Grzegorz Szymański: winę biorę na siebie
W trzeciej kolejce PlusLigi, AZS Politechnika Warszawska doznała trzeciej porażki. Tym razem stołeczni zawodnicy musieli uznać wyższość Akademików z Olsztyna, którym ulegli 1:3 (19:25, 23:25, 25:16, 21:25). Dotychczas trener Radosław Panas mógł liczyć na dobrą postawę swojego atakującego. Według statystyk, w meczu z Olsztynem Grzegorz Szymański zagrał jednak poniżej poziomu, do którego nas do tej pory przyzwyczaił.
- Byłem dzisiaj najsłabszym ogniwem naszej drużyny. Tyle mogę powiedzieć. Tak wyszło, przynajmniej statystyki tak mówią. Było to spotkanie, które to my powinniśmy wygrać 3:1, ale po prostu kilka piłek nieskończonych gdzieś tak w końcówkach setów, głównie też przeze mnie… spowodowało, że kibice z Olsztyna wykrzykują teraz do mnie „Gelu i co? 3:1” – powiedział zaraz po meczu Grzegorz Szymański.
PlusLiga: Ale przy Twojej zagrywce, Politechnika zdobywała punkty, więc nie było tak źle…
Teoretycznie tak. Można powiedzieć, że nie była piorunująca, ale była taka, żeby troszkę odrzucić przeciwnika od siatki. W tym meczu szczególnie ja zawiodłem. Nie pokończyłem wielu piłek, które powinienem. Poza tym, zabrakło nam skutecznej gry blokiem. To jest to, co zauważam tak na gorąco, zaraz po meczu.
- Czy nieobecność Damiana Wojtaszka na boisku i debiut młodego Macieja Olenderka, też odgrywała dużą rolę w tym spotkaniu?
- Chłopak wiadomo, był troszkę zdenerwowany. Maciek został powiadomiony tak naprawdę we wtorek, że zagra w spotkaniu z Olsztynem. Ale tak szczerze, to i starsi zawodnicy denerwują się przed meczem. Maciek był trochę spięty i trochę mu nie wyszło. Wszystko przed nim.
- Przed Wami mecz w Kielcach. W ostatniej kolejce Fart Kielce pokonał w trzech setach Częstochowę. Czy ta wygrana pomoże Wam, czy raczej utrudni ten najbliższy mecz?
- Tak. Tam będzie ciężej na pewno. Fart jest bardzo dobrze grającym zespołem. Jest paru zawodników, którzy decydują o tej grze. Naprawdę będzie bardzo ciężko. Aby powalczyć z Kielcami, będziemy musieli stanąć na wysokości zadania i będziemy musieli zagrać nie na 100, ale na 110% swoich możliwości. Już w meczu podczas Memoriału Ambroziaka, zawodnicy Farta pokazali nam, gdzie jest nasze miejsce w szeregu. Zbili nas 3:0. Mają bardzo dobry skład, to my się musimy dostosować.
-