Guillaume Samica: najważniejsze, by zagrać bez presji
Już dziś w Hali Podpromie gospodarze będą gościli AZS Politechnikę Warszawską. Do tej pory zespół Jakuba Bednaruka nie wygrał na wyjeździe z Asseco Resovią. – Pojedziemy tam, by zagrać jak najlepszą siatkówkę. W sporcie wszystko może się zdarzyć – powiedział przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej Guillaume Samica.
PLUSLIGA.PL: W ostatnim spotkaniu z BBTS Bielsko-Białą, zdobyliście bardzo ważne trzy punkty, ale chyba sam pan przyzna, że z prezentowanego poziomu, nie możecie być w pełni zadowoleni.
GUILLAUME SAMICA: Tak jak pani powiedziała, najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty. Gdy gra się dobrze i wygrywa komplet punktów, to jest dobrze, ale jak grając słabiej to ci się uda, to jest bardzo dobrze. Z zespołami grającymi na naszym poziomie z dziewięciu punktów zdobyliśmy pięć. Tyle udało nam się ugrać. Spotkanie z Bielskiem rzeczywiście nie należało do najlepszych w naszym wykonaniu. Moim zdaniem, mimo wszystko z każdym meczem, nasza gra wygląda dużo lepiej. Wypracowujemy swój własny styl gry, który ostatecznie przyniesie nam punkty. Każdy, to pojawia się na boisku, przynosi zespołowi wiele dobrego. Ustabilizowaliśmy przyjęcie. Guma może spokojnie rozgrywać, a atakujący atakować. Może nie gramy jakieś spektakularnej siatkówki, ale najważniejsze, że zdobywamy punkty, szczególnie w końcówkach setów. To robi różnicę.
Z czego, oprócz kolejnych, możecie się cieszyć po tym meczu?
GUILLAUME SAMICA: Z tych punktów możemy się bardzo cieszyć, a nie tylko cieszyć! Rewelacyjnie zagraliśmy blokiem. Świetnie to funkcjonowało. Każdy z drużyny tym elementem zapisał punkt na swoim koncie. Myślę, że po raz pierwszy udało nam się utrzymać równy, wysoki poziom skutecznego bloku przez cały mecz. Zagraliśmy też dobrze w innych elementach, staraliśmy się realizować wszystkie przedmeczowe założenia taktyczne. Widać, że to przyniosło pozytywny skutek.
Kolejnym przeciwnikiem będzie mistrz Polski. W Hali Podpromie nie gra się Politechnice najlepiej. Z jakim nastawieniem pojedziecie do Rzeszowa?
GUILLAUME SAMICA: Pojedziemy tam, by zagrać jak najlepszą siatkówkę. W sporcie wszystko może się zdarzyć – możemy wygrać 3:0, ale możemy też przegrać 0:3. Spotkania z takimi przeciwnikami jak Asseco Rsovia, ZAKSA Kędzierzyn Koźle, PGE Skra Bełchatów czy LOTOS Trefl Gdańsk, to zawsze wyzwanie. Jeśli w meczach z nimi uda nam się ugrać punkt, to to już jest dla nas duży bonus. Zagramy bez większej presji, najlepiej jak tylko będziemy mogli. Może wygramy jednego seta, a potem kolejnego? Jeśli do takiego spotkania podchodzi się bez presji wyniku, można rozegrać naprawdę ciekawe spotkanie. Ważne, aby nasi młodzi zawodnicy nie spięli się za bardzo w tym meczu, zagrali na luzie. Wszystko będzie wtedy możliwe.
Jak odnajduje się pan w Warszawie?
GUILLAUME SAMICA: W tak młodym zespole jakim jest Politechnika Warszawska (śmiech)? Że ja taki stary? Może jeden z najstarszych, ale jeszcze dobry ze mnie siatkarz. A tak na serio, to mam świadomość, że z Pawłem jesteśmy najstarszymi zawodnikami w zespole, z dużym doświadczeniem. Pamiętam, jak sam zaczynałem grać w siatkówkę z bardziej doświadczonymi zawodnikami, bardzo chciałem się od nich uczyć, korzystać z ich bogatej praktyki. Teraz moja kolej, by uczyć młodych kolegów. To, co jest najtrudniejsze to to, że oni nigdy nie są zmęczeni. Ja wręcz przeciwnie. Na treningach nie ma jednak chwil na dłuższy odpoczynek, wiele trzeba trenować, ale to dobrze. Jest jeszcze dużo za wcześnie, by oceniać i nastawiać się na konkretny wynik w tym sezonie, ale widać, że z każdym meczem, gramy coraz lepiej.
Często na meczach Politechniki w Arenie Ursynów pojawia się pana były kolega z reprezentacji a dziś trener Biało-Czerwonych, Stephane Antiga. Czy jego obecność panu pomaga czy raczej przeszkadza?
GUILLAUME SAMICA: Stefan mnie motywuje. Mam nadzieję, że któregoś dnia powoła mnie do reprezentacji (śmiech). Cieszę się, że przychodzi na mecze. Możemy potem chwilkę porozmawiać. Mam wrażenie, że trochę brakuje mu gry, dlatego staram się w trakcie meczu przekazać mu trochę tej atmosfery prosto z boiska, które jest teraz bardziej moim terenem, a nie Stephana.