Gyorgy Grozer: ZAKSA ma duże szanse
Siatkarze Asseco Resovii po porażce w półfinale Pucharu CEV z Sisleyem Treviso zakończyli przygodę z europejskimi pucharami. W obu pojedynkach rzeszowianie mieli spore szanse na zwycięstwa ale ich nie wykorzystali. Teraz w finale Pucharu CEV z pogromcą zespołu z Rzeszowa zmierzy się ZAKSA, która zadaniem atakującego Asseco Resovii, Gyorgy Grozera ma szansę wygrać konfrontację z włoską ekipą.
- To mogą być podobne mecze do naszego półfinału, czyli bardzo zacięte, w których o końcowym wyniku będzie decydować aktualna dyspozycja dnia i niuanse taktyczne – mówi GYORGY GROZER. - ZAKSA, podobnie jak było to w naszym przypadku, ma szanse na wygranie dwumeczu z Włochami. Będę kibicował Kędzierzynowi, ponieważ byłby to dobry wynik dla polskiej siatkówki. Na pewno mecze finałowe będą się rządziły swoimi prawami. Dojdzie dodatkowa presja, ważne będzie też doświadczenie i aspekty taktyczne. Moim zdaniem ZAKSA jest w stanie zdobyć Puchar CEV, ale musi zagrać na naprawdę wysokim poziomie i praktycznie na 110 procent swoich możliwości. Dużym atutem ZAKSY jest to, że rewanż zagrają przed własną publicznością.
PlusLiga: - Była szansa na polski finał w Pucharze CEV, ale nie sprostaliście Sisleyowi. Dlaczego?
Gyorgy Grozer: - Mamy poczucie straconej szansy, ponieważ Sisley był w naszym zasięgu i mogliśmy przejść ten zespół. Zaprzepaściliśmy bardzo dużą szansę na zwycięstwo w pierwszym spotkaniu w Rzeszowie i już wtedy skomplikowaliśmy sobie sytuację. Do rewanżu podeszliśmy jednak odpowiednio zmotywowani i zaczęliśmy mecz w Belluno bardzo dobrze, aż do stanu 12-7 i 14-10 w drugim secie. Wtedy przytrafił nam się przestój w grze i straciliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Fei i Papi dawali nam się cały czas we znaki i nie byliśmy ich w stanie powstrzymać, czy to w bloku, czy w obronie. Decydujące znaczenie dla porażki miały nasze błędy własne popełniane w ważnych momentach, kiedy mogliśmy uzyskać przewagę i złamać przeciwnika.
- Nie było tak, że w meczach Sisleyach wróciła wasza największa bolączka z początków sezonu, kiedy to często zdarzało się, że przestoje w grze potęgowały niemoc i powodowały, że nie potrafiliście sobie jako zespół poradzić w takich trudnych sytuacjach
- Trzeba podkreślić, że Sisley, to czołowa drużyna włoskiej ligi, prezentująca wysoki poziom gry i bardzo szybki system gry. My w tym sezonie nie mieliśmy szansy do częstych pojedynków z takimi dobrymi zespołami, przeciwko którym blok i taktyka mają bardzo duże znaczenie. Nie jesteśmy przecież złą drużyną, jeśli chodzi o grę blokiem, natomiast Fei i Papi bardzo utrudnili nam grę, bo nie mogliśmy sobie poradzić z ich atakami. Na takim poziomie, grając przeciwko tam silnemu zespołowi, dobra taktyka i skuteczna gra blokiem są bardzo ważne.
- Uciekł wam jednak już drugi ważny cel na ten sezon. Po odpadnięciu w półfinale Pucharu Polski i półfinale CEV Cup pozostała wam walka o mistrzostwo Polski. Oczekiwania wobec Asseco Resovii wobec przedsezonowych wzmocnień są bardzo duże.
- Nie twierdzę, że nie mamy mocnego zespołu i dobrych zawodników w składzie. Wręcz przeciwnie, drużyna jest naprawdę silna, ale w porównaniu np. do Skry Bełchatów gramy ze sobą w tym składzie dopiero pierwszy rok i trudno oczekiwać od nas od razu sukcesów na każdym polu. Bełchatów od kilku lat budował swoją potęgę i pamiętam np. mecze ze Skrą jako zawodnik Friedrichshafen, które wygrywaliśmy mimo, że teoretycznie byliśmy słabszą drużyną. Natomiast teraz Bełchatów ma już spore doświadczenie i ogranie w podobnym składzie, dlatego w tym sezonie gra naprawdę bardzo dobrze. Mimo wszystko uważam, że nasz zespół jest na właściwej drodze i te oczekiwane przez kibiców sukcesy są kwestią czasu. Nie można oczekiwać, że wszystko osiągnie się łatwo i praktycznie od razu.
- Czyli z optymizmem patrzysz w przyszłość ?
- Jeszcze raz powtórzę, że moim zdaniem jesteśmy na właściwej drodze i nasza gra wygląda obecnie dużo lepiej niż na początku sezonu. Musimy podchodzić do wszystkiego spokojnie i krok po kroku. Najpierw trzeba utrzymać drugie miejsce w tabeli i dobry poziom gry, a potem wygrać półfinał play-off i skupić się na finale. Oczywiście, to nie będzie wcale takie łatwe, ponieważ walka w PlusLidze kosztuje naprawdę sporo wysiłku. Postaramy się jednak przez te dwa kolejne miesiące dać z siebie maksimum i osiągnąć jak najwięcej się da. Myślę, że jeśli chodzi o ostateczne rozstrzygnięcia, to wszystko jest jeszcze możliwe. Uważam, że dogadujemy się ze sobą coraz lepiej. Takie zwycięstwa, jak to z ZAKSĄ, kiedy przegrywaliśmy już 0-2, a wygraliśmy 3-2, czy w Częstochowie, gdzie wygraliśmy mimo nienajlepszej gry, podbudowały nas i dobrze wpłynęły na atmosferę w zespole. Musimy kontynuować ciężką pracę i spokojnie czekać na jej efekty.