmy dobrze w mecz i nasze podejście w tych pierwszych minutach spotkania nie było właściwe. Potem jednak graliśmy już dobrze. W drugim secie mieliśmy setbola, lecz nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Potem w trzecim wróciliśmy do gry, ale faktem jest, że nie byliśmy w tak dobrej kondycji jak w sobotę. Mieliśmy pewne problemy fizyczne, ale cieszy mnie to, jak graliśmy i jak walczyliśmy. To niestety nie wystarczyło do zwycięstwa. Chciałbym jednak szczególnie pochwalić naszych kibiców, którzy do końca nas oklaskiwali, mimo że przegraliśmy oba spotkania. Oczywistym jest, że nie jestem zadowolony z wyniku, ale uważam, że nasza drużyna wciąż dojrzewa i jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Możemy coś zdziałać w Kędzierzynie. Na razie musimy się koncentrować tylko na meczu w środę i grać z pewnością siebie, bo już w Rzeszowie pokazaliśmy, że jesteśmy równorzędnym rywalem dla ZAKSY i możemy z nią walczyć o zwycięstwo.
PLUSLIGA.PL: Co zrobiło największą różnicę w meczu numer dwa? Na pewno indywidualnie wyróżniał się Bartosz Bednorz, który grał znakomicie, ale też na tle ZAKSY mieliście duże problemy w przyjęciu zagrywki.
- Nasze przyjęcie było w niedzielę gorsze niż w sobotę. Na pewno w tym drugim spotkaniu ZAKSA grała lepiej od nas we wszystkich decydujących momentach, mam tu na myśli zwłaszcza końcówki drugiego i czwartego seta. W drugiej partii duże problemy swoją zagrywką sprawił nam Aleksander Śliwka, a w czwartej Bartosz Bednorz. Z naszej strony jesteśmy w stanie grać lepiej zarówno w przyjęciu, jak i zagrywce. Ogólnie jednak ZAKSA pokazała na przestrzeni tych dwóch meczów, że w kluczowych momentach gra lepiej. Nie uważam jednak, że to była jakaś duża różnica poziomów. Nawet mimo problemów, jakie mieliśmy w niedzielę, byliśmy w grze i walczyliśmy do końca. Jeśli chodzi o poziom naszej gry, powinniśmy być zadowoleni i z przekonaniem podejść do kolejnego spotkania.
PLUSLIGA.PL: Mówiąc o problemach zdrowotnych ma pan na myśli Klemena Čebulja, który odczuwał ból pleców i kilka razy musiał opuścić boisko, żeby skorzystać z pomocy fizjoterapeuty?
- Kondycja fizyczna Klemena w tym spotkaniu nie była najlepsza. Mieliśmy też inne problemy. Nie chciałbym jednak, żeby to zabrzmiało jako wymówka, tym bardziej, że ZAKSA rozegrała w tym sezonie więcej meczów od nas z uwagi na rywalizację w Lidze Mistrzów. Niezależnie jednak od tych problemów, uważam, że poziom gry mojego zespołu był w tych meczach dobry. Gramy przecież z jednym z najlepszych zespołów w Europie. Byliśmy jednak z nimi w grze i jestem przekonany, że w środę w Kędzierzynie-Koźlu też będziemy.
PLUSLIGA.PL: Pozytywny w niedzielnym spotkaniu z punktu widzenia Asseco Resovii był występ Toreya DeFalco, przynajmniej od trzeciego seta, bo w sobotę nie przypominał on tego zawodnika, który wiele razy w tym sezonie otrzymywał statuetki MVP.
- Każdy mecz w play-off jest inny i może się też tak zdarzyć, że któryś z zawodników nie zagra w nim na swoim normalnym poziomie. To są przecież tylko ludzie. Wolę zresztą patrzeć na drużynę jako całość, a nie skupiać się tylko na pojedynczych graczach. Na końcu liczy się to, jak prezentuje się zespół i czy jest w grze, a nie czy jeden z zawodników spisuje się w danym momencie gorzej. Ja uważam, że w obu meczach z ZAKSĄ, mimo że miały one odmienny przebieg, mój zespół był w grze i nawiązał równorzędną walkę. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby w następnym spotkaniu wszyscy zawodnicy zagrali na swoim optymalnym poziomie. Jeśli jednak któryś z nich będzie miał słabszy dzień, to musimy znaleźć rozwiązanie żeby sobie z tym poradzić jako zespół. Potrzebujemy jednego kroku dalej żeby wygrać spotkanie w środę i otworzyć na nowo rywalizację w tym półfinale.
