Grzegorz Łomacz: przyszedłem do Skry, żeby wygrywać
- Tworzymy kolektyw na boisku i poza nim. Widać i czuć podczas gry, że każdy chce sobie wzajemnie pomagać, a to jest kluczowe - mówi rozgrywający PGE Skry Bełchatów o swojej nowej drużynie. Sezon ligowy bełchatowianie zaczęli od porażki w Jastrzębiu, ale Łomacz jest przekonany, że w kolejnych meczach wynik będzie znacznie lepszy.
PLUSLIGA.PL: Patrząc na historię pana klubowych doświadczeń nasuwa się myśl, że nie lubi pan zmian? JW - 4 sezony, Trefl - 3, Cuprum - 3.
GRZEGORZ ŁOMACZ: Tak się akurat złożyło w mojej karierze, że w każdym z tych miejsc osiadłem na dłużej. Ale szczerze mówiąc, nie przywiązuję do tego jakiejś wielkiej wagi, bo tak naprawdę bardzo szybko aklimatyzuję się w każdym miejscu i staram się wypełniać swoje obowiązki najlepiej jak potrafię. Niemniej, cieszę się, że nie musiałem zmieniać klubów zbyt często, chociaż generalnie w życiu lubię zmiany.
W Lubinie spędził pan trzy bardzo dobre sezony, wrócił do kadry narodowej. Dlaczego postanowił pan zmienić otoczenie?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Skra Bełchatów to uznana marka w Polsce i Europie, więc nie ukrywam, że oferta z tego klubu bardzo mnie ucieszyła. Decyzję o przenosinach do Bełchatowa podjąłem bardzo szybko, równie szybko doszliśmy do porozumienia. Przyszedłem tam, żeby grać i wygrywać i nie ma co ukrywać, że marzy mi się złoty medal PlusLigi.
Brakowało tej adrenaliny związanej z walką o najwyższe cele?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Zdecydowanie tak. Każdy sportowiec powinien mierzyć jak najwyżej i z tego powodu także bardzo się cieszę, że trafiłem do drużyny wicemistrza Polski. Mam nadzieję, że wyniki w całym sezonie będą inne, czyli znacznie lepsze niż w tym inauguracyjnym starciu z Jastrzębskim Węglem.
Niespełna dwa tygodnie temu przegraliście sparing z Jastrzębskim Węglem. W PlusLidze znów górą byli rywale, ale tym razem widzieliśmy zupełnie inny mecz.
GRZEGORZ ŁOMACZ: Wydaje mi się, że mecz stał na całkiem dobrym poziomie. Jastrzębianie zagrali bardzo dobrze, to trzeba oddać. Nam uciekł przed wszystkim trzecie set, bo tam w końcówce mieliśmy szansę na wygraną. Moim zdaniem był to moment, w którym spotkanie przechyliło się na korzyść gospodarzy, poczuli, że mogą wygrać.
Skrę oglądałam drugi raz w tym sezonie i za każdym razem miałam wrażenie, że tworzycie bardzo dobrze skomponowaną grupę.
GRZEGORZ ŁOMACZ: To prawda. Tworzymy kolektyw na boisku i poza nim. Widać i czuć podczas gry, że każdy chce sobie wzajemnie pomagać, a to jest kluczowe. Nikt nie wychodzi przed szereg i mam nadzieję, że tak zostanie do końca sezonu - pod względem atmosfery i treningów jakie wykonujemy. Właśnie ta zespołowość powinna być i mam nadzieję będzie największą siłą Skry Bełchatów.
Miałam też odczucie, że złapał pan bardzo dobry kontakt z Miladem Ebadipourem?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Zgadza się, bo to naprawdę fajny człowiek. Pierwszy raz wyjechał do zagranicznego klubu, ale zaaklimatyzował się błyskawicznie. Jest bardzo otwartą osobą i tak naprawdę, każdy z nas z miejsca złapał z nim dobry kontakt. Albo raczej on złapał z nami, bo to on wszedł do nowego środowiska. W niczym nie widzi problemu, poza boiskiem jest minimalistą, nie potrzeba mu żadnych luksusów. Na boisku chce pomagać drużynie.
Czyli zburzył nasz polski stereotyp na temat Irańczyków?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Co prawda, zawsze gdzieś tam iskrzyło pod siatką, gdy się z nimi spotykaliśmy, ale nie należy od razu kategoryzować. Mecz to rywalizacja, ogromne emocje, różne rzeczy w ferworze walki się zdarzają. Nie tylko wtedy, gdy po drugiej stronie siatki stoją Irańczycy. Tak naprawdę jednak, na prywatnym, czy pozaboiskowym gruncie nie mieliśmy z nimi zbyt dużej styczności. Oceniając ich przez pryzmat „Ebadiego”, mam wyłącznie pozytywne odczucia. Czasami nawet dogryzamy sobie na temat wspólnych reprezentacyjnych doświadczeń - on lubi pośmiać się z nas, my z niego. Najważniejsze, że nikt nikomu nie ma niczego za złe.
Po kilku latach przerwy ponownie zagra pan w zespole z Patrykiem Czarnowskim. Dawno temu, w Jastrzębiu zasłynęliście z niesamowitej gry środkiem, będzie powtórka w Skrze?
GRZEGORZ ŁOMACZ: W Skrze mamy środkowych z najwyższej półki i jest to spory plus dla naszej drużyny, a przede wszystkim dla mnie jako rozgrywającego, bo daje mi to duży komfort. Wszyscy trzej środkowi są mocni w ataku, dobrzy w bloku i zagrywce.
Odbudował się pan już po sezonie reprezentacyjnym, bo był pan jednym z zawodników, którzy najbardziej przeżywali porażkę na mistrzostwach Europy?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Zdążyłem już odpocząć, aczkolwiek porażka ciągle we mnie gdzieś tam siedzi. Nie chciałbym jednak komentować spraw dotyczących reprezentacji, to jest już poza mną. Jestem tylko siatkarzem, uwielbiam grać w kadrze narodowej i spotykać się z tą grupą chłopaków, a wszystkie inne decyzje należą do działaczy.
Skomentuje pan kwestię wyboru nowego selekcjonera? Dobrze, że federacja chce postawić na Polaka?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Wszystko wyjdzie „w praniu”.
Powrót do listy