Ich mały sukces
- Sezon się skończył, my cieszymy się z tego czwartego miejsca. Wiadomo, że nie jest to fajna lokata. Jednak jak na to nie patrzeć dla nas to mały sukces, bo przed sezonem wiele osób, które interesują się siatkówką nie myślało, że tak daleko zajdziemy – powiedział w rozmowie z PlusLigą Dawid Murek kapitan Tytanu AZS Częstochowa.
PlusLiga: Sezon 2010/11 zakończony. Zajęliście z drużyną czwarte miejsce. Można powiedzieć, że plan minimum wykonaliście.
Dawid Murek: Na pewno udało nam się to, że znaleźliśmy się w tej czwórce, bo na początku sezonu mówiliśmy, że bardzo chcielibyśmy się znaleźć się w tym gronie. Chociaż apetyt rósł w miarę jedzenia. Na początku sezonu graliśmy świetną siatkówkę a potem, gdzieś ona stanęła, zgubiliśmy ten rytm, ale cieszymy się mimo wszystko, bo zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę znajdując się tutaj. Po cichu myśleliśmy, że dlaczego nie mielibyśmy powalczyć z Resovią o medal.
- Znaczący dla Was chyba był ten pierwszy przegrany mecz w Rzeszowie, gdzie prowadziliście 2-1, a ostatecznie przegraliście w tie-breaku.
- Już w pierwszym meczu, w Rzeszowie widać było, że jesteśmy w stanie z nimi powalczyć. Podczas poniedziałkowego meczu chcieliśmy bardzo wygrać. Nie chcieliśmy, żeby się to tak szybko skończyło. Niestety nie udało się, jak było widać potencjał Resovii był ogromny, zwłaszcza na zagrywce, gdzie Grozer zrobił wszystko co mógł. Ze swojej strony powiem, że nie jest łatwo przyjmować taką zagrywkę. Sezon się skończył, my cieszymy się z tego czwartego miejsca. Wiadomo, że nie jest to fajne miejsce. Jednak jak na to nie patrzeć dla nas to mały sukces, bo przed sezonem wiele osób, które interesują się siatkówką nie myślało, że tak daleko zajdziemy.
- W dwóch ostatnich latach AZS walczył o piąte miejsce. W tym sezonie uplasowaliście się lokatę wyżej. Kibice mogą być zadowoleni, bo mogli Was wspierać w walce o medal.
- Zgadza się. Zajęliśmy o jedno miejsce wyżej niż było to ostatnio. Cieszymy się z tego. Tak naprawdę graliśmy zespołem młodym, brakowało nam niekiedy doświadczenia. Mimo to zaszliśmy tak daleko i to się liczy, że właśnie z takim zespołem potrafimy zrobić świetną atmosferę, co było widać na boisku.
- Który mecz w sezonie 2010/11 zapał Ci szczególnie w pamięci?
- Dużo było takich spotkań. Nie zapadł mi w pamięci, jakiś jeden szczególny mecz. Na pewno początek sezonu był fajny, bo wygrywaliśmy i wtedy człowiek nastawiał się to tego wszystkiego bardzo pozytywnie. To był najlepszy moment. Potem było trochę wahania z formą, małe problemy zdrowotne i doszliśmy do momentu, kiedy jest koniec sezonu i trzeba go zamknąć.
- Sezon się zakończył, ale kibice są ciekawi, czy będą mogli ponownie oglądać Twoją grę w barwach biało-zielonych. Czy zostajesz na kolejny sezon?
- To nie jest jeszcze pewne. Kończy mi się kontrakt w Częstochowie, także będzie trzeba jeszcze poczekać. Kto wie, może pozostanę na kolejny sezon. Ale tak jak mówię, to się jeszcze okaże.
- A czy może pojawiły się już jakieś propozycje z innych klubów?
- Na razie jeszcze nie.
- Jeśli pozostaniesz w Częstochowie, czy jako kapitan drużyny będziesz pomagał przy skompletowaniu nowego zespołu?
- Nie absolutnie nie. Do takich rzeczy się nie pcham. Od tego jest trener, od tego są działacze.
- Teraz czas na odpoczynek. Plany na wakacje już masz?
- Szczerze mówiąc jeszcze nie myślałem o wakacjach. Na pewno trochę odpoczynku się przyda. Na pewno gdzieś z rodziną uda się wyjechać, żeby wygrzać kości. Jednak trzeba jeszcze poczekać. Niektórym zawodnikom kończą się kontrakty i niedługo ruszy karuzela transferowa, więc na początek trzeba załatwić zawodowe sprawy, bo są ważne, a potem pomyślimy o wakacjach.