PLUSLIGA.PL: Patrząc na obecną grę Bartosza Bednorza i mając też w pamięci jego dobre występy w zespole z Modeny, można pokusić się o stwierdzenie, że on teraz gra swoją najlepszą siatkówkę w rozgrywkach klubowych? Kończy niesamowite piłki często na potrójnym bloku, od strony taktycznej koncentrujecie się na nim, a mimo tego nie możecie go zatrzymać.
- Szczerze mówiąc tak. Jestem pod dużym wrażeniem jego gry. Zaimponował mi też świetną grą w meczach półfinałowych ZAKSY w Lidze Mistrzów z Perugią, zwłaszcza we Włoszech. Już grając kilka lat temu w Modenie prezentował bardzo wysoki poziom, a w ostatnim czasie zrobił kolejny krok do przodu. Gra teraz znakomicie. Staraliśmy się utrudnić mu grę i początkowo w sobotę to się nam udawało, bo w pierwszej fazie meczu nie był tak efektywny. Zresztą to też tylko człowiek, a nie jakiś super bohater. Na pewno gra teraz świetnie i jest bardzo ważnym ogniwem swojej drużyny. Z nim w składzie ZAKSA zmieniła swoje oblicze i podwyższyła poziom gry, o czym świadczą osiągane wyniki. Postaramy się coś zdziałać, żeby w środę w Kędzierzynie lepiej zareagować na jego dobre zagrania. To, co szczególnie mi imponuje jeśli chodzi o grę Bartosza Bednorza, to jego bardzo dobra gra jak jest w drugiej linii w przyjęciu i obronie, bo nie jest tak, że on gra świetnie tylko w ataku, ale też w innych elementach. Do tej pory znaliśmy jego walory w ataku, w zagrywce i w bloku, natomiast w drugiej linii on też spisuje się bardzo dobrze.
Uważam, że Nikola Grbić trener reprezentacji Polski, będzie miał duże wyzwanie, żeby wybrać optymalny skład kadry na pozycji przyjmującego, bo ciężko mu będzie wybrać tylko czterech graczy mając tak wielu dobrych kandydatów do gry.
PLUSLIGA.PL: Dla Asseco Resovii środowy mecz w Kędzierzynie-Koźlu będzie ostatnią szansą żeby jeszcze pozostać w grze o finał i przedłużyć rywalizację w półfinale.
- Jak pokazał to chociażby sobotni mecz w Rzeszowie, ale też wiele innych spotkań w play-off w PlusLidze czy w półfinałach ligi włoskiej, powroty i zwroty akcji są możliwe także przy stanie 0:2 w meczach lub w setach danego spotkania. Możemy postarać się zrobić coś więcej od strony technicznej, żeby poziom naszej gry był równy na przestrzeni całego spotkania i żeby nie przytrafiały nam się bezpośrednie błędy w przyjęciu, zwłaszcza gdy serwis rywali wcale nie jest mocny i tak trudny, żeby nie utrzymać piłki w grze. Żeby wygrać spotkanie z takim zespołem jak ZAKSA musimy utrzymać poziom gry przez cały mecz, co nie będzie oczywiście łatwe, bo poziom naszej gry też jest w jakimś stopniu zależny od tego, jak grają rywale.
PLUSLIGA.PL: Czy w zespole Asseco Resovii będzie wiara w to, że można jeszcze odwrócić losy tej rywalizacji, skupiając się najpierw tylko na środowym meczu?
Myślę, że od strony mentalnej powinno nam być nawet łatwiej, ponieważ w tym momencie nie mamy już nic do stracenia i musimy rzucić na boisko wszystkie swoje siły, żeby spróbować wygrać z ZAKSĄ. Jeśli pokażemy swój możliwie najlepszy poziom, to wierzę, że będzie on wystarczający, by pokonać ZAKSĘ.
PLUSLIGA.PL: Może warto w większym wymiarze dać szansę zmiennikom, zwłaszcza gdy któryś z zawodników z pierwszej szóstki będzie gorzej dysponowany lub nie do końca zdolny do gry?
- Zobaczymy w jakiej kondycji fizycznej i zdrowotnej będą nasi zawodnicy. Zmiennicy też są gotowi do gry. W niedzielę Mauricio Borges zmienił Klemena Čebulja w momencie, kiedy nie do końca wiedzieliśmy, co się dzieje z Klemenem i czy będzie nam mógł jeszcze pomóc, ponieważ w trakcie drugiego seta poczuł nagle duży ból w plecach. Problemy z barkiem odczuwał z kolei Jakub Kochanowski i dlatego wprowadziłem do gry Bartłomieja Mordyla. Zobaczymy po tych kilku dniach przerwy, jaka będzie kondycja zdrowotna graczy i podejmiemy odpowiednie decyzje co do składu. Mamy przecież kompletną drużynę i wiele możliwości dokonania zmian.
Powrót do listy