Ignaczak: zobaczycie zespół walczący
Dziś i jutro w łódzkiej Atlas Arenie rozegrane zostaną mecze Polska-USA grupy A fazy interkontynentalnej. Rywalizacja między tymi drużynami zapowiada się bardzo interesująco, a libero biało-czerwonych Krzysztof Ignaczak mówi: zobaczycie walczący zespół.
Po krótkim odpoczynku i intensywnych treningach w Spale, biało-czerwoni są gotowi do rywalizacji. Skoncentrowani i w dobrych humorach trenowali w łódzkiej Atlas Arenie, gdzie w piątek rozpoczną zmagania w Lidze Światowej. - W czwartek był taki troszeczkę lżejszy, krótszy trening – opowiada Krzysztof Ignaczak, który z niecierpliwością wyczekuje inauguracji rozgrywek. - Już każdy z nas chciałby wybiec na parkiet i rozegrać to spotkanie.
- W jednej grupie mistrzowie Europy, mistrzowie świata i mistrzowie olimpijscy. Na waszej drodze bardzo wymagający rywale i chyba trudno sobie wymarzyć lepszą możliwość przygotowań do głównej imprezy sezonu.
- Grupa na pewno fajna. Mocne zespoły, bardzo utytułowane. Myślę, że dla nas jest to dobre przetarcie przed finałem Ligi Światowej. Nasz zespół tworzy się troszeczkę na nowo, jest dużo młodych, ambitnych facetów, którzy wolą walki będą chcieli udowodnić, że zasługują na grę w reprezentacji i na pewno zobaczymy na parkiecie drużynę walczącą. Mam nadzieję, że ta ambicja i wola walki, którą mamy w sobie przełoży się na dobre rezultaty.
- Trener Anastasi wprowadził jakieś nowinki?
- Każdy trener ma swoją wizję prowadzenia zespołu, niuanse taktyczne - dla laika niewidoczne gołym okiem. Natomiast dla nas są to różnice. Może nieznaczne, ale są, np. w ustawieniu formacji blok – obrona i kilka tych nietypowych zagrań, którymi trener próbuje nas ustawić jako zespół. Wychodzi to fajnie na treningach i mam nadzieję, że przełoży się to na grę. Wszyscy są skoncentrowani i wykonują polecenia trenera tak jak należy. Widać wolę walki i drzemiący potencjał w tym zespole. Mogę z tego miejsca powiedzieć, że na pewno będziecie widzieli zespół walczący.
- W amerykańskim zespole jest kilka „armat”. Kto może być najtrudniejszym rywalem po drugiej stronie siatki?
- To zespół złożony z bardzo klasowych graczy. Na pewno Stanley i Priddy – to są takie dwie wiodące postacie i chyba najbardziej znane w światku siatkarskim, nie umniejszając innym graczom. Stanowią ten skład, który wygrywał Olimpiadę, czy Ligę Światową pokonując słynną Brazylię. Jest to znakomity zespół, który w tym czteroletnim cyklu szykuje się na kolejną Olimpiadę i z pewnością już w tym sezonie będą się starali grać jak najlepiej, by dobrze przygotować się do tego roku olimpijskiego. Amerykanie przede wszystkim grają zespołowo. To jest to, co ich cechuje. Zawsze jest to zespół.
- A kto w naszej drużynie, biorąc pod uwagę sparingi z Rosją i dyspozycję na treningach, może stać się liderem?
- Na pewno Bartosz Kurek wyrasta na takiego typowego fightera, który ciągnie grę w ataku. Myślę, że Zbigniew Bartman będzie mu tutaj wtórował i pomagał. Zobaczymy jak to się będzie układało, ale uważam, że to jest takich dwóch ludzi, na których oprze się nasza siła ataku. Spróbujemy stworzyć kolektyw i mam nadzieję, że naszą siłą w tym roku również będzie zespołowość.
- Są nerwy przed tym pierwszym gwizdkiem?
- Zawsze gdzieś tam w środku emocje drzemią. Mieliśmy rozbrat z siatkówką, był ten miesiąc bez grania i teraz, kiedy zaczynają się rozgrywki „o coś”, wiadomo, że adrenalina pomału wzrasta. Już każdy z nas chciałby wybiec na parkiet i rozegrać to spotkanie. Na pewno ta adrenalina będzie działać w tych pierwszych setach. Miejmy nadzieję, że motywująco, a nie paraliżująco. (więcej na pzps.pl)