Holenderski problem
Rob Bontje i Wytze Kooistra przenieśli się w tym sezonie z ligi włoskiej do polskiej. W Serie A1 obydwaj brylowali na siatce, w Polsce jeden nie łapie się do wyjściowego składu Skry Bełchatów, a drugi ma spore problemy z zadomowieniem się w pierwszej szóstce Jastrzębskiego Węgla.
Jak to możliwe, by najlepszy blokujący Serie A1 poprzedniego sezonu Wytze Kooistra i jeden z najskuteczniejszych środkowych bloku Rob Bontje nie potrafili pokazać swoich atutów w PlusLidze? Dlaczego zawodnicy, którzy w okienku transferowym zostali okrzyknięci największymi hitami ligi i mieli świecić najjaśniejszym blaskiem, po siedmiu kolejkach spotkań są przygaszeni i często przegrywają konkurencję z polskimi środkowymi?
- Wciąż nie prezentuję się tak, jak powinienem, nie do końca jestem zgrany z rozgrywającymi - tłumaczył w rozmowie z PlusLigą Bontje dodając, że często jego zmiana z Bartoszem Gawryszewskim powodowana jest względami taktycznymi. Co zresztą ma swoje uzasadnienie, bo jastrzębianie, u których w meczowej dwunastce jest aż pięciu obcokrajowców, muszą pilnować limitów.
Dlatego Bontje w siedmiu kolejkach PlusLigi nie rozegrał praktycznie ani jednego pojedynku od początku do końca. On i tak jest w lepszej sytuacji, niż jego rodak ze Skry Bełchatów, który rzadko ma okazję poczuć smak rywalizacji w ogóle. Swoje zniecierpliwienie wyraził zresztą w jednym z wywiadów, twierdząc, że nie tego się spodziewał.
Lorenzo Bernardi, który w tym sezonie zaskakuje wyjątkowym spokojem i cierpliwością, swoich podopiecznych traktuje jak własnych synów, z ojcowską wyrozumiałością. Czasami jednak nie potrafi opanować złości na Roba Bontje, gdy ten nie kończy ważnych piłek i psuje banalnie proste zagrywki. Mimo to konsekwentnie stawia na byłego siatkarza Sisleya, bo gorąco wierzy, że w końcu zaprezentuje pełną paletę swoich walorów.
- Zagrywka była jego mankamentem także w Treviso. Ale to typowy pracuś, który na pewno się nie podda. Do tego jest pełen pokory. Wciąż uważam, że będzie jednym z najlepszych środkowych PlusLigi - stwierdził z kolei Tomaso Totolo, były drugi szkoleniowiec Sisleya Treviso, obecnie trener Indykpolu Olsztyn.
Starcie ligowe Jastrzębia ze Skrą potwierdziło słowa Włocha, bo Bontje zagrał chyba najrówniejszy mecz w PlusLidze, przynajmniej na siatce. Zaliczył wprawdzie tylko dwa bloki, ale sporo jego wybloków dało drużynie możliwość gry na kontrze.
Jego krajan i dobry kolega Wytze Kooistra sobotni pojedynek oglądał głównie z kwadratu dla rezerwowych. Na boisku pojawił się na dwie krótkie, zadaniowe zmiany. Szkoleniowiec Skry przyznał, że reprezentant Holandii przegrywa rywalizację z polskimi rywalami, Możdżonkiem i Plińskim. Przegrał ją praktycznie w pierwszym ligowym pojedynku, z Treflem Gdańsk, mimo iż w trzech setach zaliczył dwa bloki i skuteczność na poziomie 57%.
- Na początku ligi mieliśmy duże problemy. Pliński i Możdżonek dali bardzo pozytywną odpowiedź i przez kilka kolejek były to nasze dwa najsolidniejsze punkty, trudno ich zmieniać - skomentował Jacek Nawrocki.
Obecność Daniela Plińskiego w wyjściowym składzie Skry jest niepodważalna, bo to wciąż najlepszy polski środkowy. Ale Marcin Możdżonek gra nierówno. W meczu z Jastrzębiem nie zdobył ani jednego punktu blokiem, zagrywką też nie imponował. Z Warszawską Politechniką dobrze spisał się na bloku, ale skuteczność w ataku miał zaledwie 29%. Z Delectą Bydgoszcz w szóstce zagrał dla odmiany Karol Kłos. Kooistry nie było nawet w dwunastce.
- Od momentu, gdy nie ma Atanasijevica, to Kooistra przejął rolę drugiego atakującego. W spotkaniu z Jastrzębiem Mariusz Wlazły się obronił, nie potrzebował zmiany. Powiem szczerze, że Kooistra jest równie dobrym atakującym, jak środkowym, chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać z jego usług na tej pozycji - tłumaczył po spotkaniu z JW trener Nawrocki.
- Na treningach Holender prezentuje się bardzo dobrze, ale gdy spojrzę na grę naszych środkowych, naprawdę nie jest gorzej. Karol Kłos na równi z nim podejmuje walkę. To klasowi zawodnicy. Myślę, że Kooistra wykaże cierpliwość, w końcu też dostanie swoją szansę - zapewnił szkoleniowiec mistrza Polski.