Giovanni Miale: z Polską reprezentacją chcę osiągać sukcesy
Giovanni Miale razem z Andreą Anastasim i Andreą Gardinim jeszcze do niedawna pracował w kadrze Włoch, a obecnie znalazł się w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski. Przez ostatnie dwa ligowe sezony odpowiadał za przygotowanie fizyczne siatkarzy Asseco Resovii.
PlusLiga: - Co zadecydowało o tym, że zdecydował się pan na pracę w reprezentacji Polski? Podobno Bułgarzy chętnie widzieli pana w swojej kadrze.
Giovanni Miale: - Miałem dużą motywację do tego żeby pracować z polskimi siatkarzami. Przede wszystkim przyciągnęła mnie osoba trenera Anastasiego, z którym pracowałem ostatnio w kadrze Włoch i świetnie się rozumiemy. Poza tym przed dwa lata pracy w klubie Asseco Resovia bardzo dobrze poznałem środowisko siatkarskie w Polsce i większość polskich siatkarzy. Faktycznie, miałem interesującą propozycję od trenera Bułgarii, Radostina Stojczewa, ale ostatecznie zdecydowałem się na pracę dla Polski, a więc kraju, który żyje siatkówką. Praktycznie wszyscy ludzie, których spotykam na co dzień rozmawiają o tym sporcie, znają kluby, siatkarzy. Raul Lozano, którego znam dobrze z ligi włoskiej, na każdym kroku podkreślał, że Polacy kochają siatkówkę. W podobnym tonie wypowiadał się też Daniel Castellani, a ich opinie potwierdzają się w rzeczywistości. Pracując w Rzeszowie doświadczyłem niesamowitej atmosfery na trybunach i szaleństwa, jakie wykazują Polacy jeśli chodzi o zainteresowanie siatkówką.
- Na czym polega pana praca i jaką rolę w sztabie szkoleniowym odgrywa trener od przygotowania atletycznego?
- Praca, którą wykonuję ma ogromne znaczenie w profesjonalnym sporcie. Żeby dobrze zobrazować wagę swojego zawodu, porównuję siatkówkę do Formuły 1, w której bardzo ważne jest właściwe przygotowanie sprzętu. Jeśli bolid jest niesprawny albo uszkodzony, to nawet najlepszy kierowca nie jest w stanie na nim wiele zdziałać. Natomiast w siatkówce największe znaczenie ma ciało i zdrowie zawodnika. Jeśli siatkarze odczuwają za duże zmęczenie lub borykają się z poważnym urazem, czy dolegliwością, to nie są w stanie wydobyć z siebie maksimum. Wiadomo, że w tym sporcie zawodnicy są podatni na różne dolegliwości zdrowotne, ponieważ dużo skaczą, a przez ten wysiłek ich stawy, kolana, barki, czy plecy są narażone na przeciążenia. Dzięki dobremu przygotowaniu atletycznemu, można zapobiec wielu urazom i zmniejszyć ryzyko pojawienia się kontuzji. Z kolei gdy już do niej dojdzie, odpowiednia rehabilitacja i właściwie ćwiczenia fizyczne powodują, że zawodnik szybciej powraca do zdrowia i formy. Wbrew pozorom, głównym celem pracy trenera od przygotowania fizycznego nie jest spotęgowanie formy sportowej zawodników, ale przede wszystkim prewencja, a więc zapobieganie urazom i kontuzjom.
- Jak ważny w profesjonalnym sporcie jest styl życia zawodników, m.in. to w jaki sposób spędzają czas wolny albo jak się odżywiają?
- Na pewno te czynniki mają duży wpływ na kondycję fizyczną zawodników, a przede wszystkim na ich zdrowie. Oprócz odpowiednich ćwiczeń, które mają na celu zapobiegnięcie poważnym urazom, daję również siatkarzom sporo rad jeśli chodzi o sposób odżywiania się. Wiadomo, że oni muszą dbać o swoje ciało i zdrowie, a ja staram się im w tym pomagać. Stabilność ciała graczy i zapobieganie kontuzjom, to są właśnie te dwie główne sfery, którymi się zajmuję.
- Jak długo pracuje pan z siatkarzami? Jakie są Pańskie dotychczasowe doświadczenia i największe sukcesy?
- Jestem w tym zawodzie już od dwunastu lat. Najpierw pracowałem dla klubu Taranto w Serie A1, a późniejszych latach także dla Gioia del Colle, Montichiari i Modeny. Latem 2008r. podjąłem pracę z reprezentacją Słowacji, której trenerem był Włoch – Emanuele Zanini. Wygraliśmy wtedy finał Ligi Europejskiej pokonując Holendrów. Rok później pracowałem już w kadrze Włoch prowadzonej przez Anastasiego. Moim marzeniem od zawsze była praca z reprezentacją ojczystego kraju, dlatego te ostatnie dwa lata z kadrą Włoch były dla mnie wyjątkowe i niezapomniane, zwłaszcza, że ostatnie mistrzostwa świata były rozgrywane właśnie w Italii. Teraz jestem bardzo zadowolony z tego, że pracuję dla reprezentacji Polski i liczę na sukcesy z polskim zespołem. Jeden już w LŚ osiagneliśmy teraz liczę na kolejne.
- Po dwóch sezonach spędzonych w Asseco Resovii wraca pan do ligi włoskiej, do zespołu z Monzy. Nie chciał pan zostać na dłużej w PlusLidze?
- Nie jest tajemnicą, że pracowałem w Rzeszowie ze względu na osobę trenera Ljubo Travicy. To on widział mnie w swoim zespole i dzięki niemu znalazłem się w Polsce. Po tym sezonie skończyły nam się kontrakty z klubem. Osobiście chciałem wrócić do pracy w lidze włoskiej, ponieważ ze względu na umowę z polską federacją i tak sporo czasu spędzę poza ojczyzną. Razem z działaczami Asseco Resovii wspólnie rozmawialiśmy o mojej przyszłości i doszliśmy do wniosku, że w tym momencie nasza współpraca dobiegła końca. Otrzymałem propozycję pracy w Monzie od trenera Zaniniego i ją przyjąłem. Z kolei kierownictwo Resovii wraz z trenerem Andrzejem Kowalem zdecydowało się na innego trenera od przygotowania fizycznego. Chcę podkreślić, że w Rzeszowie spędziłem fantastyczny okres i zebrałem bardzo cenne doświadczenie. Odczuwam jednak niedosyt z tego względu, że przez te dwa lata nie zdobyliśmy żadnego trofeum mimo dużych nadziei i oczekiwań.