Impreza siatkarska w Polsce jak wielka przygoda
Komentując rozegrany w sobotę i niedzielę w Atlas Arenie turniej Final Four Ligi Mistrzów trzeba pamiętać jeszcze o kibicach. Mecze z udziałem Trentino BetClic, Dynama Moskwa, PGE Skry Bełchatów i ACH Volley Bled oglądało po trzynaście-czternaście tysięcy widzów. Padł rekord frekwencji.
Większość zagranicznych kibiców pokonała setki, a nawet tysiące kilometrów, żeby móc dopingować swoich pupili. W Atlas Arenie stworzyli niesamowitą atmosferę. Byli ze swoimi zespołami do końca. Do końca wierzyli w ich zwycięstwa.
Kibice Dynama Moskwy pokonali trasę autobusem, jechali 44 godziny. Byli głodni, zmęczeni i wyczerpani. To nie osłabiło jednak siły ich dopingu. Z daleka można było usłyszeć wspierające piosenki i zobaczyć biało-niebieskie flagi Dynama oraz koszulki przygotowane specjalnie na ten finał – z napisem Dynamo Moskwa Final Four Łódź 2010. Wśród kibiców rosyjskiego zespołu, znaleźli się studenci, nauczyciele, menedżerowie. Wierzyli, że po wygranym meczu ze Skrą Bełchatów w sobotnim półfinale, zespół trenera Jurija Czerednika pokona także mistrza Włoch. - Byliśmy przekonani, że nasz zespół jest w lepszej formie niż w półfinałach Superligi z Zenitem. Wierzyliśmy, że trzy przegrane były wypadkiem przy pracy – tłumaczyła Irina.
O połowę mniejsza niż w pierwszym terminie 10-11 kwietnia była ekipa kibiców ze Słowenii. - Było trudno ponownie zorganizować grupę i dojechać do Polski, ale daliśmy radę – powiedziała fanka ACH Volley Bled. - Pobyt w Polsce jest jak wielka przygoda. Wszystko jest tutaj niesamowite: hala, atmosfera, kibice.
Mimo mniejszej liczby kibiców ze Słowenii, nie można było ich nie zauważyć. Granatowo-pomarańczowa grupa sympatyków ACH Volley Bled wspierała swoją drużynę tak mocno, jak tylko mogła. - Cieszymy się, że tu jesteśmy, że naszym chłopcom udało dostać się do Final Four. Wiedzieliśmy, że będzie trudny mecz z Włochami, a naszym siatkarzom udało się urwać seta - powiedziała uradowana Słowenka. Jako MVP sobotniego półfinału wskazałaby środkowego drużyny mistrzów Słowenii – Matevz Kamika, jak się okazało, swojego chłopaka, który również przez obserwatorów finału został doceniony. Wybrano go najlepiej blokującym siatkarzem Final Four.
Sympatycy Trentino BetClic w sobotnim półfinale przysiedli się nawet do czarno-żółtych kibiców Skry Bełchatów. Wspólnie wpierali włoski klub, w którym gra nasz reprezentant – Łukasz Żygadło. Według Elizabetty i Elizy nie da się porównać atmosfery podczas meczów rozgrywanych we Włoszech i w Polsce. - We Włoszech po prostu nie rozgrywa się meczu w tak dużych halach – powiedziała Elizabetta. - Tu jest naprawdę niesamowicie – wtórowała Eliza.
Polska od dawna znana jest z fantastycznych, pełnych zaangażowania kibiców, tworzących wspaniałą atmosferę nie tylko podczas meczów reprezentacji,i ale także podczas klubowych rozgrywek. Zagraniczni kibice doceniają, że nasi potrafią obiektywnie oklaskiwać udane akcje, także swoich przeciwników. Bawią się, śpiewają, zagrzewają do walki. Doceniają to także włodarze europejskiej i międzynarodowej siatkówki, powierzając Polsce organizację znaczących imprez (Final Four Ligi Mistrzów, finały Ligi Światowej, mistrzostwa Europy a w przyszłości także mistrzostwa świata mężczyzn w 2014 roku). - Zawsze chętnie przyjedziemy do Polski na siatkarskie imprezy - mówili Rosjanie, Słoweńcy i Włosi.