Igor Yudin: zatrzymać Brazylijczyka
We wtorek 8 lutego Jastrzębski Węgiel rozegra rewanżowy mecz Ligi Mistrzów z niemieckim Generali Unterhaching. Jeśli siatkarze Lorenzo Bernardiego poważnie myślą o pozostaniu w prestiżowych rozgrywkach, muszą zagrać tak, jak w ostatnim spotkaniu fazy grupowej, z ACH Volley Bled.
Na rodzimych parkietach górnicza drużyna walczy już wyłącznie o byt, ale na europejskich wciąż nie powiedziała ostatniego słowa. Miejmy nadzieję, że nie powie go także w najbliższy wtorek.
Jastrzębski Węgiel gra w tym sezonie absolutnie nieprzewidywalnie, z tendencją do spotkań słabych, naiwnie przegranych. Było jednak kilka takich, które warto zapamiętać. Jak choćby na zakończenie I fazy Ligi Mistrzów w Ljubljanie, gdzie pojechali z nożem na gardle, bo aby awansować do dalszych gier, musieli wygrać. I wygrali, w świetnym stylu. Czy podobnie zadziała stawka pojedynku z wicemistrzem Niemiec?
- To może pójść w dwie strony. Czasami trochę presji mobilizuje i daje takiego "kopa”, a czasami niestety, działa paraliżująco - twierdzi Igor Yudin i sam nie jest pewien, czego można spodziewać się po drużynie.
Pewności nie ma również włoski szkoleniowiec JW, który szuka najróżniejszych dróg, by dotrzeć do swoich podopiecznych i przekonać ich, że wciąż jest o co się bić. Dwa tygodnie temu, po przegranej z Pamapolem Wieluń Lorenzo Bernardi urządził siatkarzom długą rozmowę motywacyjną, nie wyszli nawet na konferencję prasową. Chciał wpłynąć na ich emocje i przede wszystkim, ustalić w czym tkwi problem. - Każdy musiał przedstawić swoje zdanie. To była spokojna, rzeczowa wymiana informacji - zdradza Yudin, który w pełni popiera opinię swojego szkoleniowca, że zespół padł mentalnie. - Wciąż myślimy, że jesteśmy lepsi, niż pozostałe trzy drużyny, które walczą o utrzymanie w PlusLidze - to główna przyczyna naszych niepowodzeń.
Lorenzo Bernardi widzi jeszcze kilka innych. - Po pierwsze, mamy kłopoty natury technicznej. Po drugie, brakuje czasu na regularne treningi, bo gramy co trzy dni - wyłuszcza. Ale nie tłumaczy złych wyników napiętym kalendarzem. - Przegrywamy, bo mamy pewne problemy, których w tej chwili nie jesteśmy w stanie rozwiązać.
Być może dlatego siatkarze z Szerokiej seryjnie przegrywają, teoretycznie wygrane pojedynki - jak choćby w minioną sobotę z Fartem Kielce, czy wcześniej z niemieckim rywalem. W pierwszym spotkaniu z Generali wiele krzywdy narobili jastrzębianom Paul Carroll, Leonardo Dos Santos i Denis Kaliberda. Ten ostatni zanotował 71% skuteczności w ataku.
- Może miał "dzień konia”? - łudzi się Yudin. Jego zdaniem kluczem do zwycięstwa będzie jednak powstrzymanie brazylijskiego przyjmującego Dos Santosa, który tydzień temu zamęczał jastrzębian atakami po skosie. - W sumie wiedzieliśmy gdzie pośle piłkę, bo cały czas bił w jedno miejsce, ale i tak nie potrafiliśmy go powstrzymać. Trzeba też skupić się na zagrywce, to zawsze pomaga. Jeśli odrzucimy przeciwników od siatki, będzie nam łatwiej ich zatrzymać.
W wyjazdowym meczu z Unterhaching u siatkarzy z Szerokiej zawiedli atakujący. Mitja Gasparini miał 38%, a Igor Yudin 33% skuteczności. Słoweniec nie błyszczał także w ligowym pojedynku z Fartem. Za to australijski gracz, który w tej chwili pełni rolę zmiennika Gaspariniego pokazał, że wciąż można na niego liczyć. Choć nie ustrzegł się kilku błędów, zagrał z polotem i inteligencją.
- Czasami za bardzo chcę wykorzystać szansę, którą dostaję od trenera. Wchodzę na zmianę i chcę pokazać się jak najlepiej, chcę wszystko skończyć, żeby znów nie stanąć w kwadracie. Dlatego ciągle kombinuję czy podjąć więcej ryzyka, czy grać bardziej asekuracyjnie i nie psuć - z tego najczęściej wynikają moje błędy - tłumaczy wahania swojej dyspozycji Igor Yudin.
Lorenzo Bernardi wciąż szuka optymalnej szóstki. W sobotę desygnował do niej Marcina Wikę, a Yudin pojawił się na boisku już w II secie. Jeśli w końcu Australijczyk wyjdzie w wyjściowym składzie i zagra na poziomie sprzed trzech dni, z pewnością wtorkowe starcie z wicemistrzem Niemiec nie będzie ostatnim Jastrzębskiego Węgla w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.