GKS Katowice Aluron Virtu CMC Zawiercie 4:0 w sparingu
GKS Katowice pokonał w meczu sparingowym Aluron Virtu CMC Zawiercie 4:0 (25:14, 25:20, 30:28, 25:20)
GKS Katowice: Jarosz, Nowakowski, Kohut, Szymański, Firlej, Szymura, Gregorowicz (libero) oraz Drzazga, Kwasowski, Zniszczoł, Musiał
Aluron Virtu CMC Zawiercie: Cacić, Masny, Gawryszewski, Swodczyk, Ferreira, Malinowski, Andrzejewski (libero) oraz Kania, Ferens, Waliński, Bociek, Makowski
Drużyna GKS-u Katowice przystępowała do spotkania z Jurajskimi Rycerzami wzmocniona o Rafała Szymurę, który wrócił z rozgrywek Pucharu Świata po rozegraniu dwóch spotkań w kadrze Polski. Początek meczu był wręcz piorunujący, katowiczanie z Janem Firlejem w polu serwisowym zaczęli mecz od wygrania dziewięciu akcji z rzędu, a ich blok aż czterokrotnie stopował zamiary rywali. Przyjezdni byli w stanie podnieść się po niekorzystnej serii, ale nie na tyle, by odmienić wynik. Rozpędzony GKS korzystał z dobrego przyjęcia i spokojnie wykorzystywał swoje szanse, co dało mu wygraną 25:14.
Zawiercianie dobrze zaczęli seta numer dwa, jednak katowicka drużyna zdołała utrzymać jakość gry w bloku i wyszła po raz kolejny na prowadzenie (8:6). Im dłużej trwał set, tym większą przewagę miał GKS w kontrataku i na siatce, a koncertowo w ofensywie i na zagrywce spisywał się duet środkowych Nowakowski-Kohut. Chociaż siatkarze Aluronu Virtu CMC poprawili skuteczność ze skrzydeł, musieli uznać wyższość ekipy Dariusza Daszkiewicza, która pokonała ich w drugim secie 25:20.
W trzeciej części meczu oba zespoły wzajemnie badały się zagrywką i szukały najlepszych możliwych wariantów gry po przyjęciu (9:9), dlatego trudno było przewidzieć, jak potoczy się jej dalsza część. Goście coraz lepiej reagowali w kontrze i dzięki technicznym zagraniom zyskali niewielkie prowadzenie (12:13). W drużynie GKS-u wciąż świetnie funkcjonowało zgranie Firleja ze środkowy, dzięki czemu tuż przed decydującą fazą seta prowadziliśmy 19:17. Wydawało się, że sytuacja jest jasna, ale po dwóch blokach zawiercianie byli bardzo blisko dopięcia swego (23:22) i trener Daszkiewicz musiał prosić o czas. Gracze z Zawiercia, którzy w tej partii blokowali aż siedmiokrotnie, mieli piłkę setowa w górze, ale ostatecznie doszło do gry na przewagi, zdecydowanie najciekawszej i najbardziej emocjonującej części tego spotkania. Skończyła się ona wynikiem 30:28 po tym, jak sędziowie odgwizdali blok-aut po ataku Jakuba Jarosza.
Czwarta, dodatkowa partia toczyła się pod dyktando GieKSy, nieco lepiej serwującej i popełniającej mniej niewymuszonych błędów w ataku i przyjęciu. Druga faza seta to okres wysokiej skuteczności katowickich siatkarzy, którzy wygrywali 18:12 i szykowali się do zgarnięcia kolejnej partii. Nie zdarzyło się nic niespodziewanego i choć gracze z Zawiercia wzmocnili serwis, GKS doprowadził tę część spotkania do udanego końca po dobrym ataku po skosie Szymury.