Grać jak najwięcej
W Bełchatowie zapanował spokój. Pusta półka po Pucharze Polski powoli pokrywa się kurzem. Kolorowa pozytywka pod nazwą Final Four Ligi Mistrzów leży schowana w szafie i tylko czeka na otwarcie. Zagra dopiero w kwietniu. Ale bełchatowska Skra grać chce już teraz - więcej i częściej niż tylko PlusLiga nakazuje.
A jednak Jacek Nawrocki cieszył się, że dzięki organizacji FF odpadnie mu parę meczów do rozegrania. Dzięki temu mógłby spokojnie pracować, a nie tylko przesiadać się z drużyną samolotu do autobusu i znowu do samolotu. - Najważniejsze to skoncentrować się na konkretnym poprawianiu słabszych elementów - zgrywaniu zawodników, dogrywaniu taktycznym. Na to nie mieliśmy czasu wcześniej - mówił trener. Nie mieli też do dyspozycji kilku zawodników, jak Mariusz Wlazły, Jakub Nowotny i Michał Winiarski. Ci jednak wrócili już do gry. Tylko, że przy częstotliwości jednego meczu na tydzień i poziomie polskiej ligi w porównaniu z Ligą Mistrzów, w kwietniu może się okazać, że choć boisko „swoje” (Atlas Arena w Łodzi), to mistrzowie Polski kompletnie go nie czują.
- Doświadczenie, obycie na boisku, które zdobyłem przed kontuzją po pół roku nieobecności się zatarło - przyznał Mariusz Wlazły. - Teraz powoli odnajduję się na parkiecie. Na pewno więcej meczów spowodowałoby szybszy powrót tego ogrania. Z drugiej strony chciałbym też zaoszczędzić trochę zdrowia.
Tego akurat póki co nie brakuje. W końcu atakujący Skry miał na rekonwalescencję bardzo dużo czasu. Dlatego słuszna jest polityka trenera Jacka Nawrockiego - szukać partnerów do spotkań towarzyskich. - Postaramy się zapewnić wszystkim zawodnikom możliwość grania. Planuję w każdym tygodniu grać sparing. Raczej nie powinno być problemu ze znalezieniem rywali. Myślę, że jesteśmy na tyle dobrym zespołem, że inni się zgodzą. Będziemy próbować zaprosić kogoś zarówno z ligi polskiej, jak i niemieckiej, włoskiej czy rosyjskiej. Dopiero jesteśmy na etapie uzgadniania terminów. Wiadomo, znalezienie mocnych przeciwników jest trudne, bo dużo zespołów gra w europejskich pucharach. Ale jeśli uda się coś załatwić to z tego na pewno skorzystamy - opowiada trener Nawrocki.
W końcu mentalności nie zbuduje się tylko na treningach. Trzeba poczuć zew walki. Taki, jak w ostatnich spotkaniach PlusLigi z Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - Po tych meczach można się cieszyć z poziomu mentalnego, zaangażowania chłopaków. Po zawodnikach widać było, że wychodzą w pełni skoncentrowani. Z taką agresji jakiej potrzeba w takich meczach. To ważne. Można zespół kapitalnie przygotować technicznie i taktycznie - bez podejścia mentalnego nie ma to znaczenia - ocenia szkoleniowiec bełchatowian.
Powrót do listy