Grozer: będzie w końcu przy pełnych trybunach
Po trzech dniach turnieju w Sofii reprezentacja Niemiec zasłużyła na odpoczynek. W piątek do sofijskiej hali przyszła w roli obserwatorów. Najprawdopodobniej swojego półfinałowego przeciwnika – Bułgarii. O meczu z Włochami o raz nowym trenerze reprezentacji Niemiec, rozmawialiśmy z Gyorgy Grozerem.
PlusLiga: Przystępując do meczu z Włochami mieliście już zagwarantowany udział w półfinale turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. Mecz nie należał jednak do najłatwiejszych. Jak go ocenisz?
Gyorgy Grozer: Dwukrotnie w tym spotkaniu mieliśmy szanse na wygranie seta: w drugiej i trzeciej partii mieliśmy przewagę punktową nad Włochami, ale nie udało nam się utrzymać jej do końca. Swoją dobrą grę przeplataliśmy złymi akcjami. Tutaj najbardziej zawiedliśmy. Nikt nie lubi przegrywać.
- Czy do wygranej zabrakło Wam w tym meczu koncentracji, czy przyczynę porażki upatrujesz w czymś innym?
- Myślę, że główną przyczyną porażki była nasza niemoc w skutecznym zakończeniu ataku, szczególnie w sytuacjach, kiedy nie mieliśmy dobrego przyjęcia. Uważam, że w momentach, kiedy oddamy przeciwnikom piłkę do gry i jesteśmy w stanie dobrze ustawić blok z obroną. Wtedy gramy swoją grę i jesteśmy naprawdę mocni. Niestety w meczu z Włochami byliśmy skutecznie blokowani.
- Po trzech grach z rzędu macie jeden dzień odpoczynku i możecie skupić się tylko na meczu półfinałowym.
- Jasną sprawą było, że będziemy grać z Bułgarią. Włosi wygrali ze Słowacją zgodnie z przewidywaniami, podobnie jak Bułgaria z Hiszpanią. Bardzo ciesze się się z takiego rozwiązania, ponieważ zagramy w końcu w hali pełną publiczności. Będzie podobnie jak na meczach w Polsce. Dla mnie osobiście, gra w takim tumulcie, jest tym, co lubię. Trudno, po sezonach spędzonych na parkietach PlusLigi, grać w takiej ciszy i bez publiczności. Aby poznać, jaką atmosferę jest w stanie stworzyć bułgarska publiczność, przyszliśmy z drużyną obejrzeć ich mecz z Hiszpanią.
- W pierwszym meczu Bułgarii z Serbią, publiczność gospodarzy mocno wywierała presję na serbskich siatkarzy. Przy prezentacji drużyn było słychać buczenia i krzyki. Nie boicie się takiego przyjęcia przez publiczność?
- Ja się nigdy nie boję (śmiech). Taką presję publiczności znam także z meczów w Polsce, zatem mogę powiedzieć, że jestem tym oswojony i nie wpływa to na moją grę. Wiadomo także, że innymi meczami są spotkania przed własną publicznością, która w ten sposób wspiera swoją drużynę, a innymi są te, w których występujesz przeciwko gospodarzom. Tak czy inaczej, żywo reagująca publiczność dodaje energii.
- W ostatnim meczu stanąłeś naprzeciwko Michała Łasko, z którym walczyłeś po przeciwnych stronach siatki na parkietach PlusLigi. Czy nie przypominało Ci to trochę meczów Resovii
z Jastrzębskim Węglem?
- To było miłe ponownie rozegrać mecz z Michałem po różnych stronach siatki. Uważam, że Michał jest bardzo dobrym zawodnikiem. W tym turnieju reprezentacja Włoch nie prezentuje się najlepiej, ale ich atakujący utrzymuje swój dobry poziom.
- Ten turniej jest także pierwszym ważniejszym występem z nowym trenerem Vitalem Heynenem. Jak Ci się z nim współpracuje? Co zmienił w pracy z Waszą drużyną? Muszę przyznać, że w porównaniu z poprzednimi meczami reprezentacji Niemiec, wyglądacie na silniejszą drużynę.
- Moim zdaniem to jest bardzo interesując trener. Wprowadził do naszego zespołu powiew świeżości. Ćwiczymy siatkówkę i myślimy o niej w zupełnie inny sposób. Taki, z którym do tej pory się nie spotkałem. Bardzo miło się z nim pracuje. Ćwiczymy nie tylko technikę, ale pracujemy również nad naszym mentalnym podejściem do gry. Myślę, że im dłużej będziemy z nim trenować, tym lepszą będziemy mieli drużynę, w której będzie widoczne dobre zrozumienie i to nie tylko na boisku. Każdy z nas bardzo szanuje trenera. On nam z kolei daje wiarę w to, że możemy grać jeszcze lepiej. Mówi nam, co wykonujemy źle, co powinniśmy poprawić. Moim zdaniem, to oczyszcza atmosferę w zespole. Nie ma niejasnych sytuacji. To tej pory wykonuje bardzo dobrą robotę.