Igor Prielożny: wróciłem do innego klubu
W 2004 roku zdobył - jedyne w historii Jastrzębskiego Węgla mistrzostwo Polski. W grudniu 2005 roku, po nieudanym występie w europejskim i krajowym pucharze został zwolniony. Teraz powraca na Śląsk - do zupełnie nowej rzeczywistości i z zupełnie nowymi zadaniami. Igor Prielożny podpisał dwuletni kontrakt z drużyną wicemistrza kraju.
- Po pięciu latach wróciłem do klubu, który naprawdę się zmienił. Zmieniło się praktycznie wszystko, z wyjątkiem hali. Cieszę się, że w drużynie mam zawodnika (Paweł Rusek - przyp. red.), który praktycznie rozpoczynał karierę pod moimi skrzydłami i który dziś bardzo się rozwinął.
PlusLiga: Do drużyny wraca po dłuższej przerwie inny pana dawny podopieczny, Marcin Wika.
Igor Prielożny: Powrót do Jastrzębia to dla Marcina ogromna szansa. Moim zdaniem to bardzo dobry zawodnik i jeśli tylko wytrzyma zdrowotnie, jeszcze przez najbliższe pięć, sześć lat może grać na wysokim poziomie. Nie wiem jaką ma motywację by wrócić do kadry - jeśli wysoką, wierzę że jest w stanie to zrobić.
- W Jastrzębiu, tradycyjnie już pojawiło się sporo nowych twarzy. Jak pan ocenia tegoroczne transfery?
- Z kilkoma zawodnikami, których zakontraktował Jastrzębski Węgiel rozmawiałem osobiście i mam przekonanie, że to właściwy wybór. Paru z nich jest dla mnie zagadką i oczekiwaniem jakimi charakterami będą. Trzon drużyny praktycznie pozostał ten sam co w poprzednim sezonie i wiem, że wszyscy będą oczekiwać ode mnie jeszcze lepszych wyników, niż osiągnął Roberto Santilli, któremu przy okazji chcę podziękować za kawał dobrej roboty jaką tutaj wykonał.
- A pan, czego pan oczekuje?
- Moją rolą i zadaniem będzie stworzyć z tych zawodników zespół, który co weekend będzie przysparzał radości kibicom, sponsorom i sobie samym - jakością gry i wynikami, które będzie osiągał. Najważniejsze moja nadzieja i oczekiwanie z kolei, to żeby wszyscy byli zdrowi, bo to dla trenera jest najistotniejsze - żeby mieć dobry materiał do pracy.
- Prezes Grodecki wspomniał na konferencji prasowej, że wciąż poszukujecie środkowego. Jakieś szczegóły?
- Szukamy w całej Europie. Dla mnie bardzo ważne jest, żeby nowy zawodnik był z nami od początku przygotowań - najlepiej żeby dotarł w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Tak było, gdy po raz pierwszy obejmowałem Jastrzębie, że miałem praktycznie cały skład do dyspozycji. Rok temu w Bielsku nie było już tak dobrze i początkowo pojawiły się problemy z formą drużyny.
- Nie można było poszukać środkowego w Polsce? Do wzięcia był przecież Łukasz Kadziewicz.
- Z tego, co wiem były rozmowy z polskimi środkowymi, również z Łukaszem Kadziewiczem (jakieś dwa miesiące temu), ale oni żądają takich sum, których klub nie chce płacić za środkowych i ja się z tym zgadzam. Dodatkowo, jeśli młodzi zawodnicy nie doceniają tego jaką pracę wykonano tutaj z Czarnowskim czy kiedyś z Plińskim, jeśli nie doceniają jaką promocję daje udział w Lidze Mistrzów, a liczą wyłącznie na wysoki kontrakt, to nam takie podejście się nie podoba. Przecież jeśli teraz poświęcą dwa lata - jak kiedyś Pliński czy Czarnowski, to po tym czasie będą mogli negocjować znacznie lepsze kontrakty. Może również za dwa lata nasz klub będzie mógł im zaoferować więcej.
- Lukas Divis to pana sugestia?
- Lukas był w kręgu zainteresowań Jastrzębia już rok temu. Wtedy jednak musiał ustąpić miejsca Pawłowi Abramowowi. Teraz w końcu udało się sfinalizować kontrakt.
- Może stać się liderem na miarę Pawła Abramowa?
- Lukas Divis jest indywidualnością, to dość niepokorny charakter. Kiedy grał w VfB Friedrichshafen nie był wielką gwiazdą, ale spełniał niebagatelną rolę w drużynie. Być może taka rola byłaby odpowiednia dla niego również w Jastrzębiu, obok Bena Hardego, który swoim spokojem wnosi do zespołu ogromną wartość. Mam nadzieję, że Lukas nauczy się tego spokoju od swojego starszego kolegi, bo czasem zdarza mu się denerwować na boisku, głównie na samego siebie. Lukas Divis to zawodnik kompletny, jest w stanie zdobywać punkty każdym elementem, jest trudny do powstrzymania dla rywali.
- Pierwszy trening odbędziecie już w poniedziałkowe popołudnie. Ilu zawodników będzie pan miał do dyspozycji?
- Dziewięciu zawodników z pierwszej kadry plus młodzieżówki. Zaprosiłem też do wspólnych ćwiczeń mojego syna, który jest w tej chwili kadetem, gra na środku bloku, ma 17 lat. Ma indywidualny plan studiów i może swobodnie z nami trenować. Gdyby okazało się, że jest lepszy niż pozostali, to kto wie....proszę jednak traktować tę informację raczej w formie żartu.