Grzegorz Łomacz: wydarliśmy zwycięstwo charakterem i wolą walki
Podstawowym rozgrywającym reprezentacji Polski podczas turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie był Grzegorz Łomacz. - Nie ma znaczenia kto jest tym pierwszym, ważne, że drużyna wygrywa - stwierdził podsumowując rywalizację w niemieckiej Max-Schmeling-Halle, zakończoną wywalczeniem przepustki na turniej interkontynentalny w Tokio.
PLUSLIGA.PL: Pojedynek z Niemcami o 3. miejsce w turnieju miał niewiarygodną dramaturgię. Po jego zakończeniu polały się łzy.
GRZEGORZ ŁOMACZ: Sami siebie doprowadziliśmy do łez, ale były to łzy szczęścia. Brawa dla całej drużyny, mocno walczyliśmy i wydarliśmy Niemcom to zwycięstwo chyba tylko swoim charakterem i wolą walki. Byliśmy blisko Rio na Pucharze Świata, teraz, po turnieju z Berlinie znów jesteśmy blisko. Myślę, że to, co wydarzyło się w niedzielę w Max-Schmeling-Halle jeszcze bardziej scementuje nasz zespół, choć i tak jest bardzo dobrze. Jestem przekonany, że w Tokio wywalczymy awans na igrzyska olimpijskie.
Mówi pan, że wydarliście zwycięstwo, bo faktycznie każdy punkt w tym spotkaniu trzeba było rywalom wyrwać.
GRZEGORZ ŁOMACZ: To był bardzo ciężki pojedynek od strony psychologicznej. Wiadomo było, że kto go przegra, przestanie liczyć się w grze o najważniejsze zawody czterolecia. Myślę, że był to najcięższy pojedynek w mojej dotychczasowej karierze, ale też cieszę się, że mogłem wziąć udział w tej batalii o Rio.
Co kotłuje się w głowach zawodników przed meczem o tak wysoką stawkę? Mogliście w ogóle spać po półfinałowej porażce z Francją?
GRZEGORZ ŁOMACZ: Ja akurat wziąłem tabletkę nasenną, bo ciężko byłoby mi zasnąć. Staraliśmy się podejść do spotkania z Niemcami spokojnie, bez niepotrzebnej nerwowości. A na boisku, to już wiadomo - jak jest wynik na styku, to emocje zawsze się udzielają. Tak też było w niedzielę.
Najbardziej nerwowa była chyba pierwsza partia, w której popełnialiście takie błędy, jakich zazwyczaj nie popełniacie.
GRZEGORZ ŁOMACZ: Piłka na pewno swoje ważyła, czuło się ciężar gatunkowy tej potyczki, bo obydwu stronach siatki. Dlatego tak my, jak i Niemcy w pierwszym secie graliśmy trochę nerwowo. W ogóle, nie było to perfekcyjne spotkanie pod względem siatkarskim. Było ładne dla oka dla kibiców, ale z pewnością obydwa zespoły potrafią grać lepiej.
Turniej był wyjątkowy dla pana także dlatego, że zagrał pan jako pierwszy rozgrywający biało-czerwonych.
GRZEGORZ ŁOMACZ: Cieszę się z faktu, że gram i mogę pomagać drużynie, bo każdy woli być na boisku, a nie stać w kwadracie. Ale tak naprawdę, nie ma to za bardzo znaczenia w jakim wymiarze gram, najważniejsze, że drużyna wygrywa.