Gregor Ropret: Jeśli będzie zdrowie, to wszystko jest z naszej strony możliwe
- Do tej pory mieliśmy naprawdę ciężki sezon, przede wszystkim pechowy jeśli chodzi o ilość kontuzji, urazów, wirusów i wszystkich problemów ze zdrowiem. Teraz z BOGDANKĄ w końcu byliśmy prawie w komplecie i pokazaliśmy duży charakter – powiedział po zwycięstwie z BOGDANKĄ LUK Lublin rozgrywający Asseco Resovii, Gregor Ropret.
PLUSLIGA.PL: Asseco Resovia rozegrała z BOGDANKĄ LUK Lublin już 10. tie-break w sezonie na 20. Rozegranych meczów, ale dopiero po raz trzeci wygrała. Było to to też pierwsze zwycięstwo z zespołem z czołowej czwórki. To jest szczególny moment dla całej drużyny?
Gregor Ropret (słoweński rozgrywający Asseco Resovii): Myślę, że po naszych reakcjach i radości po meczu widać było, jak ważne jest to zwycięstwo i jak wiele dla nas znaczy, zresztą również dla naszych kibiców. Do tej pory mieliśmy naprawdę ciężki sezon, przede wszystkim pechowy jeśli chodzi o ilość kontuzji, urazów, wirusów i wszystkich problemów ze zdrowiem. Praktycznie co chwila ktoś nam wypadał ze składu i sami nie wiedzieliśmy kto będzie dostępny na treningach i później w meczach. W takiej sytuacji ciężko nam było skupić się, żeby wypracować jak najlepszą dyspozycję na treningach, tak aby potem prezentować możliwie najlepszą siatkówkę. Teraz z BOGDANKĄ w końcu byliśmy prawie w komplecie i pokazaliśmy duży charakter. „Bendżi” [Bartosz Bednorz] odbył może trzy pełne treningi w pełnym zakresie, a Lukas [Lukáš Vašina] dopiero dzień przed meczem mógł normalnie trenować. Ważne było, że się wzajemnie wspieraliśmy. W końcu pokazaliśmy też, że jak gramy cierpliwie, całym zespołem, to jesteśmy w stanie wygrać także z tak dobrymi zespołami jak BOGDANKA LUK Lublin.
PLUSLIGA.PL: W tie-breaku zostaliście poddani mocnej próbie, bo najpierw prowadziliście 12:6, ale lublinianie doprowadzili do remisu po 13. i trzeba było zachować zimną krew?
Normalnie na tym poziomie nie spotykamy aż takich zwrotów sytuacji w piątym secie. Do tego 12. Wygranego punktu graliśmy niesamowicie. Potem jednak pojawiła się u nas seria błędów, a do tego doszły znakomite zagrywki rywali. Mogliśmy zobaczyć na własne oczy jak szybko sytuacja może się niespodziewanie odwrócić. Wytrzymaliśmy jednak tą sytuację, zachowaliśmy chłodną głowę, walczyliśmy do końca i wreszcie do nas też uśmiechnęło się szczęście.
PLUSLIGA.PL: Na dystansie całego meczu utrzymywaliście dość wysoki poziom ataku mimo ogromnych problemów z przyjęciem zagrywki. Imponujący był za to wasz blok – w tym elemencie wygraliście z rywalami aż 17:9. To jest wasz coraz większy atut w tym sezonie?
Tak. Uważam, że gra w bloku i w obronie to jest nasza silna broń. Z Lublinem mieliśmy bardzo dobry blok i też świetnie pracowaliśmy w obronie. Na pewno były też takie sytuacje, w których jeszcze lepiej mogliśmy się zachować. Ważne było jednak to, że nasza pierwsza akcja po przyjęciu była solidna, na wysokim poziomie, a wtedy dużo lepiej się gra także na kontrach, kiedy można przełamywać rywali po dobrych akcjach w obronie. Nie mieliśmy już takiej negatywnej presji, że nasz pierwszy atak nie do końca dobrze funkcjonuje, a dzięki temu grało nam się swobodniej także w trudnych sytuacjach. Dlatego tak bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa.
PLUSLIGA.PL: Czy to może być taki mecz na przełamanie dla Asseco Resovii w tym sezonie?
Myślę, że tak. Bardzo potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa, z mocnym rywalem i po twardej walce. Już w kilku wcześniejszych meczach pokazywaliśmy długimi fragmentami, że potrafimy dobrze grać również z czołowymi zespołami w PlusLidze, ale zawsze czegoś brakowało do zwycięstwa. Teraz w końcu wygraliśmy tego decydującego, piątego seta i mam nadzieję, że to nas uskrzydli. Najważniejsze, żeby do końca sezonu omijały nas już problemy zdrowotne. Jeśli będziemy mieli zdrowie, to wszystko jest z naszej strony możliwe.
PLUSLIGA.PL: Teraz przed Asseco Resovią dwa wyjazdowe spotkania – najpierw w środę Pucharze CEV z Pafiakosem Pafos i potem w sobotę z GKS-em Katowice. To będzie dobry test, żeby sprawdzić się w roli faworyta i zrehabilitować po ostatniej wpadce z Barkomem Każany Lwów?
Zawsze jest nieco trudniej grać takie mecze, w których na papierze jest się faworytem i trzeba je wygrać. Już wiele z nich jednak rozegraliśmy i dobrze sobie radziliśmy. Na pewno musimy być od początku do końca spotkania odpowiednio skoncentrowani i grać tak jak z BOGDANKĄ. Jeśli będziemy grać na dobrym poziomie, to nie sądzę, żeby Pafiakos Pafos czy GKS Katowice były w stanie z nami wygrać. Wiemy też jednak jak takie zespoły jak Barkom Każany czy GKS potrafią ambitnie walczyć, żeby się utrzymać w lidze. Na pewno grając z nimi nie ma się co nastawiać na łatwe spotkania. Najważniejsze jednak, żeby się skupić i przypilnować tego co się będzie działo po naszej stronie boiska.
PLUSLIGA.PL: Czy taki mecz jak ten z BOGDANKĄ LUK Lublin, w którym grał pan od pierwszej do ostatniej piłki i też miał swój wkład w zwycięstwo, wpłynie pozytywnie na pana samopoczucie i ocenę pana gry, bo na początku sezonu był pan przez wielu obciążany za porażki Asseco Resovii?
Wiem na co mnie stać i jak mogę grać. Myślę, że w meczu z Lublinem całym zespołem wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Dużo pomogło nam też to, że w końcu mogliśmy zagrać w pełnym składzie. Ciężko jest co chwilę grać inną szóstką, bo ktoś wypada przez kontuzję czy chorobę. Chociaż w sumie w trakcie spotkania z BOGDANKĄ straciliśmy Klemena [Čebulja], bo coś mu się stało ze stopą, ale mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego. To ile pecha mieliśmy już w tym sezonie jeśli chodzi o problemy zdrowotne, jest naprawdę niebywałe. Teraz ten jeden mecz, w którym mogliśmy zagrać prawie w komplecie, od razu pokazał, na co nas stać i oby tak było dalej.
Powrót do listy