Imponujący debiut Nikoli Grbicia
W swoim debiutanckim sezonie w roli trenera reprezentacji Serbii, Nikola Grbić już w pierwszej finałowej imprezie sięgnął po medal. Jego zespół zdobył srebro, które jest ósmym krążkiem Serbów w historii gry w Ligi Światowej. Czy to zapowiedź dalszych sukcesów pod wodzą genialnego rozgrywającego?
Grbić, który przez lata był uważany za jednego z najlepszych rozgrywających świata, w poprzednim sezonie zadebiutował jako trener i prowadził zespół Sir Safety Perugia. Teraz skupia się już tylko na reprezentacji Serbii. Jego debiut w roli selekcjonera był okazały, wielu przypomniał się sukces innego debiutanta – Stephana Antigi w pierwszym roku pracy z biało-czerwonymi.
– Mój zespół na turnieju w Rio de Janeiro dał z siebie wszystko, szkoda tylko że w tym ostatnim meczu z Francją nie udało się go zakończyć zwycięsko i zdobyć tego upragnionego złota – podsumowuje występ reprezentacji Serbii Nikola Grbić. – Żałuję, że w finale nie graliśmy tak jak w dwóch poprzednich meczach, ale gdyby ktoś na początku tego sezonu Ligi Światowej powiedział, że zagramy w ścisłym finale to pewnie byśmy wszyscy wzięli taki wynik w ciemno. W ostatnim meczu byliśmy na granicy snu i przykro mi, że nie zwieńczyliśmy go złotem – stwierdza selekcjoner reprezentacji Serbii i dodaje: – Generalnie zagraliśmy dobry turniej, chłopcy próbowali w finale ale nie najlepiej to wychodziło. Dla wielu z nich był to pierwszy finał. Jestem pewien, że to doświadczenie przyda się na kolejne mecze.
Reprezentacja Serbii oprócz srebrnego medalu do kraju wróciła z dwoma nagrodami indywidualnymi. Aleksandra Atanasijević wybrany został najlepszym atakującym, a Srećo Lisiniac najlepszym blokującym.
– Na pewno możemy być zadowoleni z drugiego miejsca w Lidze Światowej – mówi środkowy reprezentacji Serbii i PGE Skry Bełchatów. – Po cichu liczyliśmy przed wylotem do Brazylii, że staniemy na podium. Zagraliśmy świetny turniej. W początkowej fazie rozegraliśmy trzy tie-breaki i w finale chyba po prostu zabrakło nam sił. Szkoda bo wydawało się, że w trzecim secie wskoczyliśmy na właściwe tory, ale tak się nie stało – mówi najlepszy blokujący Final Six LŚ. – Cieszy wyróżnienie, ale wiele bym dał, żeby zamiast tego było złoto. Żebyśmy to my mogli śpiewać hymn narodowy przed Amerykanami i Francuzami. Mam nadzieję, że uda nam się to w przyszłym roku – dodaje Lisinac.