Guillaume Samica: bawić się siatkówką i przywieźć Puchar
W czwartek siatkarze Jastrzębskiego Węgla wylatują na turniej finałowy Challenge Cup do Izmiru. Czy za kilka dni wrócą z wymarzonym Pucharem? - Wszystko jest możliwe - mówią zgodnie zawodnicy. Twierdząc jednak, że faworytem są nie oni, a gospodarze.
Turecki Arkas Izmir z Piotrem Gruszką, grecki E.A. Patras z Bojanem Jordanowem i Andrejem Żekowem oraz rumuński Tomis Constanta - zespół bez gwiazd, ale słynący z niezwykłej waleczności i ambicji, będą rywalami śląskich siatkarzy w Final Four pucharu Challenge, którego finał nastąpi w najbliższy weekend.
W półfinale polscy siatkarze zagrają z uważanym powszechnie za najsłabszy w stawce, Tomisem Constanta.- Trzeba podejść do tego pojedynku z chłodną głową. Jesteśmy stawiani w roli faworytów w konfrontacji z rumuńską ekipą i wydaje się, że powinno być miło, gładko i przyjemnie. To może jednak być złudne, bo przecież skoro awansowali do Final Four, to oznacza, że po drodze kilku rywali ograli - przestrzega libero Paweł Rusek dodając, że on osobiście za najmocniejszych przeciwników uważa Greków z Patras, jeśli oczywiście wystąpią z Bojanem Jordanowem. Z greckiego obozu dochodzą bowiem słuchy, że Bułgar cierpi na uraz, który prawdopodobnie wyeliminuje go z rywalizacji.
- Jeżeli faktycznie bułgarski atakujący, który jest ich główną "armatą” nie zagra, to siła rażenia drużyny z Patras nieco zmaleje. Ja jednak mimo wszystko obawiam się Greków, bo to bojowy naród i łatwo się nie poddadzą.
Rusek uważa też, że groźną drużyną może być Arkas Izmir z Piotrem Gruszką i Hiszpanem Luisem Pedro Suelą, który w rodzimej lidze nie ma sobie równych. Również środkowy bloku Patryk Czarnowski zwraca uwagę na gospodarzy turnieju. - Wiadomo, miejscowym pomagają ściany i przede wszystkim sędziowie - zauważa. Zapewnia jednak, że Jastrzębski Węgiel jest w dobrej dyspozycji i tanio skóry nie sprzeda.
- Nie graliśmy w Pucharze Polski i przez ten czas budowaliśmy formę. Mieliśmy cięższe treningi - dwa razy dziennie - wszystko po to, aby najwyższa dyspozycja przyszła na play offy i finał pucharu Challenge.
Wypowiedź Czarnowskiego, dla podtrzymania optymistycznych nastrojów, należy uzupełnić kronikarskimi faktami. W I rundzie play off jastrzębianie wygrali z AZS UWM Olsztyn dwa razy po 3:0 i wykonali sto procent planu. - Naszym najmocniejszym atutem była gra zespołowa. Jestem dumny z drużyny. Graliśmy jak prawdziwy kolektyw i oby tak do końca - komentuje Czarnowski. Siatkarze z Szerokiej pokazali kompleksową siatkówkę, a szczególnie imponowali agresywną zagrywką i blokiem.
Mimo to kapitan śląskiej drużyny Robert Prygiel stara się tonować nastroje. Choć głęboko w sercu wierzy, że jego i kolegów stać na zwycięstwo w tureckim turnieju, twierdzi, że szanse podzielone są równo. Atakujący Jastrzębia cieszy się zwłaszcza na spotkanie z reprezentacyjnym kolegą Piotrem Gruszką. - Na pewno przed wyjazdem napiszę do niego maila, żeby zamienić kilka zadań, bo pewnie na miejscu czasu będzie niewiele.
Pytany czy chciałby spotkać się z rodakiem w finale Challenge Cup zawiesza na moment głos. - Ze względów sentymentalnych byłoby fajnie, ale biorąc pod uwagę sposób sędziowania w Turcji, wolałbym jednak nie - dodaje po chwili zastanowienia.
Więcej optymizmu wykazuje drugi z liderów Jastrzębskiego Węgla, Guillaume Samica. Francuz mówi wprost, że los wreszcie był łaskawy dla jego zespołu i na otwarcie turnieju zagrają z najsłabszym rywalem. - Musimy tylko być maksymalnie skoncentrowani, cieszyć się swoją grą i nie oglądać na to kto stoi po drugiej stronie siatki. Final Four to ważne wydarzenie w życiu klubu, a my zrobimy wszystko, żeby dokonać jeszcze więcej i wrócić do Polski z Pucharem.