Grzegorz Bociek: walka przede wszystkim
Grzegorz Bociek, atakujący Wkręt-met AZS Częstochowa był najjaśniejszą postacią sobotniego meczu z Asseco Resovią. 21-letni siatkarz w sobotę atakował aż 60 razy zdobywając tym elementem 33 punkty (55 procentowa skuteczność ataku) i jak najbardziej zasłużenie został wybrany został MVP meczu.
- Na każdy mecz wychodzimy z wiarą, choć nie szło nam do tej pory - mówi GRZEGORZ BOCIEK. - Na pewno nie było tak, że skoro jedziemy do mistrza Polski, to okej panowie, składamy broń. Co mecz jesteśmy zmotywowani, a nie każdy wychodzi nam tak, jak ten w Rzeszowie, gdzie zagraliśmy dobrze praktycznie w każdym elemencie. Trochę może za dużo było błędów w zagrywce, ale musieliśmy podjąć ryzyko, bo jeśli nie odrzucilibyśmy gospodarzy od siatki, to totalnie by nas zlali.
- Początek meczu nie był dla was korzystny, przegrywaliście już 0:2 w setach, ale nie było u was zwątpienia.
- Gra się do trzech wygranych. Już w tym II secie była możliwość w końcówce przechylić szalę na swoją korzyść, ale nasze głupie błędy spowodowały, że oddaliśmy go rywalom. To nas jednak nie załamało. Jak wygraliśmy III partię, to była już ogromna radość niczym z wygranego meczu, co nas bardzo zmotywowało. Zaczęliśmy sobie powtarzać, że skoro mamy już jednego seta, to wygrajmy kolejnego i tak poszliśmy za ciosem. A eksplozja radości po ostatniej piłce była chyba prawie, jak po złotym medalu.
- Po dotychczasowych niepowodzeniach wygrana w Rzeszowie może być dla was przełomowa?
- Oby tak było. Po tej serii porażek nerwowych sytuacji nie brakowało. Mieliśmy nawet na treningach takie tam głupie gadanie, ale jakoś się podbudowywaliśmy. Warto jeszcze podkreślić doping naszych kibiców, którzy w nas wierzą, choć dołowaliśmy okrutnie. To też dodało nam skrzydeł, że byli w Rzeszowie i bardzo dziękujemy im za wsparcie. Może teraz zaczną w nas wierzyć nie tylko ci najzagorzalsi fani. W najbliższym meczu gramy ze Skrą i też będziemy nastawiać się na walkę, bo przecież nie jest powiedziane, że skoro wygraliśmy z mistrzem Polski, to teraz od razu pokonamy Bełchatów. Przede wszystkim liczy się walka, a wynik jest sprawą otwartą. Zarówno Skra, jak i Resovia, to porównywalne drużyny. Wychodzimy na boisko zagrać na maksa i zobaczymy co się z tego urodzi.