Giampaolo Medei: W play-off presja jest jeszcze większa
- Skupiamy się na meczu w Nysie, bo wiem, że ten zespół stać u siebie na jeszcze lepszą grę - mówi Giampaolo Medei, trenert Asseco Resovii Rzeszów, którą od półfinału play-off dzieli tylko jedno zwycięstwo.
PLUSLIGA.PL: Asseco Resovia wykorzystała atut własnej hali i po meczach w Rzeszowie prowadzi w rywalizacji z PSG Stalą Nysa już 2:0. Jeśli chodzi o poziom gry, pewnie najbardziej cieszy pana postawa zespołu w pierwszym secie sobotniego meczu wygranym 25:12?
Giampaolo Medei, szkoleniowiec Asseco Resovii: Jestem zadowolony przede wszystkim z wyniku, bo najważniejsze dla nas było wygranie obu spotkań u siebie. Wygraliśmy i to jeszcze oba mecze w stosunku 3:0, co świadczy o tym, że nie było źle z naszą grą. Prawdą jest, że mieliśmy lepsze i słabsze momenty. Co do sobotniego spotkania, to cieszy mnie nasze podejście od pierwszej piłki. O taką postawę i wejście w mecz prosiłem zawodników. Pierwszy set był rzeczywiście bardzo dobry w naszym wykonaniu, a potem rywale sporo zmienili w swoim ustawieniu i w swojej grze. Po zmianie rozgrywającego i przyjmującego ich organizacja gry wyglądała już inaczej. Zaczęli lepiej grać, a po nas z kolei było widać, że za szybko chcieliśmy zamknąć to spotkanie. Kiedy jednak mecz się bardziej wyrównał i już tak pewnie nie zdobywaliśmy punktów, to widać było u nas trochę nerwów i niepotrzebnej frustracji. Nawet jednak przy tych problemach pozytywnie zareagowaliśmy w drugim secie i potrafiliśmy odrobić straty. Podobnie jak w trzecim secie pierwszego meczu, drużyna potrafiła zagrać najlepszą siatkówkę w najtrudniejszym momencie i to cieszy. Teraz mogę też wspomnieć o tym, że ostatni okres nie był dla nas łatwy, bo mieliśmy problemy zdrowotne w zespole, przez co nie mogliśmy trenować tak dużo i z taką intensywnością jak planowaliśmy. Najwięcej problemów zdrowotnych miała dwójka naszych podstawowych przyjmujących, dlatego nie można się dziwić, że nasza gra trochę falowała. Mam nadzieję, że do meczu w Nysie będziemy mogli się spokojnie przygotować i mocno skupić na tym, żeby go wygrać, bo to jest najważniejsze w play-offach. Jestem przekonany, że w Nysie stać nas na bardzo dobry poziom gry.
PLUSLIGA.PL: Teraz celem Asseco Resovii będzie jak najszybsze zakończenie rywalizacji ćwierćfinałowej już za pierwszym podejściem w Nysie żeby uniknąć dodatkowego stresu i utraty sił?
- Oczywiście, ale w tym momencie przede wszystkim poprosiłem graczy o koncentrację na naszym najbliższym meczu, a nie wybieganie w przyszłość. Wiadomo, że w play-off presja jest jeszcze większa. Teraz jest właściwie tylko po naszej stronie, bo zespół z Nysy już osiągnął swój cel na ten sezon. W Nysie czeka nas bardzo trudny mecz, ale naszym celem jest zwycięstwo, najlepiej już w piątek. Jeśli jednak tak się nie stanie, to będziemy musieli szybko o tym zapomnieć i skoncentrować się na kolejnym spotkaniu, bo takie są właśnie play-offy. Nie ma się co oglądać na to, co się wydarzyło w poprzednim meczu.
PLUSLIGA.PL: Faza zasadnicza, a w szczególności runda rewanżowa, do samego końca była emocjonująca, ale w ćwierćfinałach na razie emocji jest jak na lekarstwo. Z czego to wynika?
