Grzegorz Bociek: trzeba wyjść i zrobić, jak najlepszą robotę
- Trzeba to wygrać. Tak samo podchodzę do każdego spotkania. Natomiast nie ma znaczenia, kto wyjdzie po drugiej strony siatki. Trzeba wyjść i zrobić, jak najlepszą robotę – mówi przed środowym spotkaniem z Łuczniczką Bydgoszcz atakujący Aluronu Virtu Warty Zawiercie Grzegorz Bociek. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 18:00.
ALURON VIRTU WARTA ZAWIERCIE: Do połowy setów wasza gra jeszcze wygladała, a potem w drugich częściach partii przestawaliście grać. Co się z działo z wami?
GRZEGORZ BOCIEK: Nie mam pojęcia, co się z nami działo. Traciliśmy w pewnym momencie moc. W trzecim secie, gdzie mieliśmy dużą przewagę, straciliśmy przez błędy własne. To spotkanie przegraliśmy w końcówkach.
W całym spotkaniu zdobyłeś 19 punktów, jednak w trzecim secie pod koniec seta dwukrotnie pod rząd zostałeś zablokowany. Siedziały ci w głowie te dwie akcje?
GRZEGORZ BOCIEK: Myślałem o tych dwóch piłkach i cały czas mam je przed oczami. I wracając do tego spotkania, gdybym miał możliwość powtórki tych akcji to dołożyłbym jeszcze więcej siły. Robiłem wszystko, aby zdobyć punkty. Te piłki nie były komfortowe dla mnie, nie chcę się usprawiedliwiać. W mojej opinii nie popełniłem błędu, tylko nie zdobyłem punktu. Myśląc o tych dwóch punktach ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo rzadko kiedy dostaję pod rząd dwa bloki.
W sobotę, jak wstałeś po meczu dalej myślałeś o piątkowej bitwie, czy twoje myśli były już skupione przy środowym przeciwniku.
GRZEGORZ BOCIEK: To był naprawdę dziwny mecz i do dzisiaj myślę o tym spotkaniu. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem zirytowany tym meczem. Jedna rzecz to jest taka, że w Radomiu ciężko się gra, ponieważ Cerrad Czarni potrafią wygrywać z każdym przeciwnikiem u siebie, co udowadniają co roku.
Tak samo przeciwnicy mogą mówić o hali w Zawierciu.
GRZEGORZ BOCIEK: Dokładnie tak. Szkoda trzeciego seta, że nie przedłużyliśmy rywalizacji w piątek wygrywając tej partii. To już za nami, a przed nami kolejne wyzwania. Mamy przed sobą najważniejsze spotkania w sezonie.
Mecz z Łuczniczką Bydgoszcz będzie spotkaniem o osiem punktów?
GRZEGORZ BOCIEK: Nie ma sensu patrzeć, kto jest za nami, a kto jest przed nami. Musimy maksymalnie skoncentrować się na środowym meczu z Łuczniczką. Trzeba to wygrać. Tak samo podchodzę do każdego spotkania. Natomiast nie ma znaczenia, kto wyjdzie po drugiej strony siatki. Trzeba wyjść i zrobić, jak najlepszą robotę.
Pierwsze spotkanie zdecydowanie dla Łuczniczki po słabym spotkaniu z waszej strony. Drugi raz tak słabo nie zagracie?
GRZEGORZ BOCIEK: Mecz, który zagraliśmy w Bydgoszczy był najsłabszym meczem. Nie wydaje mi się, że możemy zagrać drugi raz tak słaby mecz, jak w listopadzie. Zaczęliśmy lepiej grać (wiadomo, nie udało się nam z Czarnymi), ale ta gra wygląda o wiele lepiej, niż w pierwszej rundzie.
Skupiałeś się już na zawodnikach z Łuczniczki i analizowałeś na kogo trzeba zwrócić uwagę?
GRZEGORZ BOCIEK: Szczerze to nie. Mamy przed sobą wideo i wtedy będziemy myśleć, kogo mamy zatrzymać i na kim mamy się skupić.
Będzie dobrze?
GRZEGORZ BOCIEK: Wychodzę z założenia, że musi być dobrze. Cel jest jeden zagrać, jak najlepszą siatkówkę i pokazać swój charakter. Aniżeli składać obietnicę i ich nie dotrzymywać. Wiem, że dam z siebie wszystko, moja drużyna da z siebie również maksimum.
Który masz numer na koszulce?
GRZEGORZ BOCIEK: Dwanaście.
Dwunasty raz pełny komplet publiczności przy Blanowskiej.
GRZEGORZ BOCIEK: To świadczy o tym, że kibice nie są z pierwszego lepszego zdarzenia, tylko kibicami przez duże „K”. Kibice, którzy żyją naszą siatkówką, ufają nam i możemy na nich liczyć w stu procentach w każdym spotkaniu. To znaczy tylko jedno, że to są najlepsi kibice w Polsce.