Happy Holidays! czyli amerykańskie Święta Dustina Wattena
Dustin Watten, libero Cerradu Czarnych Radom, opowiada o amerykańskich tradycjach bożonarodzeniowych, o spotkaniu ze Świętym Mikołajem oraz rywalizacji przy świątecznych dekoracjach.
PLUSLIGA.PL: Merry Christmas to chyba najpopularniejszy świąteczny zwrot na świecie. Rzeczywiście w USA w okresie Bożego Narodzenia słychać go na każdym kroku?
DUSTIN WATTEN: Tak, rzeczywiście to zdanie jest bardzo powszechne. Jednak ze względu na to, iż Stany Zjednoczone są prawdziwą mieszanką wielu unikatowych kultur i religii, coraz częściej słyszy się Happy Holidays!
Typowym amerykańskim zwyczajem są wielkie promocje, znane jako „Black Friday”. To wtedy robicie największe zakupy świąteczne?
DUSTIN WATTEN: Trzeba przyznać, że jest to naprawdę dobry chwyt marketingowy, który ma zachęcić wszystkich do kupowania prezentów bożonarodzeniowych, od razu po zakończeniu Święta Dziękczynienia. Jako, że większość ludzi bierze na ten dzień urlop, to zabieg ten jest rzeczywiście skuteczny!
Promocje, prezenty i reklamy sprawiają, że Boże Narodzenie staje się bardziej komercyjne niż duchowe. Wydajesz się człowiekiem, który skupia się na własnym wnętrzu – co według Ciebie powinno być najważniejsze podczas Świąt?
DUSTIN WATTEN: Masz rację, nie jestem typem klasycznego konsumenta! (śmiech) Dla mnie ten okres jest przede wszystkim wielką szansą, by być uważniejszym na to, co dzieje się dookoła. To chwila na zastanowienie się nad dostatkiem, jaki mamy w swoim życiu i moment na podzielenie się uczuciami i radością z ludźmi, na których zależy nam najbardziej.
Wielu uważa, że Świąt nie byłoby bez św. Mikołaja. Jego najbardziej tradycyjny wizerunek narodził się w USA, w koncernie Coca-Coli. Jak zorientowałeś się, że on nie istnieje?
DUSTIN WATTEN: Ale co ty mówisz! On jest absolutnie prawdziwy! Spotkałem go w Finlandii, w jego domu i przesłałem Ci zdjęcie jako dowód!
Rzeczywiście, na zdjęciu wygląda jak prawdziwy! Chyba ma wilczy apetyt, skoro zostawiacie mu ciastka i mleko…
DUSTIN WATTEN: Tak, ten zwyczaj jest w Stanach naprawdę powszechny. Bardzo często zostawia się dla św. Mikołaja jakieś smakołyki przy kominku. Wierzę, że jeśli pewnego dnia będę miał własną rodzinę, zrobimy postępową zmianę na mleko migdałowe i wegańskie ciasteczka (śmiech).
No właśnie, jakie potrawy znajdą się na twoim świątecznym, ale wegańskim stole?
DUSTIN WATTEN: Wegańskie pierogi! Polska otworzyła mi oczy i serce na to niesamowite danie!
A jakie dania królują w czasie typowych, amerykańskich Świąt?
DUSTIN WATTEN: Dużo szynki, mięsa, ryb, a towarzyszą temu tłuczone ziemniaki, różnego rodzaju warzywa i liczne świąteczne łakocie, jako rarytas po obiedzie.
Ważną rolę w amerykańskich domach odgrywa choinka. Kto był za nią odpowiedzialny w twojej rodzinie?
DUSTIN WATTEN: Choinka zawsze była domeną mojego taty, ponieważ doskonale wiedział jak wysoka powinna być i potrafił znaleźć tą idealną. Po przyniesieniu jej do domu trafiała w ręce mojej mamy, braci i moje, i to my dekorowaliśmy ją różnymi ozdobami i światełkami.
Miałeś okazję widzieć słynną Rockefeller Center Christmas Tree?
DUSTIN WATTEN: Tak widziałem ją! Jest to epicentrum wszystkich świątecznych życzeń i pozdrowień. Nasz przyjaciel Kevin, ze świetnie wszystkim znanego filmu, sprawił, że to drzewko zyskało tak wielką popularność.
Czytałam, że Amerykanie są naprawdę zwariowani na punkcie świątecznych dekoracji. To prawda?
DUSTIN WATTEN: Tak, to jest 100-procentowa prawda! W moim rodzinnym mieście Long Beach w Kalifornii, znajduje się osiedle Naples, gdzie jest wiele domów na wodzie. Ich mieszkańcy zawsze rywalizują ze sobą, przygotowując najlepsze aranżacje ze światełkami, rzeźbami i reniferami. To wszystko wygląda tak dobrze, że ludzie przyjeżdżają z Południowej Kalifornii, żeby przespacerować się ulicą wzdłuż domów i podziwiać wysiłki włożone w ich dekorację.
Jak zazwyczaj przystrojony był twój rodzinny dom?
DUSTIN WATTEN: Mój tata zawsze świetnie się bawił tworząc unikalne projekty dekoracji. Podobnie jak w większości domów korzystał ze światełek, ale zawsze dodawał „ekstra montaż” – przy użyciu światełek tworzył strzałkę, wskazującą na komin, po to by ułatwić św. Mikołajowi drogę do środka.
Zgaduję, że w domu Wattenów nie brakowało tradycyjnych, kolorowych skarpetek do włożenia prezentów?
DUSTIN WATTEN: Rzeczywiście, Stocking Stuffers miały swoje miejsce, także i w naszym domu. Zawsze były wyjątkowe i wypełnione małymi zabawkami, czekoladkami i różnego typu słodyczami.
A jemioła? Kto był pierwszą osobą, którą pod nią pocałowałeś?
DUSTIN WATTEN: Mój pierwszy świąteczny pocałunek miał miejsce w Finlandii, kiedy grałem w tamtejszej drużynie, a obdarowałem nim moją byłą dziewczynę.
Gdybyś mógł wybrać którąś amerykańską gwiazdę, by dać jej pocałunek pod jemiołą, kto by to był?
DUSTIN WATTEN: Muszę Ci się przyznać, że nie jestem zbytnio zainteresowany Amerykankami, ale na pewno musiałaby być weganką! (śmiech)
Gdzie spędzisz tegoroczne Boże Narodzenie?
DUSTIN WATTEN: W Wigilię będę u trenera Roberta Prygla, a 25-tego grudnia u Piotrka Filipowicza, kolegi z zespołu z poprzedniego sezonu.
Zdradzisz o co poprosiłeś św. Mikołaja w te Święta?
DUSTIN WATTEN: Nie potrzebuję niczego, czuję się kompletny. Wiodę swój sen, tutaj w Polsce, otoczony przez wspaniałych przyjaciół, którzy stali się częścią mojej rodziny.