- Nie wiem. Mogę się wypowiadać tylko za swoją drużynę. Moim zdaniem Nysa ma naprawdę dobry i szeroki zespół, z możliwością wykorzystania zmian. Ten zespół gra teraz dobrą siatkówkę, nawet jeśli ma pewne wzloty i upadki. Uważam, że w meczach z nami Nysa grała na takim poziomie jak w rundzie zasadniczej i momentami sprawiała nam problemy. Widać u nich dużą wolę walki i chęć wygrania z nami poszczególnych setów i całego meczu. Być może w przypadku innych drużyn, które znalazły się w ćwierćfinale, pojawiło się takie poczucie, że już swój cel na ten sezon osiągnęły. Ciężko jest mi jednak oceniać grę innych zespołów; skupiam się przede wszystkim na grze swojej drużyny. Mam też świadomość, że w Nysie czeka nas bardzo trudne spotkanie, zwłaszcza, że dla zawodników i kibiców Stali Nysa to będzie wielkie wydarzenie. Atmosfera w hali będzie na pewno bardzo gorąca i mecz będzie zacięty, przynajmniej na taki się nastawiamy.
PLUSLIGA.PL: W półfinałach emocje są już chyba jednak gwarantowane skoro mogą się w nich znaleźć m.in. finaliści tegorocznej Ligi Mistrzów?
Na pewno bardzo nam zależy żeby znaleźć się w tej stawce, ale nie możemy o tym już teraz myśleć, bo najpierw musimy zrobić jeszcze jeden krok żeby awansować do półfinału. Jeśli tak się stanie, to wtedy zobaczymy co nas czeka i jakie to będzie wyzwanie. Na razie jednak skupiamy się na meczu w Nysie, bo wiem, że ten zespół stać u siebie na jeszcze lepszą grę.
PLUSLIGA.PL: Czy wobec awansu dwójki czołowych polskich drużyn do finału Ligi Mistrzów i wyeliminowaniu Sir Safety Perugii przez Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle można już stwierdzić, że PlusLiga jest aktualnie silniejsza niż liga włoska?
- Moje odczucie jest takie, że poziom gry w tych ligach jest podobny. Chociaż ciężko jest o takie porównania skoro mówimy jednak o różnych rozgrywkach, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę drużyn, bo 16 a 12 zespołów w lidze to jednak duża różnica. Kolejna istotna różnica dotyczy też liczby obcokrajowców, bo we Włoszech może grać czterech a nie tylko trzech. Moim zdaniem te różnice powodują, że taki przeciętny, powiedzmy średni poziom gry zespołów jest na korzyść ligi włoskiej, bo może tam grać więcej obcokrajowców i jest tylko 12 drużyn. Natomiast prawdą jest, że jeśli chodzi o czołowe zespoły w tych ligach, zwłaszcza w tym sezonie, bo nie zapominajmy, że ZAKSA wygrała Ligę Mistrzów już w poprzednich dwóch edycjach, to poziom gry we Włoszech i w Polsce jest wysoki i bardzo zbliżony.
PLUSLIGA.PL: Jak podoba się panu system gry w play-offach w PlusLidze, przynajmniej na etapie ćwierćfinałów i półfinałów, żeby rozgrywać dwa mecze dzień po dniu u siebie, potem ewentualnie dwa na wyjeździe i w razie potrzeby piąty mecz znów u siebie? We Włoszech od lat jest tak, że mecze rozgrywa się na przemian, raz u siebie, a raz na wyjeździe.
- Jest inaczej i dla mnie to pierwsze takie doświadczenie. Jedynie w finałach turniejów finałowych we Włoszech gra się mecze dzień po dniu. Na pewno grając dwa mecze w dwa dni trzeba trochę inaczej ustawić przygotowania i dostosować się do takiego terminarza. Myślę, że to jest trudniejsza sytuacja dla zawodników, zwłaszcza jeśli mają jakieś problemy zdrowotne i grając dzień po dniu nie mają praktycznie czasu na regenerację. Natomiast dla mnie jako trenera to jest tylko kwestia dostosowania harmonogramu treningów do takiej formuły rozgrywania spotkań i wygospodarowania czasu na regenerację pomiędzy meczami.
Powrót do listy