Igrzyska Europejskie: turniej siatkarzy
W środę rozgrywane są w Baku mecze 1/4 finału turnieju siatkarzy I Igrzysk Europejskich. Polska w półfinale zagra z Bułgarią. W drugim spotkaniu zmierzą się Niemcy i Rosja.
Turcja-Bułgaria 1:3 (26:24, 19:25, 17:25, 20:25)
Po niezwykłym i pełnym walki starciu Turcji z Bułgarią, lepszą okazała się drużyna z Bałkanów. Początki bywają trudne. Na swojej skórze odczuli to dotkliwie podopieczni Płamena Konstantinova. Duża liczba błędów własnych i słabe otwarcie, w którym to nie wykorzystując swojej szansy dali oni rozegrać się rywalom, zaskutkowało przegraną pierwszej partii 24:26. Jednak szybka reakcja zarówno trenera jak i samych siatkarzy umożliwiła im wygranie całego spotkania 3:1. Obie ekipy po swojej stronie posiadały bardzo mocne argumenty. U Bułgarów okazał się nim atakujący Todor Aleksiev. Natomiast w rolę silnego punktu Turków wcielił się przyjmujący Selçuk Keskin. Trener Płamen Konstantinow podkreślał, że to gra pod dużą presją spowodowała wszystkie początkowe problemy jego zespołu. Według niego kluczem do lepszej gry okazało się skupienie na własnej siatkówce, które pozwoliło wyeliminować wszystkie błędy. – Z każdą piłką zaczęliśmy grać coraz lepiej i lepiej. Naprawdę bardzo pragnęliśmy zwyciężyć i pozostać w tym turnieju, po to by walczyć o medale. Dziś najważniejsze dla nas jest to, że wygraliśmy i zagramy w czwórce - powiedział.
Mimo porażki entuzjastycznie do występu swojej ekipy w całym turnieju, odnosił się również selekcjoner Turcji, Alper Hamurcu. Mimo wahań w grze swoich podopiecznych jest on zadowolony z tego co pokazali w przeciągu całych rozgrywek. Dodaje, jednak że w przyszłości, by jego drużyna wygrywała na tego typu imprezach, będzie musiała pokazać bardziej stabilną siatkówkę. - Na początku, gdy nasza taktyka działała, graliśmy bardzo dobrze. Jednak w drugim secie Bułgaria zaczęła wywierać na nas presję w zagrywce. Próbowałem rotować składem, ale wciąż popełnialiśmy wiele prostych błędów. Warte zaznaczenia jest to, że mimo wszystko nie poddaliśmy się i walczyliśmy do samego końca, a jest to bardzo istotne w grze tak młodego zespół. – kończy Hamurcu.
Serbia-Niemcy 0:3 (24:26, 24:26, 17:25)
Na papierze to Niemcy byli wyraźnymi faworytami tego spotkania. Jednak nie było ono takie łatwe jak można by się tego spodziewać. Świetna praca w ataku Konstantina Cupkovicia dała zespołowi z Bałkanów dwie piłki setowe (24:22) w pierwszej partii. Okazało się to jednak niewystarczające na doskonałe bloki Christiana Fromma i kapitana Jochena Schöpsa, które zdecydowały o wygranej przez Niemców w otwierającej części spotkania. Zacięty bój toczył się również w kolejnej partii. W trzecim secie rozpędzona niemiecka maszyna była już nie do zatrzymania. W zwycięstwie drużynie Vitala Heynena pomogli sami Serbowie, popełniając w ostatniej partii dużą liczbę błędów własnych. Dołożona do tego bardzo dobra gra ekipy niemieckiej pozwoliła im na pewne zwycięstwo do 17.
Mimo wygranej mankamenty w grze swojej drużyny dostrzega przyjmujący reprezentacji Niemiec Denis Kaliberda. Twierdzi, że niezależnie od dobrej gry nie udało im się wykorzystać wszystkich pojawiających się szans na wcześniejsze rozstrzygnięcie dwóch pierwszych partii. Jednakowoż nie ukrywa zadowolenia z wygranej. – Dwa pierwsze sety były bardzo wyrównane. Nie graliśmy perfekcyjnie, ale udało nam się wygrać po raz piąty z rzędu, z czego jestem bardzo zadowolony. Nie powiedziałbym, że nasi przyszli przeciwnicy powinni się nas bać, ale na pewno powinni nas szanować tak jak my szanujemy ich. To zwycięstwo było świetnym prezentem urodzinowym- dodaje.
Rozczarowania po meczu nie czuł szkoleniowiec Serbów Sinisa Reljic, który podkreślał, że jego drużyna rozegrała udane spotkanie, jednak w końcówkach uwidoczniła się klasa ekipy Vitala Heynena, będącej z jednym z pretendentów do wygranej tego turnieju. – Są od nas bardziej doświadczeni i jestem pewien, że będą grać w finale i mają dużą szansę na jego wygraną. Tak naprawdę nie popełniliśmy wielu błędów, po prostu oni mieli wszystko: blok, atak, serwis, to właśnie jakość niemieckiego zespołu - powiedział.
Francja - Rosja 0:3 (23:25, 23:25, 22:25)
Francuzi grali odważnie i stawiali duży opór swoim rywalom, jednak nie był to ich szczęśliwy dzień. Porażki nie mógł przeboleć atakujący trójkolorowych Guillaume Quesque, który zaznacza, że przegrana w trzech partiach jest trudna do zaakceptowani, ponieważ nie odzwierciedla ona realnego poziomu ich umiejętności.
- Graliśmy dobrze, ale to Rosja zaprezentowała się świetnie. Myślę, że powinniśmy poprawić nasz blok i obronę. Te małe szczegóły spowodowały, że jesteśmy teraz poza rozgrywkami - powiedział. Jednak francuski zawodnik jest jednak zadowolony z występów jego ekipy, podkreślając, że wciąż są młodą drużyną.
Podobnego zdania jest kapitan Sbornej Dmitrij Kowaliew, który bardzo docenia "ilość serca jaką pozostawili na boisku podopieczni Marca Francastela". - Francja dobrze broniła, serwowała i atakowała, a wynik całego spotkania nie odzwierciedla ich gry - podkreśla.
Rosyjski zawodnik dodaje, że ich kolejne starcie z Niemcami nie będzie już ani łatwe, ani przyjemne. – Już raz wygraliśmy z Niemcami w tych rozgrywkach, ale teraz będzie to zupełnie inna historia. Na pewno będzie to ciężki i interesująca przeprawa, gdyż każdy chce wygrać - dodał.