Gyorgy Grozer: bardzo chcę pomóc kolegom
Gyorgy Grozer, niemiecki atakujący Asseco Resovii po dłuższej przerwie spowodowanej problemami z krążeniem krwi w prawej ręce dołączył już do zespołu, który w piątek w Kędzierzynie-Koźlu rozpocznie dalszą część półfinałowej walki.
- Wróciłem do Rzeszowa po serii badań przebytych w Niemczech i konsultacji ze specjalistami we Włoszech – mówi Gyorgy Grozer. - Na razie jestem po lekkich treningach. Nie odczuwam jakiegoś bólu. Palce są nieco zimne, ale chyba nie aż tak jak wcześniej. Zobaczymy jak ręka i palce zachowają się po ok. siedmiu dniach treningów. W przyszłym tygodniu mam również dostać komplet wyników badań z Włoch i wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat mojego stanu zdrowia i możliwości gry – mówi zawodnik.
Różnice schorzenia Gyorgy Grozera nieco różniły się w diagnozie lekarzy niemieckich i włoskich. - W Niemczech powiedziano mi, że czeka mnie ok. 3 miesięczna przerwa w grze i treningach – opisuje atakujący zespołu z Rzeszowa. - Od razu zostałem też poddany leczeniu i zażywam lekarstwa. Jeśli chodzi o moje schorzenia, to są to tak specjalistyczne nazwy, że ciężko mi to jest dobrze wytłumaczyć. W każdym razie specjaliści we Włoszech uznali, że moje dolegliwości nie przeszkadzają temu, żebym dokończył sezon ligowy. Powiedziano mi, że po sezonie powinienem odpocząć minimum 1,5 miesiąca i później okaże się, że mój stan się polepszy, a jeżeli nie, to jaki kierunek leczenia obrać – mówi Grozer, który najprawdopodobniej nie będzie musiał przejść operacji. - Zabieg jest jednym z wariantów, jaki mogę obrać, ale jeszcze nie podjąłem decyzji w tej kwestii – mówi 27-letni zawodnik. - Lekarze mówią, że albo powinienem po sezonie ligowym odpocząć przez ok. 2-3 miesiące i w ogóle nie podejmować wysiłku, albo przejść operację i być może nawet wcześniej powrócić do gry. Decyzje co do dalszego leczenia i ewentualnej operacji podejmę po konsultacji z lekarzami kadry Niemiec. Możliwe, że do treningów wróciłbym dopiero w lipcu. W tym momencie za wcześnie jednak na takie deklaracje. Podczas pobytu w Niemczech lekarze uświadamiali mnie też jakie mogą być zagrożenia i że powinienem jak najszybciej rozpocząć leczenie. Zalecali również dłuższą przerwę w grze. To normalne, że w takich sytuacji pacjentowi mówi się, jaki jest procent szans na wyleczenie i że istnieje też ryzyko pogorszenia stanu zdrowia. Z drugiej strony przekazano mi, że podobne schorzenia leczyli już inni zawodnicy, którzy dość szybko wrócili do treningów i gry. Dlatego zdecydowałem, że chcę spróbować trenować - stwierdza atakujący Asseco Resovii.
Gyorgy Grozer potwierdza, że konsultowała się już z trenerem kadry Niemiec, Raulem Lozano, który w przeszłości jako trener Luba Banca Maceraty, czy reprezentacji Polski pomógł w leczeniu podobnych dolegliwości z krążeniem krwi Andriji Gericowi czy Michałowi Bąkiewiczowi. - Oczywiście, że on od razu wiedział o moich problemach i przestrzegał mnie, że to poważna dolegliwość, którą trzeba wyleczyć – mówi Grozer. - Zarówno Raul Lozano, jak i Ljubo Travica, Giovanni Miale oraz kierownictwo rzeszowskiego klubu – wszyscy ci ludzie bardzo pomogli mi w tym, żebym przeszedł konsultacje u najwybitniejszych specjalistów od tego typu schorzeń w Niemczach i we Włoszech. Jestem im bardzo wdzięczny za okazaną mi pomoc – mówi atakujący ekipy z Rzeszowa.
Grozer nie ukrywa, że zdaje sobie sprawę, że wypadł z treningowo-meczowego rytmu i daleko mu do optymalnej formy. - Skoro jednak fachowcy we Włoszech uznali, że kontynuując leczenie mogę trenować i grać, to stwierdziłem, że spróbuję – mówi Grozer. - Poza tym bardzo chciałem przyjechać do Rzeszowa żeby być z drużyną nawet jeśli ostatecznie nie będę zdolny do gry. Długo biłem się z myślami, konsultowałam swoją decyzję z żoną, rozmawiałem też m.in. z Krzyśkiem Ignaczakiem i stwierdziłem, że to nie w moim stylu siedzieć w domu w Niemczech przed telewizorem i oglądać najważniejsze mecze w sezonie swojej drużyny. Jeśli tylko dam radę grać, to zrobię wszystko żeby pomóc zespołowi. Dzieli nas zaledwie kilka meczów od finału. Wszyscy bardzo chcemy zapewnić drużynie Ligę Mistrzów na przyszły sezon. Szkoda byłoby zaprzepaścić to, na co pracowaliśmy tak ciężko przez cały sezon. Nawet jeśli nie będę mógł jeszcze grać, to wolę być mimo wszystko być przy drużynie i wspomagać kolegów chociaż mentalnie – mówi atakujący Asseco Resovii.