Igor Yudin: starałem się zrobić wszystko, co mogłem
Kontuzja Metodiego Ananiewa wpłynęła na decyzję trenera Indykpolu AZS Olsztyn Tomaso Totolo o przesunięcia Igora Yudina na przyjęcie. W spotkaniu z Fartem Kielce, Australijczyk nie popisał się jednak dobrą formą. W przyjęciu osiągnął dwadzieścia jeden procent skuteczności (czterdzieści jeden procent pozytywnego przyjęcia), natomiast w ataku na dwadzieścia prób, skończył osiem piłek.
Plus Liga: Grasz z zespołem dopiero od niedawna. Teraz czeka Was przerwa. Nie obawiasz się, że może Ci zaszkodzić brak tej regularnej gry?
Igor Yudin: Nie. Na pewno przyda się mi się trochę czasu wolnego, bo ostatnio miałem problem ze zdrowiem. W sumie, dopiero półtora tygodnia trenuję i gram, także przerwa ta pomoże we wszystkim: w przyjęciu, ataku, także i w grze całego zespołu. Będziemy ciężko pracować. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
- Mecz z kielczanami pokazał, że do tej optymalnej formy jeszcze trochę Ci brakuje..
- W sumie czuję się dobrze, ale wiadomo...na przykład teraz grałem pierwszy raz na przyjęciu, trzeba to ćwiczyć, by osiągać dobre rezultaty. W meczu z Fartem Kielce brakowało nam pewności w tym elemencie. Starałem się zrobić wszystko, co mogłem. Bardzo, bardzo chciało mi się grać. Czułem potrzebę bycia na boisku. Starałem się walczyć. Mam nadzieję, że troszkę tego zapału pokazałem.
- W Gdańsku graliście bardzo ospale, brakowało właśnie waleczności. W ostatnim meczu ta Wasza agresja na szczęście wróciła...
- Zgadza się. Mam nadzieję, że w następnych meczach również wszyscy będą grali z tą mentalnością walki. Wiadomo, że jest to młody zespół. Czasami czekamy seta, czy dwa żeby się obudzić i zacząć grać a powinniśmy jednak wychodzić i od razu pokazywać dobrą grę. Nie możemy poddawać się, gdy wynik nie jest korzystny.
- Nie ukrywałeś, że cieszysz się, że będziesz mógł ponownie pracować z trenerem Tomaso Totolo. Jakie jego cechy charaktery najbardziej Ci odpowiadają?
- Jest bardzo, bardzo twardy. To jest istotne w siatkówce i tego potrzebuje drużyna . Jest wielu młodych zawodników, dla których ważna jest taka sportowa agresja. Czasami trzeba krzyknąć. To mi się właśnie podoba w naszym trenerze. Sam jako zawodnik, bardzo lubię taką cechę. Myślę, że jest to dobry kierunek w pracy.
- Po wyjeździe z Jastrzębia, Tomaso Totolo kilka lat pracował za granicą. Teraz wrócił do Polski. Zauważasz zmiany w jego pracy trenerskiej?
- Słabo pamiętam czasy, gdy trener pracował z Jastrzębskim Węglem, było to jednak dosyć dawno. Na pewno ma teraz więcej doświadczenia niż wtedy. Wykorzystuje to w pracy z nami. Cieszę się, bo będzie to służyć naszej drużynie. Jesteśmy naprawdę bardzo zadowoleni z trenera. Nie można powiedzieć, że jest on odpowiedzialny za ostatnią porażkę z Fartem. Była to wina zawodników. Musimy popatrzeć sobie w oczy i szybko dokonać zmian, by takie sytuacje nie powtarzały się w przyszłości.