Gościniak: Tytan AZS bardziej kompletnym zespołem
W 1978 roku Płomień Milowice zdobył Puchar Europy. Po 34 latach na pewno jedno z europejskich trofeów w siatkówce klubowej pozostanie w Polsce. O Challenge Cup walczą Tytan AZS Częstochowa i AZS Politechnika Warszawska. Pierwsze spotkanie w Arenie Ursynów wygrał zespół trenera Marka Kardosa. Według mistrza świata z 1974 roku Stanisława Gościniaka z dwójki finalistów bardziej kompletnym zespołem jest Tytan AZS.
PlusLiga: Po raz pierwszy mecz o europejski puchar odbywa się między dwoma polskimi zespołami. Jak skomentowałby Pan mecz w Arenie Ursynów?
Stanisław Gościniak: Uważam, że poziom tego meczu był bardzo fajny i interesujący. Było wiele akcji na najwyższym poziomie, wiele wymian, obron i kontrataków. Poziom tego spotkania mógł podobać się kibicom.
W rozgrywkach europejskich nie wybiera się najbardziej wartościowego zawodnika spotkania.
- Jeśli miałby Pan kogoś wyróżnić, to kto powinien dostać statuetkę MVP?
- Myślę, że tutaj trudno wyróżniać kogokolwiek, bo każdy zawodnikna poszczególnej pozycji, wniósł do meczu bardzo dużo. Moim zdaniem, bardzo fajnie zaprezentował się Michał Kamiński, który rozegrał naprawdę bardzo dobre spotkanie. Również Fabian Drzyzga, jako rozgrywający, fantastycznie posyłał piłki do swoich kolegów.
- Czy z drużyny Politechniki Warszawskiej, ktoś zrobił na Panu wrażenie?
- Myślę, że Politechnika grała bardzo nierówno. Miała wzloty i upadki. Tak jak obserwowaliśmy to w trzecim secie: ze stanu 16:23 doszło prawie do wyrównania, ale nie można tak grać. Całe spotkanie trzeba grać mniej więcej równo. W sumie na pewno Paweł Mikołajczak jest takim interesującym, ciekawym graczem. Gdyby koledzy mu bardziej pomogli, to na pewno to spotkanie mogło inaczej wyglądać.
- W tym roku, w finałach trzech europejskich pucharów, mamy reprezentantów PlusLigi. Challenge Cup na pewno zdobędzie polska drużyna. Czy to oznacza, że polska liga jest tak mocna?
- Na pewno to świadczy o tym, że polska liga poziomem obecnie dorównuje drużynom włoskim czy rosyjskim. Za tym idą oczywiście ogromne pieniądze. Kluby ściągają do siebie zagranicznych zawodników światowej klasy. To wszystko na pewno podnosi poziom rozgrywek.
- Z jednej strony poziom ligi rośnie, mamy w Polsce wielki boom na siatkówkę, ale z drugiej strony kluby borykają sięz wielkimi problemami finansowymi. Właśnie w tym finale, spotykają się zespoły z takimi kłopotami…
- Trudno jest to zrozumieć. Warszawa niby nie powinna mieć problemów finansowych, ponieważ w stolicy są umieszczone siedziby najpotężniejszych firm. Ale widać, że one nie utożsamiają się z miastem. Robią swój biznes niezależnie od tego, czy będą w Warszawie, czy poza nią. Także kłopoty finansowe W Częstochowie są trochę zaskoczeniem. Miasto przecież ma wieloletnie siatkarskie tradycje. Myślę, że to bierze się z tego, że ogólnie na świecie jest pewien kryzys. W związku z tym, firmy obawiają się spadku swoich dochodów. To rzutuje na to, że wielu potencjalnych sponsorów nie chce inwestować w sport. Z drugiej strony, za mało jest preferencji w tym układzie sponsoringu, aby było to wystarczająco atrakcyjne dla firm wspierających sport.
- Niebawem zakończą się rozgrywki ligowe i zacznie się sezon reprezentacyjny. W ubiegłym sezonie reprezentacja zdobyła trzy medale. Czego będziemy oczekiwać w tym roku od polskiej drużyny narodowej?
- W naszym kraju oczekujemy bardzo wiele od reprezentacji. Tym bardziej, że w zeszłym sezonie grali rzeczywiście dobrze, chociaż też nie uniknęli wpadek. Mieli możliwość zakończenia Pucharu Świata na najwyższym stopniu podium. Mam na myśli porażki z zespołami Rosji i Brazylii, gdzie praktycznie przeciwnicy byli na deskach, a nasz zespół pozwolił im się podnieść. To nie jest najlepszym symptomem. W krytycznych momentach takie doświadczenia zostają gdzieś w głowach zawodników. Podobną sytuację mieliśmy w meczu Politechniki i Częstochowy. Akademicy z Częstochowy pamiętali grudniowe spotkanie w hali Polonia, kiedy wygrywali w meczu 2:0 i w trzecim secie 24:18, a przegrali całe spotkanie. We wtorek zanosiło się na „powtórkę z rozrywki”.
- Która z drużyn, według Pana, zdobędzie Puchar Challenge?
- Na podstawie pierwszego spotkania, wydaje się, że w swoim działaniu Tytan jest zespołem bardziej solidnym, bardziej kompletnym. Tym bardziej, że rewanżowy mecz zagra u siebie, gdzie będą mieli duży doping. Częstochowscy kibice będą kolejnym przeciwnikiem, z którym będzie musiała się zmierzyć Politechnika Warszawska.