Grzegorz Pilarz: zrobić ostatni krok
Siatkarze ZAKSY wyszli z nie lada opresji wygrywając czwarty mecz finałowy i wyrównując stan rywalizacji na 2-2. Decydujący o mistrzowskim tytule mecz rozegrany zostanie w Kędzierzynie-Koźlu w sobotę 20 kwietnia o godz. 18.
- W sobotę zagraliśmy bardzo słabe spotkanie, choć nie wydaje mi się że najgorsze w tym sezonie - mówi GRZEGORZ PILARZ, rozgrywający ZAKSY. - Po nim padło na pewno kilka gorzkich słów i ze stron trenera i między zawodnikami. Jesteśmy jednak na tyle doświadczonym zespołem, który potrafi się pozbierać. W niedzielę pokazał, że ma charakter i wróciliśmy do gry w wielkim stylu – mówi Pilarz, którego zespół nie pierwszy raz w tym sezonie wyszedł z nieprawdopodobnych opresji. W meczu ze Skrą przegrywał już 17:24, a ostatnio w Rzeszowie 15:21, a mimo to potrafił zwyciężyć. - Jeszcze był mecz z Noliko, kiedy też wyszliśmy z podobnych opresji i odrobiliśmy dużą stratę – dodaje Pilarz. - To tylko pokazuje jak piękny i nie przewidywalny jest sport. Walczyliśmy o każdą piłkę i udowodniliśmy to w takim pojedynku, który mógł być ostatnim już w tym sezonie. Jesteśmy z siebie dumni, że nie spuściliśmy głów i potrafiliśmy się podnieść – mówi rozgrywający ZAKSY, który po sobotnim meczu stwierdził, że ta presja w meczu nr. 4 może bardziej sparaliżować rywali i słowa te znalazły potwierdzenie na boisku. - Grałem dwa lata w Rzeszowie i wiem jak środowisko rzeszowskie reaguje na sukcesy i porażki. Zdawaliśmy sobie w tego sprawę, że balonik nadmuchany przez kibiców, media i samych siatkarzy był tak olbrzymi, że wiedzieliśmy, że to nie jest tak, że tylko my jesteśmy pod ścianą. Tak samo Resovia była pod ścianą bo to ona musiała wygrać to spotkanie i zagrać w wielki stylu, żeby zdobyć mistrzostwo Polski – mówi Pilarz, który przed ostatnim meczem szanse ocenia 50 na 50. - Własne boisko to już żadna przewaga – stwierdza rozgrywający ZAKSY. - Przecież wszyscy mówili, że twierdza Rzeszów nie padnie, a padła. Najważniejsza będzie dyspozycja dnia poszczególnych zawodnikowi i to kto będzie miał mocniejsze nerwy. To będzie wielka wojna nerwów. Grałem już takie spotkania wielokrotnie jako zawodnik i zmiennik i wiem jaka jest presja na obu zespołach. Zdajemy sobie wszyscy z tego sprawę. Zarówno w Rzeszowie jak i Kędzierzynie wszyscy chcą złota i zrobią żeby po nie sięgnąć. Kto będzie się czuł lepiej fizycznie to zwycięży. Jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem i potrafimy sobie radzić z presją co udowodniliśmy. Wierzę w to, że jesteśmy silnym zespołem i uda się nam utrzymać nerwy na wodzy i pokażemy, że potrafimy zagrać tak samo dobrze jak w Rzeszowie i zdobyć mistrzostwo Polski. fanie byłoby, żeby po 11 latach podwójna korona wróciła do Kędzierzyna. To jest nasze marzenie, które mieliśmy przed sezonem i jesteśmy bardzo blisko jego realizacji, ale trzeba zrobić ten ostatni krok – kończy Pilarz.
Powrót do listy