Guillermo Falasca: nie chcieliśmy grać ze Skrą
Atakujący Copry Piacenza, która jest rywalem częstochowskiego AZS-u w rozgrywkach Champions League, nie miał w tym sezonie wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności na parkiecie. Przewlekła kontuzja barku spowodowała, że Hiszpan większość czasu w Piacenzie spędza na trybunach oraz na zabiegach rehabilitacyjnych. Polscy kibice mogą być nieco zawiedzeni, bowiem jak mówi siatkarz, szanse na zobaczenie jego gry w Polsce są mniej niż marne. Młodszy z braci Falasca zapowiedział jednak, że zrobi wszystko, aby towarzyszyć swojemu zespołowi w podróży do Polski, również po to, aby spotkać się ze swoim starszym bratem Miguelem, który występuje w PGE Skrze Bełchatów.
- Jak zareagowałeś na wynik losowania 1/8 finałów Ligi Mistrzów?- Mówiąc szczerze, specjalnie nie czekałem na to losowanie. Prawda jest taka, że na tym etapie rozgrywek nie ma już łatwych przeciwników, z którym teoretycznie łatwiej będzie wygrać. Wszystkie zespoły, które przeszły do fazy play-off rozegrały wiele spotkań w grupach i pokazały w nich swoją siłę.
- Co wiesz o zespole z Częstochowy?
Tak naprawdę to niewiele. Wiem, że w porównaniu z zeszłym sezonem drużyna bardzo się zmieniła, że wielu zawodników odeszło, przyszli nowi, że Częstochowa jest młodą drużyną. O poszczególnych zawodnikach, niestety, jeszcze dzisiaj nic nie mogę powiedzieć, ale na pewno nasi statystycy odpowiednio nas do tego dwumeczu przygotują.
- Piacenza właściwie co roku gra w finałach rozmaitych rozgrywek i zawsze kończy ze srebrem. Jak oceniasz wasze szanse w tym sezonie?
- Szanse zawsze są, a od nas samych zależy czy je wykorzystamy czy nie. Piacenza jest zespołem bardzo skonsolidowanym, zgranym. Naszym problemem są kontuzje, które uniemożliwiają nam grę w naszym optymalnym składzie. Przez to przegraliśmy Puchar Włoch. Gdybyśmy zagrali naszą najsilniejszą szóstką jestem pewien, że wynik byłby inny.
- Przeszedłeś poważną kontuzję barku, jak się obecnie czujesz?
- Coraz lepiej, obecnie przechodzę rehabilitację. Nasi lekarze w Piacenzie są bardzo zadowoleni z tego, jak ona przebiega. Przede wszystkim muszę być cierpliwy, chociaż gdy oglądam mecze mojego zespołu z trybun, jest mi bardzo ciężko. Chciałbym być już na boisku i zdobywać punkty a nie siedzieć i z daleka obserwować akcje. Na 100 procent mogę powiedzieć, że nie powiedziałem ostatniego słowa w reprezentacji i tego lata zagram w swoich barwach narodowych.
- Czy możliwe jest zatem, że zobaczymy Cię 18 lutego w Polsce?
- Bardzo chciałbym pojechać do Polski, spotkać się z Miguelem i móc zobaczyć ten mecz na żywo. Ciągle jestem jeszcze poza składem, bowiem tak jak powiedziałem, przechodzę rehabilitację. Wszystko zależy również od moich zajęć rehabilitacyjnych. Jeśli mój program nie pozwoli mi na podróż z zespołem do Polski, to niestety nie będę mógł oglądać tego widowiska na żywo. Tutaj we Włoszech, mimo, że nie gram pojawiam się na każdym spotkaniu mojego zespołu.
- Czy twoja nieobecność w składzie może być zaliczana jako plus dla Częstochowy?
- Oczywiście, beze mnie Włosi przegrają (śmiech). Mówiąc poważnie, oczywiście nie. Piacenza jest zespołem bardzo silnym, więc niezależnie czy ze mną czy nie, dysponują graczami, którzy są w stanie wygrywać najważniejsze klubowe imprezy.
- Jaka jest twoja opinia na temat polskiej ligi i w ogóle polskiej siatkówki?
- Uważam, że w ostatnich latach polskie rozgrywki ligowe znacznie poszły do góry. Obecnie polska liga uważana jest za jedną z najsilniejszych na świecie. To widać chociażby po zawodnikach, którzy dołączają do polskich klubów. Polska kadra pokazała na ostatnich mistrzostwach świata, że jest w światowej czołówce. Osobiście uważam, że ostatnie niepowodzenia w żadnym stopniu nie wpływają na to, że Polacy są jednym z najlepszych zespołów na świecie.
- Czy to prawda, że miałeś dołączyć do składu Częstochowy przed tym sezonem?
- Mój manager mówił mi podczas wakacji o różnych możliwościach kontraktów na nowy sezon. Wśród nich była propozycja z polskiego klubu. Nie doszło jednak do żadnych konkretnych rozmów, bowiem po sezonie w Korei, chciałem grać w serie A i podpisałem kontrakt z Piacenzą.
- W PGE Skrze Bełchatów gra twój brat Miguel, liczyłeś, że zagracie przeciwko sobie?
- W żadnym wypadku! Przede wszystkim Skra Bełchatów z tego co mi wiadomo to bardzo silny zespół, na pewno najlepszy w polskiej lidze, więc pod żadnym pozorem nie chcieliśmy na siebie trafić. A po drugie z Miguelem najlepiej spotkać się w finale Champions League!
- Gdy już dochodzi do braterskiej konfrontacji, traktujesz ją jako formę rywalizacji?
- Zacznę od tego, że przede wszystkim lubię grać z Miguelem a nie przeciwko niemu. Poza kadrą Hiszpanii występowaliśmy razem w lidze belgijskiej, w zespole z Roeselare, a później również w hiszpańskiej Palma de Mallorca. Gdy jednak dochodzi do tego, że nasze kluby spotykają się po przeciwnej stronie siatki, zawsze chcę z nim wygrywać (śmiech). On jest rozgrywającym, ja atakującym, więc dobrze się sprawdzamy przede wszystkim występując razem.
- Rozmawiałeś z Miguelem na temat Polski?
- Oczywiście rozmawialiśmy i to nie raz. Miguel powiedział mi, że to dość zimny kraj, ale on jest tam bardzo szczęśliwy. Mówił, że jedzenie jest bardzo tanie, w porównaniu chociażby do Włoch czy Hiszpanii, a przy tym wasze produkty mają bardzo dobrą jakość. Mówił oczywiście bardzo dużo o siatkówce i Polakach. Wspominał, że Polacy jako naród, co zauważył są bardzo otwarci na innych, ale mają dość silny charakter, który bardzo mu się spodobał. Powrót do listy