Hasta La Victoria Siempre!
„Zawsze naprzód po zwycięstwo” widniało w językach polskim i hiszpańskim na transparentach kibiców w łódzkiej Atlas Arenie. Ich Skra Bełchatów zrobiła ostatni krok w fazie grupowej Ligi Mistrzów finiszując na pierwszym miejscu w tabeli.
Zwycięstwo nad hiszpańskim Teruelem było piątym z rzędu w tegorocznej edycji Champions League. I odpłatą za jedyną porażkę - z inauguracji rozgrywek właśnie z Teruelem. Wtedy mimo prowadzenia 2:0 bełchatowianie mecz przegrali. Także dzisiaj Teruel miał szansę wydłużyć trwające 80 minut spotkanie. W końcówce prowadzili już 23:20 i mieli nawet piłkę setową.
- Wytrzymaliśmy dziś z koncentracją do samego końca. Ale nie sądzę, żeby ten mecz czymś różnić się od tego na początku rozgrywek – ocenił Bartek Kurek. - Cieszymy się, bo w ten sposób ładnie przypieczętowaliśmy awans do następnej rundy.
- W końcówkach bełchatowianie zagrali bardzo dobrze taktycznie. Może zaważyła też nieco różnica wieku. Poza tym mieliśmy kilka braków. Jose Torres Sanchez ma uraz oka i być może nie będzie w stanie wrócić na boisko. Inny zawodnik Juan Carlos Vega odszedł do innego zespołu. Potem jeszcze inny przyjmujący musiał wrócić do Hiszpanii bo jego żona urodziła dziś dziecko. Dlatego musieliśmy zabrać ze sobą młodych zawodników – dwóch siedemnastoletnich atakujących - mówił środkowy Teruela Julian Garcia – Torres.
Problemy Hiszpanów zostawiamy im i cieszymy się z tego, że Skrze – wręcz przeciwnie – problemów ubywa. W coraz lepszej formie są powracający po kontuzjach Jakub Novotny i Michał Winiarski, którzy dziś rozpoczęli mecz w wyjściowej szóstce.
- Jest coraz lepiej. Czuję się coraz pewniej i jestem zadowolony że mogę pomóc chłopakom – cieszył się Jakub Novotny. Tegoroczny nabytek Skry zdobył w tym spotkaniu 14 punktów. Czyli 14 razy więcej niż w ostatnim występie przed łódzką publicznością - w meczu z Rudnickim Kragujevac.
Czech nie szczędził sobie krytyki. - Myślałem, że leczenie będzie przebiegać szybciej. Teraz wiem, że myśląc tak byłem po prostu głupi.
Z kolei pochwałami sypał trener Jacek Nawrocki mówiąc o drugim swoim „powracającym” – Michale Winiarskim. - Przypominam, że jest to pierwszy mecz Michała. Nie ma na to sposobu, żeby był w znakomitej dyspozycji – zaznaczył na wstępie szkoleniowiec. - Wykazał się wielką wolą walki i znakomitą fachowością. Skończył dużo trudnych piłek i niewygodnych wystaw. Duże słowa uznania dla niego. Poradził sobie z tą presją, która na pewno dziś na nim ciążyła.